No cóż... miałam teraz spać, ale jakoś tak się stało, że zaczęłam kończyć ten rozdział nieszczęsny, i w końcu wyszło na to, że napisałam w ogóle jeszcze inną scenę... tak więc... wrzucam to to narazie, nie wiem czy się nadaje czy nie, ale w tej chwili tylko to mam gotowe... także... no.... w weekend postaram się dodać już coś konkretnego, bo mam wrażenie, że to tutaj to takie "blah blah blah" :P
no ale drogie moje, mam nadzieję, że bardzo się nie zawiedziecie, bo występuje sos czekoladowy :D
och!
i jeszcze coś!
DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE SIĘ DO MNIE ODZYWACIE!
:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*
_______________________________________________________________________
Po tych kilku
dniach pewnego rodzaju zawieszenia spowodowanego zachowaniem Zayna,
cały dom wrócił do normy. Co prawda „norma” to może złe
słowo, skoro Ivy była w ich domu zaledwie chwilę, w związku z
czym nie mogła mieć pojęcia, jak w rzeczywistości wygląda
normalny dzień u nich. Miała jednak przeczucie, które mówiło
jej, że to, jak wszystko funkcjonowało, było lepsze na początku
jej pobytu tam, niż przez te ostatnie dni. Z wewnętrzną, nieco
złośliwą, satysfakcją przyjęła, że znowu może trochę
podroczyć się z brunetem nie ryzykując życiem, a chłopak, mimo,
że mrużył oczy i co jakiś czas zaciskał pięści, dawał się
wciągać w takie małe potyczki słowne z tym drobnym diabłem
czającym się pod skórą szatynki za jej delikatnym uśmiechem. Nie
było oczywiście aż tak kolorowo, żeby nie musiała uciekać się
do chowania się za Nialla czy Liama, gdy wydawało jej się, że
chyba trochę nadwyrężyła cierpliwość tego choleryka. Reszta
domowników przyglądała się dyskusjom tej dwójki z mieszającymi
się rozbawieniem i chyba niepokojem o dziewczynę, gdy brunet
zaciskał szczękę i pięści, tak, że bielały mu kłykcie. Ale
Ivy ciągle, jak mały niedoświadczony, nieświadomy
niebezpieczeństwa kociak, z radością zabiegała drogę Zaynowi,
któremu bliżej było zwykle do spuszczonego ze smyczy dobermana,
niż małej bezbronnej myszki złapanej w łapkę. I wciąż, ku
zdziwieniu wszystkich, nawet samego bruneta, dziewczyny nic złego
nie spotkało, tak jakby w dobermanie walczyły dwie natury: ta
agresywna, która od czasu do czas dawała o sobie znać
szczeknięciem, czy warknięciem i ta, która dziwiła samą bestię,
opiekuńcza, która jakby nakazywała mu czuwać nad przygarniętym
drobnym przybłędą.
***
W ciągu kilku
kolejnych dni dużo padało, więc nikt nie miał specjalnej ochoty
gdziekolwiek wychodzić. Ivy znowu wpadła w rutynę, co kończyło
się tym, że codziennie wstawała, odbywała poranną rundę
przekomarzania się z Zaynem jeśli akurat go spotkała, albo po
prostu rozmawiała z chłopakami, potem ćwiczyła na rurze, żeby
trochę wzmocnić mięśnie, przy stałym towarzystwie Harry'ego,
który, poza Niallem, zawsze był obecny przy jej mini treningach.
Później, w dalszym ciągu w towarzystwie blondyna, gotowała coś na
obiad. Niall w ogóle spędzał z nią dużo czasu, ale to bardzo jej
odpowiadało. Przez cały czas, gdy mieszkała ze swoim byłym
brakowało jej rodzinnego ciepła. A blondyn naprawdę zaczął
traktować ją jak rodzoną siostrę. Dziewczyna nadal nie chciała
opowiadać im wszystkiego o sobie, ale Niall był tą jedyną osobą,
której udawało się wyciągać z Ivy jakieś fakty dotyczące jej
życia. Popołudnia i wieczory wyglądały różnie, czasem zbierali
się wszyscy, żeby coś oglądać, a czasem siedzieli w swoich
pokojach nie wyściubiając z nich nosa aż do kolacji.
***
Siedziała z
Niallem w kuchni, a między nimi, na blacie, stało pudełko lodów,
które ciągle sobie zabierali. Obok lodów znajdował się też sos
czekoladowy, dzięki któremu cały blat w ich pobliżu był
niezwykle słodki i jeszcze bardziej lepki. Blondynowi właśnie
udało się rozśmieszyć dziewczynę na tyle, że porwał sprzed jej
nosa opakowanie i zadowolony zgarnął sporą porcję na łyżkę.
Ivy podjęła próbę odzyskania zimnej substancji z mieszającymi
się na jej twarzy rozbawieniem i udawanym oburzeniem, gdy do
pomieszczenia wszedł Harry. Uniósł lekko brwi ze zdziwienia, a
potem uśmiechnął się i zbliżył do szatynki.
- Mógłbym ci
pomóc odzyskać lody... - mruknął stając za nią.
- Tak? Ale ja
sobie radzę. - powiedziała, chociaż Niall w tym momencie odsunął
pudełko jeszcze dalej.
- Właśnie
widzę. - zaśmiał się. Ivy odchyliła głowę i spojrzała w górę
na chłopaka. - Powiesz słowo, a jestem do twojej dyspozycji.
- Już boję się
spytać, co chciałbyś w zamian... - ciągle wpatrywała się w
szatyna, na którego twarz wpłynął leniwy uśmiech.
- Myślisz, że
nie zrobiłbym tego bezinteresownie?
- Ja wiem, że
byś tego nie zrobił. - uśmiechnęła się. Chłopak prychnął i
szybkim ruchem ponad dziewczyną wyrwał pudełko lodów Niallowi,
który jęknął niezadowolony.
- No skoro tak
mówisz... Może jest coś, czego bym chciał. - Harry uśmiechnął
się podstępnie.
- Jesteś
okropny... Oddaj lody...
- Ok... ale w
jakimś... bezpiecznym miejscu, co ty na to? Tak, żeby ktoś ci ich
od razu nie zabrał... myślę, że mój pokój świetnie się do
tego nadaje... ja zaniosę tam lody, a ty weź sos czekoladowy.
- Nieeee....
Harry... daj mi. Proszę? Podzielę się z tobą. - uśmiechnęła
się lekko. Szatyn chwilę się w nią wpatrywał, aż w końcu
ciężko westchnął, jakby był przekonany, że pomysł
zaciągnięcia dziewczyny do jego pokoju był dużo ciekawszym
rozwiązaniem. Usiadł na krześle obok Ivy, a lody postawił przed
sobą na stole. Dziewczyna chcąc nie chcąc musiała przysunąć
się bliżej, żeby dosięgnąć do pudełka. Ledwo nabrała trochę
lodów z czekoladowym sosem, zaraz poczuła ręce chłopaka
oplatające ją w pasie. W gruncie rzeczy, aż tak jej to nie
zdziwiło, ale postanowiła nie być mu dłużna. Łyżeczkę,
zamiast wsadzić do własnych ust, z zalotnym uśmiechem przysunęła
w stronę Harry'ego. Na twarzy szatyna pojawił się wyraz
zadowolenia, gdy przyciągnął dziewczynę bliżej siebie. Zanim
jednak, miałby szansę poczuć w ustach zimną słodycz, Ivy jakby
zadrżała ręka i uszczęśliwiona wysmarowała porcję lodów w
twarz Harry'ego. Na jego zdezorientowaną i pełną zdziwienia minę
wybuchła śmiechem. Szybko do jej rechotu dołączył Niall. Harry
chwilę wpatrywał się w chichoczącą dziewczynę, starł
wierzchem dłoni słodką maź i złapał butelkę z sosem
czekoladowym. Zanim Ivy się zorientowała stała pomazana lepkim
sosem. Mogłaby w tym momencie odpuścić i stwierdzić, że są
kwita, ale coś ją podkusiło i zanim się obejrzała jej dłoń
wysmarowywała twarz zielonookiego kolejną porcją lodów. Chłopak
wcale nie pozostawał bezczynny i tak przy akompaniamencie rechotu
Nialla oboje stawali się coraz bardziej słodcy i lepiący.
- Co
tu się...? - usłyszeli głos Zayna i momentalnie znieruchomieli
odwracając głowy w stronę drzwi, gdzie stał brunet i przyglądał
się im ze zdumieniem. Jedynym dźwiękiem był śmiech coraz
bardziej zadowolonego blondyna. Wszystko inne jakby ucichło. Ivy w
końcu ocknęła się, gdy brunet zrobił kilka kroków wgłąb
kuchni. Odsunęła się od szatyna i zbliżyła do blondyna, a jej
usta uformowały się w lekki psotny uśmiech.
- Jemy
lody? - zapytała retorycznie.
- Właśnie
widzę. - brunet rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Nie
martw się, posprzątam. - mruknęła.
- Harry?
- Zayn zwrócił się do szatyna, jakby kierował do niego jakieś
niewypowiedziane pytanie.
- Na
mnie nie patrz. Po pierwsze to Ivy zaczęła, a po drugie ja nie
umiem sprzątać.
- Właśnie
Zayn, udusi się jeszcze szmatą biedak.
- Właśnie
Zayn, zresztą muszę... iść się umyć. - wtrącił jeszcze
szatyn i szybko ulotnił się z kuchni. Brunet chwilę przyglądał
się uśmiechniętej dziewczynie, aż przeniósł wzrok na Nialla,
który ciągle nie mógł się uspokoić. Pokręcił głową
uśmiechając się i wrócił spojrzeniem do szatynki. Zrobił parę
kroków w jej stronę i pociągnął ją za rękę za sobą
wyprowadzając na korytarz i poprowadził w górę schodów.
- Powinnaś
się umyć. - powiedział rozbawiony, gdy stanęli przed drzwiami
jej pokoju. - Chociaż... - zbliżył się do niej i nachylił nad
jej uchem. - Trochę szkoda tej całej czekolady. - powiedział
cicho i przejechał językiem od jej obojczyka aż za ucho. Odsunął
się nieco i ciągle rozweselony poświęcił dziewczynie ostatnie
spojrzenie, zanim odwrócił się i odszedł.
________________________________________________________________________
a teraz Wasza kolej na walenie w klawiaturę xD
Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana
OdpowiedzUsuńOmg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo
OdpowiedzUsuńO matko jakie ty cuda piszesz kobieto... Umm...nie wiem co powiedzieć po prostu brak mi słów w pozytywnym słowa znaczeniu ;D nie mogę doczekać wie nn pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
Świetny <3
OdpowiedzUsuń