Cześć kociaki
Strasznie Was przepraszam, że tak długo to zajęło, ale ciągle nie miałam czasu dokończyć pisania... Chciałam wstawiać mniej więcej jeden rozdział na tydzień, ale jakoś nie do końca mi to jeszcze wychodzi. Wpadłam na pomysł, że zrobię tu gdzieś po prawej okienko, gdzie będę Wam pisać kiedy rozdział, albo jakieś informacje, jakby coś miało się przeciągnąć ^^
A teraz: bardzo bardzo wam dziękują za komentarze, nie wyobrażacie sobie jaki mam banan na ryjku jak je czytam :D w ogóle pod ostatnim rozdziałem to jest rekord jak na razie :D
także DZIĘKUJĘ Wam wszystkim i za czytanie i wyjątkowo dziękuję tym, którzy też zostawiają mi ślad po sobie :*
No a tu, proszę, kolejny kawałeczek, mam nadzieję, że się Wam spodoba.
See you soon :)
_____________________________________________________________________
Jakiś czas później
Ivy w końcu całkowicie się rozbudziła, bo po wyjściu Zayna,
leżała trochę półprzytomna, co jakiś czas przysypiając, żeby
po chwili wrócić do świadomości. Ostatecznie jednak, wygrzebała
się się spod kołdry, umyła, ubrała i wyszła z pokoju, chcąc
sprawdzić, co dzieje się w domu. Najpierw skierowała się do
kuchni, żeby napić się wody. Po przekroczeniu progu zatrzymała
się na moment widząc rozmawiających Nialla i Zayna. Blondyn jak
zwykle coś podjadał, a brunet pił kawę.
- Czy przez
ostatnie dni twoje ciśnienie niewystarczająco się podniosło, że
jeszcze kawę w siebie wlewasz? - mruknęła przechodząc do szafki
ze szklankami.
- Wiesz, że
życie ma 100% wskaźnik śmiertelności? - powiedział Zayn z
lekkim uśmiechem. - I tak wszyscy umrzemy, więc czemu nie mieć
trochę przyjemności z życia.
- Czy to nie
jest trochę zbyt pozytywne nastawienie jak na ciebie? - zaśmiała
się – Czyżby twoja banda idiotów znalazła to, czego
potrzebowałeś?
- Dokładnie
tak.
Wlazła na blat i
zaczęła sączyć wodę. Przyglądała się zadowolonemu brunetowi,
który wrócił do rozmowy z Niallem. Gołym okiem było widać, że
chłopak jest w dużo lepszym nastroju. Gdy w czasie rozmowy,
przyłapał ją na bezczelnym gapieniu się na niego, rzucił jej
rozbawione spojrzenie i lekki uśmiech. Ona też wewnętrznie się
uśmiechnęła i odczuła spokój. Dopiero po zniknięciu jakiegoś
niepokoju odczuła, że gnieździł się gdzieś tam w jej środku.
Gdy wypiła już swoją wodę, zostawiła chłopaków samych i
wróciła do pokoju. Chwilę myślała, co ma ze sobą zrobić, ale
ostatecznie wyszła z powrotem na korytarz, a równo z nią ze
swojego pokoju wyszedł Harry. Zatrzymała się i uśmiechnęła się
lekko widząc zaspanego i rozczochranego chłopaka. Już myślała,
że szatyn jest na tyle zaspany, że zejdzie na dół nawet nie
zauważając jej, ale gdy stanął u szczytu schodów, odwrócił
nieco głowę i zmienił kierunek, zmierzając w stronę dziewczyny.
- Gdzie byłaś,
kiedy szukałem towarzystwa pod prysznic? - zachrypiał stając
przed szatynką i lekko nachylił się nad nią.
- A ty co?
Wyglądasz jakbyś lunatykował. - uśmiechnęła się szerzej
przyglądając się Harry'emu.
- Potrzebuję....
kaaawy... - ochryple zajęczał, lekko się zachwiał i zgarbił,
opierając czoło na ramieniu dziewczyny.
- Fuj. Po co ci
kawa? - Złapała go za barki i pchnęła do tyłu, żeby się
wyprostował.
- Miałem robotę
w nocy. - powiedział i ziewnął szeroko.
- Myślałam, że
masz wolne...
- Taak... ale
Zayn prosił...
- Pracujesz z
Zaynem? - zdziwiła się.
- Taa.. nieee...
zadajesz za dużo pytań jak na tak wczesną godzinę...
- Wiesz, że
jest koło południa?
- No właśnie...
- zajęczał niezadowolony.
- No... dobra...
sama niedawno wstałam... Zayn ma kawę, śmierdzi nią w całej
kuchni. Jak on ci nie daje spać, to może da ci przynajmniej kawę.
- Czyli... nici
ze wspólnego prysznica?
- Tobie by się
przydał zimny prysznic, a ja lubię gorące kąpiele, więc...
niestety Harry.
- Ale ty ładnie
mówisz moje imię...
- Harry...
Miałeś iść po kawę, pamiętasz? - Ivy pchnęła go mocniej,
żeby się wyprostował, odwróciła w stronę schodów i naparła
na jego plecy, żeby chłopak się ruszył. Biedak był na tyle
zaspany, że musiał się chwycić Ivy w czasie schodzenia ze
schodów. Śmiejąc się ściągnęła jego rękę ze swojej talii,
gdy byli już na dole. Nakierowała go na kuchnię i wepchnęła do
środka.
- Zayn...
Dlaczego każesz temu biedakowi pracować w nocy? Patrz... wygląda
jak zombie teraz. - powiedziała wyłaniając się zza chłopaka. -
Musisz się z nim teraz kawą podzielić. - Szatyn prowadzony zapachem
zaczął sam iść w stronę ekspresu do kawy, a brunet spojrzał na
dziewczynę jak na kosmitę.
- Ja każę mu
pracować? - zapytał mrużąc oczy i przenosząc wzrok z dziewczyny
na pochłaniającego kawę Harry'ego. - Ja mu ka... Harry. - warknął
na szatyna.
- Ej, Ivy... nie
chcesz... o, miałaś ćwiczyć na rurze swoje te różne... figury.
- odezwał się Niall patrząc to na Zayna, to na Harry'ego, to na
Ivy, jakby nie mógł się zdecydować do kogo ma mówić. - Chodź,
w końcu mi obiecałaś... - wstał, podszedł do zdziwionej
dziewczyny i obrócił ją wyprowadzając z pomieszczenia.
- Niall? Możesz
mi powiedzieć co ty do cholery robisz?
- Przyniosę
laptop, co? A ty chyba musisz się przebrać do ćwiczeń, nie?
- Niall! -
chłopak wepchnął ją na schody nie zadając sobie trudu
odpowiedzi na pytania dziewczyny.
- Nieważne...
Nie pytaj. Po prostuuu... eee... rozumiesz... na Zayna źle wpływają
ostatnio wzmianki o pracy.
- Myślałam, że
jest już w porządku... - mruknęła dziewczyna marszcząc brwi. W
końcu jak niedawno schodziła to brunet wydawało się, że wrócił
do normy.
- A nie.... jest
lepiej... coś go najwyraźniej... wkurzyło, ale to raczej...
chwilowe...
- Raczej?
- Słuchaj,
chodzi o to, że Zayn taką ma już naturę. Taką...
- Choleryczną?
- No, tak... Dla
nas to nic dziwnego, że raz jest zadowolony, za chwilę wścieknie
się na coś, a pięć minut później znowu jest ok. Wszyscy z jego
bliższego otoczenia są przyzwyczajeni, a ty nie jesteś tu na tyle
długo, żebyś zdążyła przywyknąć, więc... chciałem ci
oszczędzić jego bezsensownych wybuchów.... zupełnie się nie
przejmuj... zaraz mu przejdzie. A teraz, przebieraj się. - Otworzył
drzwi jej pokoju i wepchnął tam dziewczynę nie dając jej dojść
do słowa.
Westchnęła lekko
sfrustrowana, ale zaczęła przeszukiwać szafę w poszukiwaniu
spodenek do ćwiczenia. Już myślała, że jest wszystko ok, skoro
jakieś poszukiwane przez Zayna informacje się znalazły. Nie
wiedziała, że człowiek może być aż takim cholerykiem. Jak oni z
nim wytrzymują, skoro ciągle tak mu odwala bez powodu. Niall miał
rację... zdecydowanie nie przywykła i nie była pewna jak długo
miałaby tam siedzieć, żeby tak się stało. Przebrana opuściła
pokój i zeszła do salonu, gdzie siedział już Niall, z laptopem na
kolanach, a Harry leżał, zajmując pozostałą część kanapy.
Postanowiła już nie komentować zachowania bruneta, mając
nadzieję, że blondyn ma rację i szybko wróci mu lepszy humor.
Chwilę porozciągała się, a potem wskoczyła na rurę próbując
połączyć kombinację figur. Po paru próbach, gdy jej się udało,
wrócił jej lepszy nastrój i uspokoiła się. Pomyślała, że
jednak ćwiczenia nadal sprawiają jej sporą frajdę.
*****
- Pójdziesz
zawołać Zayna? - zapytała Nialla, próbując czy mięso jest
odpowiednio miękkie.
- Ja? Przecież
oboje wiemy, że tobie idzie to dużo lepiej... Zresztą jak będzie
głodny to...
- Skończ. -
warknęła, bo wiedziała, do czego to zmierza i dźgnęła chłopaka
widelcem, na co teatralnie się skrzywił. Z westchnieniem
skierowała się w stronę schodów. Po chwili znalazła się przed
drzwiami pokoju bruneta i lekko zapukała.
- Zayn...? -
zapytała opierając się o framugę, czekając na jakąś reakcję.
Kilkanaście sekund później drzwi się uchyliły i pokazał się w
nich chłopak. - Zejdziesz na obiad?
- Jasne, już
idę. - odpowiedział z lekkim entuzjazmem w głosie. Dziewczyna
uśmiechnęła się delikatnie widząc bruneta w lepszym humorze.
Czyli jednak znalezienie informacji, których szukał było
najważniejszym czynnikiem wpływającym na nastrój chłopaka.
Kątem oka zobaczyła, że w jego pokoju panuje zdecydowanie
mniejszy bałagan niż poprzednio. Ivy odwróciła się i zaczęła
kierować się w stronę schodów, ale w połowie drogi została
zatrzymana przez dwie ręce, które dziwnym trafem znalazły się na
jej biodrach. Została zatrzymana i przyciągnięta do torsu
bruneta, który nachylił się nad nią i cicho powiedział do jej
ucha:
- Widzę, że
nadal tylko ty się przejmujesz.
- Nie. -
Odwróciła głowę w jego stronę. - Ja się jedyna nie boję. -
Powiedziała zadziornie.
- Jesteś
najmniejsza i najsłabsza w tym domu... Może powinnaś zacząć?
- Ej! Wtedy
chodziłbyś głodny. - wystawiła język w jego stronę i zaczęła
spychać jego dłonie z siebie. - Zresztą wystarczy mi silna
psychika. - Chłopak tylko cicho się zaśmiał, puścił dziewczynę
i podążył za nią ciągle uśmiechając się pod nosem.
______________________________________________________________________
pokażcie mi miłość
napiszcie mi coś
co tylko chcecie, nie jestem wybredna :D
o boże co tu się dzieje????????!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJezus skąd tu bierzesz te wszystkie pomysły?!
Wspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D
OdpowiedzUsuńCo za mega rozdział!
OdpowiedzUsuńSzybko pisz kolejny!
Och genialny ♥♥♡
Kocham to
O J A P I E R D O L E ! !
OdpowiedzUsuńTego to się w ogóle nie spodziewałam...
Ten rozdział podobał mi się STRASZNIE !!
Troszkę krótki, ale zajebisty :D
❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na next ~cleo :D
OdpowiedzUsuńcud miód i malina :D czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ^.^
OdpowiedzUsuńI czekam na więcej ;)
No supeeer! czekam na rozwinięcie akcji !
OdpowiedzUsuńKocham, nie mogę sie doczekać jak dalej sie rozwinie <3
OdpowiedzUsuń