DZIĘKUJĘ za Wasze komentarze :*
Rozdział trochę spóźniony, bo brutalna rzeczywistość zmusiła mnie do zarywania nocy na rzecz przygotowania do egzaminów...
Ale już prawie po wszystkim, więc łapcie kolejną część :)
będzie uroczo i sennie
___________________________________________________________________
Po tym jak zamknęła
cicho drzwi, uśmiechnęła się lekko do siebie. W sumie odniosła
pewien sukces, bo Zayn ani na nią nie nawrzeszczał, ani nie
postanowił jej zignorować, a co ważniejsze nawet się do niej
uśmiechał. Dużo bardziej wolała go w tym wydaniu. Ogólnie
poczuła się lepiej jeśli chodziło o jej przebywanie u chłopaków,
bo nawet brunet powiedział, że nie chciałby, żeby się
wyprowadzała, więc stwierdziła, że jest funkcja, którą może
pełnić, w tym domu przepełnionym facetami. Chyba czasem przydałaby
im się kobieca intuicja. Z delikatnym uśmiechem błąkającym się
po jej ustach zbiegła po schodach i wkroczyła do kuchni, gdzie
nadal znajdował się Niall podjadając orzeszki. Chłopak spojrzał
na nią i po chwili, ku jej konsternacji, wybuchnął śmiechem.
Dziewczyna zatrzymała się na chwilę, ale właściwie zaraz potem
wzruszyła ramionami i podeszła bliżej blondyna, z uśmiechem
wkradającym się na jej usta.
- No co? -
zapytała z rozbawieniem w głosie.
- Twoja mina
wskazuje jakby udało ci się co najmniej wynegocjować pokój na
świecie. - powiedział Niall z szerokim uśmiechem na ustach, gdy
już przestał się śmiać.
- Ej, nie śmiej
się ze mnie. - Dźgnęła go lekko w bok.
- No to
powiedz.... jak było? Bestia cię nie pożarła? Otworzył ci drzwi
w ogóle? Niesamowite... - podśmiewał się blondyn z jej wyczynu,
jakim było dostarczenie jedzenia do jaskini potwora.
- Śmiejesz
się, więc ci nie powiem. - Wystawiła język w jego stronę. - Ale
wiedz, że wcale nie rozszarpał mnie na strzępy za przeszkadzanie,
a nawet wpuścił mnie do pokoju. - Blondyn ze zdziwieniem podniósł
brwi do góry.
- Wpuścił cię
do swojego pokoju? - Dziewczyna pokiwała głową. - No to... muszę
przyznać, że masz na niego ciekawy wpływ. Jak ma zły nastrój to
czasem wpuszcza tylko Liama i to nie zawsze, a reszty w ogóle nie
chce widzieć.
- I co? Dlatego
nie chcieliście go zawołać na obiad? - Spojrzała na chłopaka z
politowaniem. - A jakby umarł tam z głodu? Byłoby wam smutno. -
Uśmiechnęła się zawadiacko i wyszła z kuchni.
- A mi nie
zrobisz kanapek?! - usłyszała za sobą wołanie i uśmiechnęła
się szerzej.
- Niall, jesteś
w kuchni, rączek ci nie urwało to sobie zrób, bo ja idę spać! -
odkrzyknęła mu śmiejąc się. Właściwie wcale nie miała
zamiaru iść spać, ale ostatecznie co lepszego miała do roboty...
Pomyślała, co prawda, że mogłaby w końcu poćwiczyć na rurze,
ale rozleniwienie ją pokonało i zaczęła wdrapywać się na
schody...
*****
Otworzył kolejną
teczkę, wysypując z niej zawartość na podłogę i cicho zaklął
pod nosem przerzucając jej zawartość. Nadal nie mógł znaleźć
poszukiwanych informacji. Potrzebne mu były pewne dane, a jakby się
rozpłynęły. Schował twarz w dłoniach i chwilę siedział bez
ruchu. Nabrał powietrza do płuc, by po paru sekundach powoli je
wypuścić, potarł zmęczoną twarz dłońmi i wstał przeciągając
się. Chwycił czarne włosy pomiędzy palce i z frustracją za nie
pociągnął. Jak to możliwe, że pracuje z taką bandą idiotów?
Zwykle jakoś był w stanie się z nimi dogadać, ale obecnie miał
ochotę ich pozabijać. Nie dość, że spaprali ważną sprawę, to
teraz nie potrafili znaleźć jednej osoby, z którą potrzebował
się skontaktować. Spojrzał na zegarek, stwierdzając, że jest
druga w nocy. Wyszedł z pokoju i zszedł do kuchni napić się wody.
Wracając, powoli wchodził na schody, chcąc udać się z powrotem
do siebie. Był naprawdę sfrustrowany i wkurzony. Miał mieć
spokój. Specjalnie pozamykał kilka spraw. Ale oczywiście nie!
Stanął na szczycie schodów i mimowolnie spojrzał na drzwi
prowadzące do pokoju, gdzie spała szatynka i zanim się powstrzymał
opierał dłonie o drewno oddzielające go od dziewczyny. Uśmiechnął
się lekko na wspomnienie tego jak dzisiaj speszona i niepewna, ale
jednak przyszła do niego, mimo, że najwyraźniej budził w niej
jakiś strach. Nie chciał, żeby dziewczyna się go bała, ale nie
mógł nic na to poradzić, taką już miał naturę. Jedna z jego
rąk zjechała na zimną metalową klamkę, która szybko poddała
się naciskowi. Szatynka najwyraźniej nie bała się aż tak bardzo,
bo nie zamykała się na klucz na noc. Brunet powoli uchylił drzwi i
cicho wślizgnął się do ciemnego pokoju. Bezszelestnie zbliżył się
do łóżka i stanął przyzwyczajając oczy do mroku panującego w
pomieszczeniu. Po chwili dostrzegł zarys sylwetki dziewczyny. Leżała
na środku łóżka wtulona w poduszkę i skulona, tak, że wydawała
się jeszcze mniejsza w stosunku do powierzchni materaca. Miała w
sobie coś z dziecka. Zayn lubił to, że Ivy się nie malowała, a
przez to jej pełne usta i duże oczy nabierały jeszcze bardziej
niewinnego wyglądu. Uśmiechnął się lekko, myśląc o tym, że
gdy była przestraszona, jej oczy robiły się ogromne, co go jeszcze
bardziej fascynowało. Leżała na boku, z twarzą zwróconą w jego
stronę. Włosy, mimo spięcia, niesfornie opadały na jej twarz, a
usta były delikatnie rozchylone. Brunet wyciągnął rękę i
zbliżył do jej skroni, odgarniając kosmyki, które zawędrowały
na jej policzek. Potem przesunął palce niżej, przez policzek, aż
do brody. I wtedy stało się coś czego się nie spodziewał...
*****
... poczuła lekki
dotyk na policzku, który przemieścił się na jej podbródek.
Jęknęła cicho niezadowolona, bo przecież spała, a coś jej
przeszkadzało... Wysunęła rękę, chcąc strzepnąć to, co było
na jej twarzy, ale zamiast jakiegoś owada, natrafiła na dłoń.
Ciepłą, dużą dłoń, na której zacisnęła swoją drobną rękę.
Chwilę trzymała ją w uścisku, po czym niechętnie uchyliła
powieki.
- Zayn? To ty? -
zachrypiała cicho wpatrując się w sylwetkę nad sobą. Panował
półmrok, a ona widziała jak przez mgłę, bo ledwo uchyliła
powieki. Ciągle trzymając chłopaka za rękę usiadła i sięgnęła
do małej lampki koło łóżka.
- Masz bardzo
lekki sen, mała. - zachrypiał równie cicho jak ona. Dziewczyna
uwolniła jego dłoń i usiadła pewniej, spoglądając sennie na
chłopaka. Miała lekki sen, i byle dźwięk mógł ją zbudzić,
ale jej mózg nie funkcjonował wtedy zbyt sprawnie.
- A ty jesteś
tu, żeby to sprawdzić? - zapytała ziewając lekko.
- Nie... ja...
nie wiem... szukałem dokumentów i zrobiło się późno, a ja... -
zaczął się tłumaczyć, ale chyba sam nie wiedział, co go tam
sprowadziło. Westchnął głośniej niż zamierzał i przetarł
dłońmi oczy.
- Nie masz gdzie
spać, co? - zapytała zamykając oczy. Pomimo umysłu zamroczonego
snem, wydawało jej się, że pamięta, że w całym pokoju chłopaka
panował straszny rozgardiasz. Usłyszała jego cichy śmiech.
- No, o tym
nawet nie pomyślałem. Ostatnio za bardzo nie używałem łóżka...
- To chodź...
ja i tak zajmuję miejsce mniej niż pół osoby.... - Przeczołgała
się na drugą połowę łóżka i zwinęła się w kłębek,
podciągając kolana do klatki piersiowej. Przez chwilę pogrążyli
się w zupełnej ciszy.
- Jesteś pewna,
że chc.... - Zaczął, ale nie dała mu skończyć.
- Zayn...
wyglądasz jakbyś miał tu zaraz trupem paść, więc może będzie
ci przyjemniej na łóżko niż na podłogę? - stwierdziła i chyba
go tym przekonała. Był rzeczywiście wściekle zmęczony i dawało
mu się to we znaki, ale był naprawdę zdeterminowany, żeby
znaleźć potrzebne mu informacje. Nie przejmując się koszulką i
spodniami, położył się na łóżku i zgasił światełko małej
lampki.
*****
- Zayn... -
usłyszała w zaspanym umyśle imię chłopaka. - Zayn... obudź
się... - Jednak nie był to jej głos. Nie. Był to głos
prawdopodobnie Liama. Chciała odwrócić się w stronę chłopaka i
powiedzieć mu, że chyba pomylił pokoje, ale... nie mogła. Tak
dosłownie. Ciężar spoczywający na jej klatce piersiowej
uniemożliwiał wykonanie jej jakiegokolwiek ruchu. W końcu lekko
odchrząknęła.
- Liaaam... co
się dzieje? - zachrypiała sennie.
- Potrzebny mi
na chwilę Zayn. To ważne. - usłyszała głos szatyna, bo zdążyła
w międzyczasie zamknąć oczy.
- Zaaayn?
- No...
- Ale on był
taaaki niewyspany.... - zaczęła sobie przypominać jego nocną
wizytę.
- Nie budziłbym
go normalnie, ale to naprawdę ważne. - znowu otworzyła oczy
trochę się rozbudzając i w końcu do jej umysłu doszedł powód
wizyty szatyna. Mentalnie walnęła się ręką w czoło i trochę
mocniej zacisnęła palce na ciepłym materiale znajdującym się
cały czas pod nimi.
- Zayn. -
spojrzała na już widoczną głowę chłopaka, gdyż musiało być
już rano i słabe światło przedzierało się przez zasłony.
Właśnie głowa bruneta stanowiła ów ciężar, przez który nie
mogła się poruszyć. W ogóle spała w nietypowej dla siebie
pozycji, bo zwykle leżała na boku z podkulonymi nogami, a obudziła
się będąc na plecach i całkiem wyprostowana. Zayn zrobił sobie
z niej poduszkę, przyklejając policzek i skroń do jej dekoltu i
lekko obejmując ramieniem jej brzuch. Ona, za to, trzymała go
delikatnie za barki, zaciskając palce na materiale jego koszulki. -
Zayn... Zayn... - powiedziała nieco głośniej, ale chłopak nadal
spał jak zabity. Przeniosła dłonie na kark i policzek bruneta i
zaczęła go delikatnie głaskać. - Zayn. Obudź się. Wstawaj.
Liam czegoś chce. Powiedział, że to ważne. Zayn... - powiedziała
pewniejszym głosem i w końcu doczekała się reakcji. Chłopak
mruknął niezadowolony (tu świetnie go rozumiała) i podniósł
lekko głowę, kierując na dziewczynę spojrzenie półprzymkniętych
oczu.
- Ivy? -
wychrypiał.
- Liam czegoś
potrzebuje... - przeniosła wzrok z bruneta na szatyna
przypatrującego się tej całej scenie.
- Liam? -
zapytał lekko zdezorientowany i w końcu obrócił głowę
podążając za wzrokiem dziewczyny.
- Zayn. To
ważne. - włączył się szatyn. - Dzwonił Luke. Mówił, że nie
mógł się do ciebie dodzwonić. - Ta informacja zmotywowała
zaspanego chłopaka do podniesienia się. Usiadł na łóżku
przecierając twarz dłońmi jakby próbował się rozbudzić.
- Liam... w moim
pokoju, dobra? Już tam idę... - mruknął. Szatyn musiał się
zgodzić, bo Ivy usłyszała ciche kroki. Teraz, gdy była
uwolniona, obróciła się na bok i przyciągnęła do siebie
kolana. Materac po obu jej stronach lekko się ugiął, a ona
poczuła jak jej twarz owiewa ciepłe powietrze.
- Dziękuję. -
usłyszała jego cichy szept przy uchu, a zaraz potem poczuła jego
ciepłe usta gdzieś w kąciku swoich. Łóżko zostało odciążone,
a ledwo słyszalne kroki na chwilę zmąciły senną, poranną
ciszę...
___________________________________________________________________
i jak?
dajcie znać, a ja będę z bananowym uśmiechem pisać kolejny kawałek.
:D
<3 słodki rozdział
OdpowiedzUsuńOjej kochany !!!:* ♡♡♡
OdpowiedzUsuńSuper blog i rozdział . Naprawdę podziwiam kreatywność szacunek w Twoja stronę :D
OdpowiedzUsuńWspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D
OdpowiedzUsuńdopiero zaczełam czytać ale jest boski czekam na dalszy ciąg ;D
OdpowiedzUsuń❤❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuń<3 kiedy następny?
OdpowiedzUsuń