Cześć ptaszyny.
Nie mogę się porządnie wziąć za pisanie...
:(
...ale tu jest kolejna część, może nic się nie dzieje, ale myślę, że w kolejnym rozdziale, albo za dwa będzie się już coś bardziej konkretnego działo ^^
tylko muszę to napisać :P
dziękuję za komentarze :*
______________________________________________________________________________
Ivy stała przez
moment trochę speszona działaniem bruneta. Patrzyła za nim dopóki
nie zniknął z powrotem na schodach. Musiała sama przed sobą
przyznać, że nie spodziewała się takiego śmiałego gestu z jego
strony. Gdy w końcu ocknęła się, powoli weszła do pokoju i
wzięła krótki prysznic, żeby pozbyć się klejącej czekolady,
którą znalazła w bardzo dziwnych miejscach. Musiała porządnie
umyć włosy i dać do prania wszystkie ubrania, które miała na
sobie, łącznie z bielizną, bo okazało się, że wyjątkowo dużo
czekolady dostało się jej za dekolt. Gdy już skończyła, z cichym
westchnieniem ubrała się w inne rzeczy i powoli udała się na dół,
przypominając sobie, jaki bałagan zostawili w kuchni. Pomieszczenie
opustoszało. Chłopcy musieli przenieść się do salonu, bo
usłyszała dochodzące stamtąd odgłosy telewizora. Mimo, że
trochę zajęło jej ścieranie resztek ich małej wojny
czekoladowo-lodowej, sprzątała z lekkim uśmiechem wkradającym się
na jej usta. Może było to niemądre, ale dziewczynie odpowiadały
takie „urozmaicenia”. Może było to nawet nieświadome, ale jej
podświadomość musiała czuć, że to jest taki powrót do czasów
przed poznaniem jego, gdy często bawiła się podobnie
ze swoimi kuzynami. Była w domu jedyną dziewczyną jeśli chodził
o dzieci, bo resztę stanowili właśnie jej kuzyni, więc chcąc nie
chcąc, bawiła się tak jak oni.
Gdy już skończyła,
wyszperała z zamrażarki nowe pudełko lodów, w duchu dziękując
Niallowi, że zrobił ich większy zapas. Zalała lody resztą sosu
czekoladowego i bardzo zadowolona z siebie skierowała się do
salonu. Potwierdziły się jej przypuszczenia, bo gdy tylko
przekroczyła próg, zobaczyła Nialla, Zayna i Harry'ego
oglądających jakiś mecz w telewizji. Przytulając do siebie lody
jak jakiś skarb, przeszła obok Harry'ego i usadowiła się na
kanapie obok Zayna, który spojrzał na nią z zabawnym wyrazem
twarzy, ale nic nie powiedział. Ivy, zadowolona, usiadła po
turecku, umieszczając pudełko między nogami i zaczęła w nim
grzebać łyżeczką, usiłując wymieszać lody z czekoladą.
Spoglądała co jakiś czas na ekran telewizora, wciąż nie mogąc
zrozumieć, czym mężczyźni się tak ekscytują, jeśli chodzi o
piłkę nożną. No bo to w końcu horda facetów, którzy latają za
piłką, nie? Co w tym takiego fajnego?
- Wiesz, że
roztopią ci się jak będziesz je tak przytulać? - usłyszała
koło ucha głos Zayna. Spojrzała na nachylonego w jej stronę
bruneta i uśmiechnęła się oblizując łyżeczkę.
- Nieprawda.
Zjem je zanim się roztopią, a poza tym, jak są trochę stopione
to lepiej mieszają się z czekoladą. Może chcesz trochę? -
Oblizała wargi i wyciągnęła w jego stronę łyżeczkę. Chłopak
wpatrywał się przez moment w jej usta.
- Może chcę...
- powiedział cicho i nachylił się mocniej w jej stronę wyjmując
z dłoni dziewczyny łyżeczkę. Patrzyła uśmiechnięta jak Zayn
zjada trochę lodów i oddaje jej łyżkę. Przez kolejne nieciekawe
25 minut meczu, gdzie jedynym interesującym zdarzeniem był faul
niebieskiego zawodnika na zawodniku czerwonym, który chyba
specjalnie wlazł tamtemu pod nogi, Ivy dzieliła się lodami z
Zaynem, który był najbardziej cywilizowanym partnerem do jedzenia,
bo nie kradł jej pudełka tak jak Niall, tylko za każdym razem
nachylał się nad nią, ani nie wysmarowywał jej niczym jak Harry.
Jednak wszystko co dobre szybko się kończy i w ten sposób, 15
minut przed końcem meczu lody się skończyły. Zawiedziona
dziewczyna odstawiła puste pudełko na podłogę i przyciągnęła
nogi do siebie. Zaraz potem do pomieszczenia wszedł Liam z
telefonem przy uchu. Cała czwórka siedząca w salonie spojrzała
na szatyna, który słuchawkę zakrył dłonią i przywołał
bruneta.
- Zayn. Piątek
23:00 w Pike'u. Może być? - zapytał
szatyn.
- To on? -
zapytał brunet, na co dostał skinięcie głowy. - Jasne... Tylko
będzie sporo ludzi...
- To też ma
swoje plusy.
- No tak...
Powiedz, że będziemy. - Liam tylko skinął głową i skierował
się do drzwi ponownie przykładając słuchawkę do ucha. Przez
moment panowała cisza, aż odezwała się szatynka.
- Czym jest Pike?
- Eee... no to
jest taki klub w centrum. - odpowiedział po chwili Niall.
- Wybieracie się
na imprezę? - zapytała zaciekawiona.
- Nie całkiem.
Raczej na spotkanie... Chodzi o te informacje, które się
znalazły... - mruknął Zayn.
*****
Od czasu ustalenia
spotkania Zayn trochę się wyłączył. Nie było to widoczne na
pierwszy rzut oka, ale dla Liama, który znał bruneta dłuższy czas
było to dosyć oczywiste. Trochę podejrzewał nad czym jego
przyjaciel się zastanawiał, niemniej wieczorem poszedł do pokoju
chłopaka, chcąc upewnić się i może doradzić coś, co pomogłoby
podjąć mu jakieś decyzje. Zapukał i wszedł do pokoju bruneta.
Brunet spojrzał na niego pytająco, czekając, żeby dowiedzieć się
po co przyszedł szatyn.
- Kto idzie? -
zapytał Liam od razu, bo sam był tego ciekawy. Brunet powiedział,
że pojawią się w klubie, mówiąc „przyjdziemy”, więc na
pewno nie planował iść tam w pojedynkę.
- Nie wiem... -
Zayn podparł głowę na dłoni. Widać było, że sam się nad tym
zastanawia.
- Może po
prostu pójdą wszyscy?
- A ona zostanie
tu sama? Nie.
- Może pójść
z nami...
- Po co? -
prychnął marszcząc brwi.
- Przecież nic
się jej nie stanie. Będziemy tam wszyscy, a zresztą, przecież
spotkanie z Lazerem nie potrwa długo. Możemy równie dobrze
potraktować to jak wyjście na imprezę. Nie wiem czy zauważyłeś,
ale Ivy pewnie tak, że od dwóch tygodni jest praktycznie tu
zamknięta, poza tym jednym razem, kiedy byliście na zakupach. Jej
też przyda się wyjście z domu...
- A dopilnujecie
mi jej, jak będę z nim rozmawiał? - zapytał nie do końca
przekonany, czy powinien zabierać dziewczynę do klubu. Tym
bardziej nie był pewny tego, z powodu ustalonego terminu. Piątkowa
noc w klubie w centrum oznacza jedno: masę nawalonych ludzi. A
Zayn... najwyraźniej czuł jakąś irracjonalną zaborczość
względem szatynki i sam przed sobą nie chciał przyznać, że
wolałby mieć dziewczynę sam na oku.
- Spokojnie.
Poradzimy sobie. Zresztą tak prawdę mówiąc... ona byłaby w
stanie opyskować każdego skoro nie boi się drażnić ciebie. -
Liam uśmiechnął się lekko mówiąc to, a Zayn w końcu
rozpogodził się nieco i na jego twarz też wpłynęło
rozbawienie.
- Ale jak się
zgubi albo ktoś mi ją tknie to nogi z du...
- Wiem, wiem. -
przerwał mu szatyn. Chłopak był pewny, że zabranie dziewczyny to
lepszy pomysł, bo było dla niego oczywiste, że gdyby ją
zostawili Zayn wcale nie byłby spokojniejszy. Raczej zastanawiałby
się czy nie postanowiła zwiać, albo wybrać się gdzieś sama na
własną rękę. A tak przez większość czasu będzie mieć ją na
oku. Tak prawdę mówiąc, Liam ciągle nie mógł do końca
zrozumieć relacji łączących Ivy i Zayna. Żadne z nich nie
zachowywało się zgodnie z jakimkolwiek wzorem. Raz oboje sobie
docinali, dziewczyna potrafiła mu tak dogadać, jak nawet Harry by
się bał, ale bywało przecież też tak, że ona całkiem się
uciszała, gdy Zayn wkurzał się z innych powodów. Potem znowu
potrafiła go uspokoić, mimo jego złego humoru i paradoksalnie,
wbrew temu, że się go bała w takich momentach. Wciąż nie
doczekał się żadnego wyjaśnienia od bruneta dotyczącego w ogóle
faktu zgarnięcia dziewczyny po drodze. Zwykle Zayn mniej więcej
mówił Liamowi co i dlaczego, ale pojawienie się dziewczyny było
zagadką nawet dla szatyna. Mógłby zrozumieć, gdyby jego
przyjaciel chciał się z nią przespać, ale to raczej wiązałoby
się z tym, że kolejnego dnia zostałaby odstawiona gdzieś, gdzie
by chciała. Liam był przyzwyczajony do dziewczyn kręcących się
po domu, bo Harry i Zayn często jakieś sprowadzali, ale zwykle
tylko na jedną noc. Żaden z nich nie angażował się specjalnie w
jakiekolwiek związki. Chodziło po prostu o seks, o rozładowanie
emocji i tyle. Liam zresztą wątpił, żeby możliwy był w ogóle
poważniejszy związek dla któregokolwiek z chłopaków i z powodu
ich nastawienia i z powodu pracy. Znał Zayna od długiego czasu i
widział go z mnóstwem dziewczyn, dlatego jeszcze bardziej dziwiło
go jego zachowanie wobec szatynki. Zayn nigdy nie potrzebował
rozmawiać z żadną dziewczyną, a gdy któraś za dużo mówiła
albo co gorsza próbowała stawiać własne warunki czy dyskutować,
brunet wkurzał się. Przy rozmowach z Ivy bywało, że się
denerwował, ale dziewczynie nic się nie stało. Nie uderzył jej,
ani do niczego nie zmusił, więc Liam był naprawdę ciekawy, co z
tego wyjdzie.
__________________________________________________________________________
a teraz coś od Was
przemówcie do mojej motywacji, bo ostatnio jest coraz gorzej z moimi chęciami do robienia czegokolwiek...
czemu ludzie nie zapadają w sen zimowy?
ja bym mogła ;)
rozdzial fajny, krotki troche ale rozumiem szkola etp. fajny slodki moment z lodami, oby ich wiecej.! juz nie moge sie doczekac nastepnego. cudowny blog jak i autorka!
OdpowiedzUsuńps. tez chce sen zimowy ❤
zawsze spiaca i wierna
Nats.
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńOmg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo
OdpowiedzUsuńCo za mega rozdział!
OdpowiedzUsuńSzybko pisz kolejny!
Och genialny ♥♥♡
Kocham to
Wspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
Co za mega rozdział!
OdpowiedzUsuńSzybko pisz kolejny!
Och genialny ♥♥♡
Kocham to
Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!!!! Czekam na nexta Dominika :*
OdpowiedzUsuńAaaaaa jakie to było....
OdpowiedzUsuńŚliczne ,boskie ,cudne
Jeny to było genialne
Ja chcę już więcej
Nie mogę się doczekać co będzie dalej
Pożera mnie ciekawość
Ściskam Mela
:**
Życzę weny,dużo dużo weny
Boże,Boże ,Boże jfdshsjngjfnguhdjkngidgkjdijjifm pisz szybko kolejny rozdział , jesteś niesamowita ! :**
OdpowiedzUsuńAaaa , przy okazji chciała bym zaprosić cię na mój blog :http://reallyiloveyou.blogspot.com/
Hej Kochana! Bardzo długo Cię nie ma, ciekawa jestem kied ybędzie następny rodział? Już trochę czasu minęło c:
OdpowiedzUsuń