wtorek, 14 października 2014

.16 "... lody?"

 No cóż... miałam teraz spać, ale jakoś tak się stało, że zaczęłam kończyć ten rozdział nieszczęsny, i w końcu wyszło na to, że napisałam w ogóle jeszcze inną scenę... tak więc... wrzucam to to narazie, nie wiem czy się nadaje czy nie, ale w tej chwili tylko to mam gotowe... także... no.... w weekend postaram się dodać już coś konkretnego, bo mam wrażenie, że to tutaj to takie "blah blah blah" :P
no ale drogie moje, mam nadzieję, że bardzo się nie zawiedziecie, bo występuje sos czekoladowy :D
och!
i jeszcze coś!
DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE SIĘ DO MNIE ODZYWACIE!
:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*

_______________________________________________________________________


Po tych kilku dniach pewnego rodzaju zawieszenia spowodowanego zachowaniem Zayna, cały dom wrócił do normy. Co prawda „norma” to może złe słowo, skoro Ivy była w ich domu zaledwie chwilę, w związku z czym nie mogła mieć pojęcia, jak w rzeczywistości wygląda normalny dzień u nich. Miała jednak przeczucie, które mówiło jej, że to, jak wszystko funkcjonowało, było lepsze na początku jej pobytu tam, niż przez te ostatnie dni. Z wewnętrzną, nieco złośliwą, satysfakcją przyjęła, że znowu może trochę podroczyć się z brunetem nie ryzykując życiem, a chłopak, mimo, że mrużył oczy i co jakiś czas zaciskał pięści, dawał się wciągać w takie małe potyczki słowne z tym drobnym diabłem czającym się pod skórą szatynki za jej delikatnym uśmiechem. Nie było oczywiście aż tak kolorowo, żeby nie musiała uciekać się do chowania się za Nialla czy Liama, gdy wydawało jej się, że chyba trochę nadwyrężyła cierpliwość tego choleryka. Reszta domowników przyglądała się dyskusjom tej dwójki z mieszającymi się rozbawieniem i chyba niepokojem o dziewczynę, gdy brunet zaciskał szczękę i pięści, tak, że bielały mu kłykcie. Ale Ivy ciągle, jak mały niedoświadczony, nieświadomy niebezpieczeństwa kociak, z radością zabiegała drogę Zaynowi, któremu bliżej było zwykle do spuszczonego ze smyczy dobermana, niż małej bezbronnej myszki złapanej w łapkę. I wciąż, ku zdziwieniu wszystkich, nawet samego bruneta, dziewczyny nic złego nie spotkało, tak jakby w dobermanie walczyły dwie natury: ta agresywna, która od czasu do czas dawała o sobie znać szczeknięciem, czy warknięciem i ta, która dziwiła samą bestię, opiekuńcza, która jakby nakazywała mu czuwać nad przygarniętym drobnym przybłędą.

***

W ciągu kilku kolejnych dni dużo padało, więc nikt nie miał specjalnej ochoty gdziekolwiek wychodzić. Ivy znowu wpadła w rutynę, co kończyło się tym, że codziennie wstawała, odbywała poranną rundę przekomarzania się z Zaynem jeśli akurat go spotkała, albo po prostu rozmawiała z chłopakami, potem ćwiczyła na rurze, żeby trochę wzmocnić mięśnie, przy stałym towarzystwie Harry'ego, który, poza Niallem, zawsze był obecny przy jej mini treningach. Później, w dalszym ciągu w towarzystwie blondyna, gotowała coś na obiad. Niall w ogóle spędzał z nią dużo czasu, ale to bardzo jej odpowiadało. Przez cały czas, gdy mieszkała ze swoim byłym brakowało jej rodzinnego ciepła. A blondyn naprawdę zaczął traktować ją jak rodzoną siostrę. Dziewczyna nadal nie chciała opowiadać im wszystkiego o sobie, ale Niall był tą jedyną osobą, której udawało się wyciągać z Ivy jakieś fakty dotyczące jej życia. Popołudnia i wieczory wyglądały różnie, czasem zbierali się wszyscy, żeby coś oglądać, a czasem siedzieli w swoich pokojach nie wyściubiając z nich nosa aż do kolacji.
 
 ***

Siedziała z Niallem w kuchni, a między nimi, na blacie, stało pudełko lodów, które ciągle sobie zabierali. Obok lodów znajdował się też sos czekoladowy, dzięki któremu cały blat w ich pobliżu był niezwykle słodki i jeszcze bardziej lepki. Blondynowi właśnie udało się rozśmieszyć dziewczynę na tyle, że porwał sprzed jej nosa opakowanie i zadowolony zgarnął sporą porcję na łyżkę. Ivy podjęła próbę odzyskania zimnej substancji z mieszającymi się na jej twarzy rozbawieniem i udawanym oburzeniem, gdy do pomieszczenia wszedł Harry. Uniósł lekko brwi ze zdziwienia, a potem uśmiechnął się i zbliżył do szatynki.
 - Mógłbym ci pomóc odzyskać lody... - mruknął stając za nią.
 - Tak? Ale ja sobie radzę. - powiedziała, chociaż Niall w tym momencie odsunął pudełko jeszcze dalej.
 - Właśnie widzę. - zaśmiał się. Ivy odchyliła głowę i spojrzała w górę na chłopaka. - Powiesz słowo, a jestem do twojej dyspozycji.
 - Już boję się spytać, co chciałbyś w zamian... - ciągle wpatrywała się w szatyna, na którego twarz wpłynął leniwy uśmiech.
 - Myślisz, że nie zrobiłbym tego bezinteresownie?
 - Ja wiem, że byś tego nie zrobił. - uśmiechnęła się. Chłopak prychnął i szybkim ruchem ponad dziewczyną wyrwał pudełko lodów Niallowi, który jęknął niezadowolony.
 - No skoro tak mówisz... Może jest coś, czego bym chciał. - Harry uśmiechnął się podstępnie.
 - Jesteś okropny... Oddaj lody...
 - Ok... ale w jakimś... bezpiecznym miejscu, co ty na to? Tak, żeby ktoś ci ich od razu nie zabrał... myślę, że mój pokój świetnie się do tego nadaje... ja zaniosę tam lody, a ty weź sos czekoladowy. 
 - Nieeee.... Harry... daj mi. Proszę? Podzielę się z tobą. - uśmiechnęła się lekko. Szatyn chwilę się w nią wpatrywał, aż w końcu ciężko westchnął, jakby był przekonany, że pomysł zaciągnięcia dziewczyny do jego pokoju był dużo ciekawszym rozwiązaniem. Usiadł na krześle obok Ivy, a lody postawił przed sobą na stole. Dziewczyna chcąc nie chcąc musiała przysunąć się bliżej, żeby dosięgnąć do pudełka. Ledwo nabrała trochę lodów z czekoladowym sosem, zaraz poczuła ręce chłopaka oplatające ją w pasie. W gruncie rzeczy, aż tak jej to nie zdziwiło, ale postanowiła nie być mu dłużna. Łyżeczkę, zamiast wsadzić do własnych ust, z zalotnym uśmiechem przysunęła w stronę Harry'ego. Na twarzy szatyna pojawił się wyraz zadowolenia, gdy przyciągnął dziewczynę bliżej siebie. Zanim jednak, miałby szansę poczuć w ustach zimną słodycz, Ivy jakby zadrżała ręka i uszczęśliwiona wysmarowała porcję lodów w twarz Harry'ego. Na jego zdezorientowaną i pełną zdziwienia minę wybuchła śmiechem. Szybko do jej rechotu dołączył Niall. Harry chwilę wpatrywał się w chichoczącą dziewczynę, starł wierzchem dłoni słodką maź i złapał butelkę z sosem czekoladowym. Zanim Ivy się zorientowała stała pomazana lepkim sosem. Mogłaby w tym momencie odpuścić i stwierdzić, że są kwita, ale coś ją podkusiło i zanim się obejrzała jej dłoń wysmarowywała twarz zielonookiego kolejną porcją lodów. Chłopak wcale nie pozostawał bezczynny i tak przy akompaniamencie rechotu Nialla oboje stawali się coraz bardziej słodcy i lepiący. 
 - Co tu się...? - usłyszeli głos Zayna i momentalnie znieruchomieli odwracając głowy w stronę drzwi, gdzie stał brunet i przyglądał się im ze zdumieniem. Jedynym dźwiękiem był śmiech coraz bardziej zadowolonego blondyna. Wszystko inne jakby ucichło. Ivy w końcu ocknęła się, gdy brunet zrobił kilka kroków wgłąb kuchni. Odsunęła się od szatyna i zbliżyła do blondyna, a jej usta uformowały się w lekki psotny uśmiech. 
 - Jemy lody? - zapytała retorycznie. 
 - Właśnie widzę. - brunet rozejrzał się po pomieszczeniu. 
 - Nie martw się, posprzątam. - mruknęła.
 - Harry? - Zayn zwrócił się do szatyna, jakby kierował do niego jakieś niewypowiedziane pytanie. 
 - Na mnie nie patrz. Po pierwsze to Ivy zaczęła, a po drugie ja nie umiem sprzątać. 
 - Właśnie Zayn, udusi się jeszcze szmatą biedak. 
 - Właśnie Zayn, zresztą muszę... iść się umyć. - wtrącił jeszcze szatyn i szybko ulotnił się z kuchni. Brunet chwilę przyglądał się uśmiechniętej dziewczynie, aż przeniósł wzrok na Nialla, który ciągle nie mógł się uspokoić. Pokręcił głową uśmiechając się i wrócił spojrzeniem do szatynki. Zrobił parę kroków w jej stronę i pociągnął ją za rękę za sobą wyprowadzając na korytarz i poprowadził w górę schodów. 
 - Powinnaś się umyć. - powiedział rozbawiony, gdy stanęli przed drzwiami jej pokoju. - Chociaż... - zbliżył się do niej i nachylił nad jej uchem. - Trochę szkoda tej całej czekolady. - powiedział cicho i przejechał językiem od jej obojczyka aż za ucho. Odsunął się nieco i ciągle rozweselony poświęcił dziewczynie ostatnie spojrzenie, zanim odwrócił się i odszedł.

________________________________________________________________________

a teraz Wasza kolej na walenie w klawiaturę xD

 

5 komentarzy:

  1. Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko jakie ty cuda piszesz kobieto... Umm...nie wiem co powiedzieć po prostu brak mi słów w pozytywnym słowa znaczeniu ;D nie mogę doczekać wie nn pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń