Tak, znowu mi wstyd, że tak strasznie długo się nie odzywałam... Nie będę się Wam już tu tłumaczyć, ale powiem, że naprawdę się staram. Niestety tak właściwie, to na uzupełnienie braków w tym powiadaniu i dopisanie jakiegoś zapasu rozdziałów będę miała czas pewnie dopiero w święta... Wstawiam za to dzisiaj dłuższy niż zwykle rozdział, więc mam nadzieję, że to chociaż troszeczkę zrekompensuje moje zaległości.
A teraz tak jak mówiłam ostatnio PROŚBA!
Chciałabym bardzo, jako, że to jest 20 rozdział, żeby wszyscy czytający zostawili komentarz, tak, żebym się tak mniej więcej mogła zorientować ile Was jest. Możecie mi nawet napisać kropkę czy cokolwiek, ale tak, żeby był komentarz. Strasznie byłabym Wam wdzięczna, jako, że nigdy nie daję warunku, że następny rozdział będzie za ileś komentarzy, to taka jednorazowa akcja ^^ (Kolejna na 40 rozdział :P)
Wspomóż autorkę, daj znać, że czytasz! :D
Rozpisałam się :P
Jeszcze jedno, w razie pytań, skarg, czy dowolnych spraw albo jakbyście się czuły samotnie i po prostu chciały pogadać to specjalnie założyłam twittera. Także w razie czego piszcie :)
Enjoy.
______________________________________________________________
- Zayn...
Przecież ja też z tobą ciągle dyskutuję.... - Uśmiechnęła
się lekko.
- Nikt
nie powiedział, że ty mnie nie denerwujesz. - Mruknął chłopak.
- No to dlaczego
pozwoliłeś mi u siebie mieszkać?
- Nie mam
pojęcia... Chyba jestem... - Zaczął, ale zanim zdążył skończyć
zdanie zatrzymał wzrok na tłumie ludzi, z którego wyłonił się
Liam ze zmarszczonymi brwiami. Szatyn szybko złapał kontakt
wzrokowy z Zaynem, który nie odezwał się słowem, dopóki Liam
nie usiadł obok niego.
- Co się
dzieje?
- Kate urządziła
scenę przy wyjściu i wiesz... zrobiło się dość głośno...
- Kurwa mać...
Może weźmiecie Ivy do domu, a ja sam zaczekam na Lazera?
- Ej, ja tu
jestem! Czemu taktujesz mnie jak dziecko, które nie może samo o
sobie decydować? - Fuknęła z wyrzutem i zaczęła się wiercić,
chcąc zejść z kolan bruneta.
- Bo mogę. -
Mruknął i zacieśnił uścisk na nogach dziewczyny.
- Zayn. -
Wtrącił się z powrotem Liam. - Myślę, że lepiej będzie jeśli
zostaniemy już wszyscy. Jak ktoś się dowiedział, to będzie
lepiej jeśli ktoś z tobą zostanie...
- Co to znaczy
„jeśli ktoś się dowiedział”? - Ivy popatrzyła z niepokojem
na chłopaków licząc na jakieś wyjaśnienia.
- To znaczy
tyle, że możemy chcieć pozostać niezauważeni.
- Niezauważeni
dla kogo?
- Powiedzmy, że
nie wszyscy nas tu lubią. - Warknął brunet.
- Nie dziwię
się. - Mruknęła, ale szybko pożałowała swoich słów, bo palce
chłopaka jeszcze mocniej wbiły się w jej uda.
- Zresztą nasze
wyjście teraz ma średni sens, bo zaraz powinien przyjść Lazer,
więc rozsądniej będzie jak po twoim spotkaniu wyjdziemy razem.
Zresztą pamiętaj, że mamy tu jedno auto.
- Dobra... -
Zayn najwyraźniej się poddał, ale Liam nie przekonał go do końca
o słuszności swojego pomysłu. - Widziałeś kogoś?
- Nie... Ale
Kate trochę za głośno... wyrażała opinie o tobie, więc dobrze
by było szybko załatwić sprawy i wynieść się stąd. -
Powiedział Liam, a Zayn z ponurą miną pokiwał głową. Jeszcze
parę minut wymieniali jakieś uwagi, ale przestały one interesować
Ivy. Zaczęła odpływać we własne myśli. Pomagał jej w tym
zapach alkoholu, który czuła, gdy Zayn się odzywał i lekkie
zadymienie powietrza dymem papierosowym, który pomimo wielkości
pomieszczenia, powoli gęstniał. Gdyby dalej próbowała uwolnić
się z uścisku bruneta, może pozostała by bardziej jasno myśląca,
jednak szybko doszła do wniosku, że dopóki chłopak sam nie
postanowi jej puścić, to ma małe szanse na uwolnienie się z jego
objęć. Przez to siedziała w bezruchu i to jeszcze bardziej
przyczyniło się do jej odpłynięcia. Alkohol, dym papierosowy i
mocno trzymające ramiona. Wcale nie kojarzyło jej się to
pozytywnie. Chociaż... coś w tym wszystkim ją uspokajało. Może
to był jego głos... a może... sama nie była pewna. Błądziła
wzrokiem, który stał się troszkę nieobecny, po dłoniach
bruneta, aż w końcu stwierdziła, że jej głowa jest za ciężka,
żeby mogła trzymać ją ciągle prosto, więc ostatecznie
przechyliła się w stronę torsu Zayna, a skroń oparła o jego
ramię. Przymknęła lekko oczy i pomyślała, że jest jej już
wszystko jedno i może tak tu siedzieć, byleby nikt niczego od niej
nie chciał. Jak na złość w tym samym momencie doszedł do niej
głos, który nie chciał być przez nią zignorowany i mimo, że
bardzo się starała, to właściciel głosu nie zamierzał
odpuścić.
- Ivy. Wszystko
w porządku?
- Tak, ale
jakbyś przestał do mnie mówić, byłoby jeszcze lepiej. -
Wymamrotała, licząc, że brunet da jej spokój. Ale czego ona się
spodziewała? Uścisk na jej nogach zelżał, ale jego dłonie zaraz
powróciły, tyle tylko, że tym razem złapał dziewczynę za
ramiona i odsunął od siebie.
- Co się...
- Przepraszam.
Miałam przekazać, że państwa znajomy przyszedł. - Odezwał się
jakiś kobiecy głos, przerywając Zaynowi.
- Dziękujemy. -
Powiedział Liam, a kobieta odeszła. - Zayn? Idziesz do niego?
- Ivy?
- Co? - Jęknęła
dziewczyna.
- Co się
dzieje?
- Nic. Mówiłam,
że nie lubię imprez, więc mógłbyś mi dać spokój.
- Na pewno nic?
- Tak. -
Mruknęła słabo, ciągle nie będąc rozbudzona ze stanu
otępienia.
- Liam, uważaj
na nią... - Powiedział brunet, a potem podniósł się i posadził
dziewczynę z powrotem na kanapie. Nadal troszkę nieprzytomnym
wzrokiem patrzyła za chłopakiem, który oddalał się w stronę
baru.
- Ivy? Na pewno
wszystko ok? - Spojrzała na Liama, który ze zmartwieniem wpatrywał
się w nią.
- Taaak... po
prostu trochę mi słabo od tego dymu i zapachu alkoholu...
- Hmmm....
słuchaj, może chcesz się przewietrzyć? Zaynowi nie powinna zająć
długo ta rozmowa, a jak skończy to i tak będziemy się zbierać...
- Mogę wyjść?
- Spytała z nadzieją, trochę się ożywiając.
- Ale tylko pod
warunkiem, że ze mną.
- Ok. To
chodźmy. - Szatynka zwlekła się z kanapy.
- Już, tylko
powiem chłopakom, że będziemy tam na nich czekać. - Mruknął i
podszedł do Harry'ego i Nialla, którzy ciągle zabawiali rozmową
dwie dziewczyny. - Chodź. - Wrócił do niej i pokierował do
jakichś drzwi. Z tego, co wydawało jej się, że zapamiętała,
wynikało, że nie jest to to samo główne wejście, którym
wchodzili do klubu. Jej przypuszczenia szybko się potwierdziły,
gdy, po przejściu ciemnawym korytarzem i minięciu kolejnych drzwi,
znaleźli się w opustoszałej, słabo oświetlonej uliczce, która
mogła znajdować się z tyłu budynku. Nie było tu nawet śladu
głośnego tłumu ludzi, którzy czekali w kolejce na wejście. Po
opuszczeniu budynku stanęli na niewielkim podwyższeniu, z którego
na poziom ulicy prowadziło kilka schodków. Ivy zeszła trochę
niżej, tak, żeby móc usiąść na samym szczycie. Przymknęła
oczy i oddychała czystszym powietrzem przez kilka minut w zupełnej
ciszy. Trochę chłodniejsza temperatura na zewnątrz świetnie poradziła sobie z jej sennością.
- I jak? Lepiej?
- Tak, dzięki.
- Uśmiechnęła się lekko. Jej umysł w końcu otrząsnął się z
otępienia, w które popadł wewnątrz klubu, do tego była
przekonana, że szybko znajdą się w domu, więc czuła się
ogólnie rzecz biorąc lepiej.
- No widzisz,
niedługo re....
- Proszę,
proszę, kogo my tu mamy? Czy to nie pierwszy pies Malika? Tak mi
się coś o uszy obiło, że się dziś tu bawi.
- Gówno cię to
obchodzi. - Powiedział spokojnie Liam, ale gdy w niewielki krąg
światła rzucany przez lampę przy wejściu weszła grupa ludzi,
Ivy poczuła mocny uścisk na ramieniu stawiający ją na nogi. Liam
wepchnął dziewczynę za siebie i stanął tak, żeby jak
najbardziej ją zasłaniać.
- A to co? Jego
dupa czy twoja? Pokaż ją tu.... Chętnie sprawdzimy czy jest dla
niego... wystarczająco dobra, nie? - Ivy lekko wychyliła się zza
Liama, ale szybko tego pożałowała. Usłyszała pomruk zgody i
śmiechy. Stała zaraz za plecami szatyna, ale jednocześnie była
bardzo blisko ściany. Ręką udało jej się wymacać klamkę od
drzwi, którymi wychodzili, ale gdy na nią nacisnęła, metalowa
powłoka ani drgnęła. Byli w ślepym zaułku, bo za plecami mieli
ścianę, a przed sobą grupę facetów o co najmniej nieprzyjaznych
zamiarach. - A Malik gdzie? Nie dołączy do nas? Liczyłem, że
pogadamy, jak za starych dobrych czasów.
- To, gdzie jest
ani co robi nie powinno cię obchodzić. A teraz odwal się od nas i
idź robić to, co takie kurwy jak ty mają w zwyczaju robić. - Ivy
nie mogła nadziwić się spokojowi w głosie Liama.
- A mnie wręcz
odwrotnie bardzo obchodzi gdzie jest. A co do kurw... chętnie ją
weźmiemy. - Zaśmiał się obrzydliwie. - Derek sprowadź mi tu
tego psa, bo ciągle mi zasłania. - Warkną w końcu, chyba tracąc
dobry nastrój. Ivy niespokojnie złapała szatyna za koszulkę
bojąc się, że za chwilę nie dość, że może zrobią coś złego
Liamowi i to przez nią, to jeszcze jakiś obleśny typ położy na
niej swoje łapska.
- Spokojnie. -
Szepnął do niej szatyn. Zgodnie z „rozkazem”, jeden z ludzi,
którzy się dotychczas nie odzywali wystąpił z szeregu i zbliżył
się do dwójki stojącej przy ścianie. Liam stał spokojnie do
momentu, w którym w jego stronę nie została wyciągnięta ręka,
a wtedy szybko ją złapał i wykręcił, zakładając przeciwnikowi
bolesną dźwignię. Chłopak jęknął, ale gdy próbował się
uwolnić, szatyn mocniej docisnął jego ramię do pleców, co
wywołało tylko kolejny jęk i grymas niezadowolenia. Ivy, nadal
stojąca za Liamem, poczuła się przez moment troszeczkę pewniej,
ponieważ okazywało się, że jej żywa tarcza zna podstawy
samoobrony. Niepokoił ją za to fakt, że do jej nosa doszedł
zapach alkoholu. Niby oznaczało to, że cała grupka będzie
powolniejsza i gorzej skoordynowana od trzeźwego Liama, ale mogło
to też powodować, że będą bardziej agresywni. No i właściwie,
jakie znaczenie miało to, że Liam potrafił obezwładnić jednego
z nich, skoro było jeszcze czterech czy pięciu pozostałych.
- Payne, nie
zgrywaj takiego bohatera. - Zaśmiał się ten, który przewodził
całą grupą. - Skoro Malika tu nie ma, to weźmiemy sobie tę sukę
i nie obijemy ci za mocno buźki, co ty na to? - Uśmiechnął się,
ale z jego oczu zniknęła cała wesołość. - Kurwa, mówiłem,
weźcie go stamtąd! - Dwaj mężczyźni wystąpili i skierowali się
w stronę swojego kolegi ciągle trzymanego przez Liama. Akurat gdy
wchodzili na schodki z obrzydliwymi uśmiechami na twarzach, Ivy
poczuła mocny uścisk w talii i mimowolnie pisnęła. Ręce, które
ją oplotły, sprawiły, że uniosła się w górę i została
wciągnięta w ciemną przestrzeń korytarza. Gdy obróciła głowę,
zobaczyła niezadowolonego Zayna, który nie odezwał się do niej
słowem, tylko poświęcił jej przelotne spojrzenie, zanim ją
puścił, żeby samemu, zaraz za Harrym wyjść na zewnątrz. Za
brunetem podążył Niall i w ten sposób dziewczyna została sama w
ciemnym przejściu. Szybko otrząsnęła się z lekkiego szoku,
który wywołał Zayn i uchyliła nieco drzwi, żeby widzieć co się
dzieje. Cała scenka, ze stojących naprzeciw siebie grup chłopaków,
prawie jak na filmie zamieniła się nagle w bijatykę. Z haseł
rzucanych co chwilę w ferworze walki, zdecydowanie wynikało, że
jest to pijacka przepychanka, szczególnie ze strony nieznajomych,
chociaż Harry też miał pewne problemy z celnością. Mimo tego,
że wydawałoby się, że Zayn i reszta mimo mniejszej liczebności,
mieli lekką przewagę, to jednak bili się dosyć długo i
zacięcie. Ivy, z jednej strony martwiła się o chłopaków, ale
nie znajdowała rozrywki w walkach, ba! Przemoc kojarzyła jej się
wyłącznie z jej byłym, o którym bardzo chciała zapomnieć, a
gdy na twarzy któregoś z napastników pojawiła się krew,
mimowolnie w jej głowie pojawiły się obrazy z niedawnego
koszmaru. Bardzo chciała, żeby któraś ze stron zrezygnowała,
ale chyba nikomu z nich męskie ego nie pozwalało na wycofanie się.
Ona, prawdopodobnie jedyny głos rozsądku, nie miała nawet jak
zareagować, bo była najmniejsza i najsłabsza. Tak przynajmniej
myślała, dopóki nie zobaczyła jak Zayn powala jednego z
nieznajomych i nie siada na nim zaczynając go okładać. Tu już
miała zbyt mocne uczucie deja vu, więc mimo, że się bała tego
całego zamieszania, to wyleciała ze swojej kryjówki i pobiegła
do bruneta łapiąc go za ramię, które właśnie wzniósł, żeby
zadać kolejny cios.
- Zayn. -
Niespodziewanie nawet dla samej siebie, usłyszała cichy, trzęsący
się głos wypływający z jej ust, tak jakby była gotowa zaraz
wybuchnąć niekontrolowanym płaczem. Chłopak obrócił głowę w
jej stronę, równie zdziwiony, może nie tyle samym tonem jej
głosu, ale zaciśniętymi na jego ramieniu drobnymi dłońmi.
Chłopak z niezrozumieniem wpatrywał się w dziewczynę, dopóki z
poziomu ziemi nie usłyszał chichotu. Już trochę zakrwawiony
chłopak, na którym siedział brunet, nie dostrzegał chyba powagi
sytuacji i zamiast cieszyć się, że uwaga Zayna została
odwrócona, on postanowił ściągnąć ją na siebie jeszcze raz.
Chłopak, którego prawą rękę trzymała Ivy, wymierzył mocny
celny cios w twarz leżącego lewą ręką. W oczach dziewczyny
momentalnie pojawiły się łzy i myślała, że już tego nie
wytrzyma, ale wtedy brunet się podniósł, kopnął leżącego w
bok i zaczął odciągać dziewczynę od miejsca walki. Zaraz po
tym, jak Zayn wycofał się prowadząc ze sobą zdezorientowaną
Ivy, znowu prawie jak w scenie filmowej, padło nieskładne hasło
do odwrotu i zaczynając od chłopaka, z którym bił się Zayn, a
kończąc na tym, który szarpał się z Harrym, cała banda
zniknęła w ciemnościach.
- A już
myślałem, że nie zdążycie... - Mruknął Liam przeczesując
palcami potargane włosy.
- Kurwa, Liam,
po jaką pieprzoną cholerę wychodziłeś z nią tu?! - Warknął
Zayn. Zły Zayn. Na Liamie nie zrobiło to takiego wrażenia jak na
oszołomionej dziewczynie, więc tylko wzruszył ramionami.
- Było jej
słabo.
- No kurwa,
świetnie!
- Zayn,
przestań. - Odezwała się cicho Ivy.
- Nie będziesz
mi mówić co mam robić. - Warknął nie spoglądając na nią.
Stali przez moment w ciszy. Jedynym odgłosem było głośne
westchnienie bruneta, gdy przecierał ręką twarz, a potem
przebiegał palcami przez poplątane włosy. Zamknął oczy i chwilę
głęboko oddychał, zupełnie jakby próbował się uspokoić. Gdy
powoli je otwarł, jego spojrzenie od razu padło na szatynkę, do
której nagle zdecydowanym krokiem podszedł. - Ivy... Chodź ze
mną... - Złapał dziewczynę za rękę i pociągnął za sobą.
- Zayn... ona
nie... - usłyszała za sobą głos Liama, ale brunet go zignorował.
Wciągnął ją uliczkę dalej, w zaułek, którego końca szatynka
nawet nie była w stanie dostrzec z powodu panującego tam mroku.
Chłopak zatrzymał się dopiero, gdy miał pewność, że są
niewidoczni dla oczu przypadkowych przechodniów, chociaż takich
nie było tam za wielu. Dopiero wtedy odwrócił się i spojrzał na
lekko zdezorientowaną dziewczynę. Nieodgadniony uśmiech
rozświetlił jego twarz, gdy zmierzył ją wzrokiem i pchnął
trochę za mocno na ścianę, przez co skrzywiła się lekko. Zrobił
krok w jej stronę nie pozwalając jej oddalić się od zimnej,
betonowej powierzchni.
- Zayn? - Ivy
była zdezorientowana zachowaniem chłopaka. Prawie zachłysnęła
się powietrzem, gdy poczuła jak ciepłe dłonie chłopaka
wślizgują się pod jej koszulkę, drażniąc skórę jej brzucha.
Jednocześnie Zayn nachylił się nad nią i schował twarz w
zgięciu jej szyi, gdzie zaczął składać mokre pocałunki, co
chwilę przerywając je lekkim przygryzieniem jej skóry. Być może,
przez to całe oszołomienie i zdezorientowanie, poddałaby się tym
pieszczotom, gdyby nie to, że jedna z dłoni chłopaka zjechała z
jej brzucha niżej i zaczęła rozpinać zamek jej spodni.
- Zayn,
przestań. - powiedziała i złapała za nadgarstek chłopaka.
Brunet oderwał się od jej szyi i spojrzał na nią nieprzytomnym
wzrokiem.
- Ivy, proszę,
potrzebuję tego. - zachrypiał nachylając się mocniej nad
dziewczyną
- Zayn... ja nie
chcę... jest za wcześnie... - powiedziała ledwo słyszalnie. -
Proszę.. - Powoli przełożyła jego rękę na swoją talię i
niepewnie objęła go zarzucając jedno ramię na barki chłopaka, a
dłoń drugiej jej ręki powędrowała na jego kark. Musiała stanąć
na palcach, żeby oprzeć policzek na jego ramieniu. - Proszę,
Zayn, nie zmuszaj mnie do tego... - Brunet stał przez moment, nie
wiedząc jak zareagować, ale po chwili owinął własne ramiona
wokół jej talii i przygarnął dziewczynę mocno do siebie, znowu
chowając twarz w zgięcie jej szyi i głęboko zaciągnął się
jej zapachem. Stali tak, mocno wtuleni w siebie przez dobrych kilka
minut, aż w końcu brunet, ku zdziwieniu dziewczyny, zaczął się
lekko trząść.
- Zayn? - Im
dłużej to trwało, tym bardziej stawało się dla niej jasne, co
dzieje się z chłopakiem. Koło ucha usłyszała cichy śmiech, aż
w końcu jego głowa oddaliła się nieco od jej ciała i jej
granatowym oczom ukazała się uśmiechnięta twarz Zayna.
- Jesteś
niesamowita, wiesz. - powiedział dużo spokojniejszym tonem niż
wcześniej. Spojrzała na niego z niezrozumieniem. - Działasz jak
jakaś pieprzona kocimiętka. - Jeszcze chwilę obdarzał ją swoim
rozbawionym, ale co najważniejsze dużo spokojniejszym spojrzeniem,
aż w końcu rozluźnił lekko swój uścisk, ale wcale nie puścił
dziewczyny. Jedynie zsunął ręce niżej i podniósł ją za uda,
przez co Ivy została zmuszona do oplecenia chłopaka w pasie. -
Daruję ci dzisiaj, ale nie myśl, że jeszcze kiedyś nie
znajdziemy się w takiej sytuacji. - Chłopak jeszcze jakiś czas
stał nachylony nad nią i wcale nie wyglądało na to, żeby chciał
się od niej oddalać i wypuszczać ją z pomiędzy siebie i ściany,
ale w końcu rozluźnił uchwyt i delikatnie postawił dziewczynę
na ziemi. - Chodź, trzeba wracać. - Chwycił ją za rękę i po
raz kolejny tego wieczora pociągnął dziewczynę za sobą w
stronę, z której przyszli.
__________________________________________________________
(w ogóle nie wiem, czy chciałam to wszystko tak napisać...)
Pamiętacie o mojej prośbie?
Ha pierwsza!!! :D. Rozdział cudowny <3 <3 <3. Czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńWow to jest cudo :D zakochałam sw
OdpowiedzUsuńSuper rozdział .Super blog.Nie przejmuj się na taki świetny rozdział mogę czekać wiecznie :* .Na koniec życzę ci dużo ,dużo. weny,wesołych świąt i nowego roku :* buziakl /Anonimka
OdpowiedzUsuńtak długo czekałam,a tu taki krótki...Boże :(
OdpowiedzUsuńKocham ,kocham i kocham. Chcę już nn.Mam małą prośbę żebyś dodawała częściej rozdziały bo za każdym razem nie mogę się doczekać kolejnego ;)Loola:D♥♥♡
OdpowiedzUsuńKurde kochanie ,jest IDEALNIE!! Z każdym rozdziałem jesteś coraz lepsza ,nie mogę się nadziwić.No to na tyle ,pozdrawiam gorąco <3 BUZI BUZI :* !~Aga
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że jest kolejny rozdział. Po ostatnim sprawdzałam codziennie czy jest kolejny bo nie mogłam się doczekać co się stanie dalej i nie zawiodłam się .Kochamm to opowiadanie i czekam na dalszy rozwój akcji❤ jejuuuu pisz bo nie mogę sie doczekać❤❤❤PS.♡ Pozdrawiam @Maliczeg ♡
OdpowiedzUsuńCo prawda nie pierwsza ale co tam ważne że rozdział przeczytałam i w ogóle. Rozdział jak zawsze boski :D Życzę weny i czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńO jaa... Malik ma chcicę! :D Ta bójka i troska Ivy o Malika :P
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;))
Czekam na kolejny! Wiesz o tym, że zawsze tu jestem, i będę! :*
OdpowiedzUsuńKocham i życzę weeny <3
Buziaki :*
xoxo
@luv_my_hig
Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo
OdpowiedzUsuńAle się dzieje ^^ Uwielbiam, gdy życie bohaterów tak się komplikuje xd Rozdział, jak i poprzednie, bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;*
Pozdrawiam
Seo <3
Kocham to opowiadanie. Ciągle dodajesz nowe akcję. Ciągle coś się dzieje. Zazdroszczę talentu. Też bym chciała tak pisać. Kocham to opowiadanie. Ciągle dodajesz nowe akcję. Ciągle coś się dzieje. Zazdroszczę talentu. Też bym chciała tak pisać. Życzę weny bo już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. WENY <3@love_hariana :D
OdpowiedzUsuńO nie. .... kocham to opowiadanie i ciebie, wiesz?
OdpowiedzUsuńGenialny, niesamowity, cudowny, wspaniały, idealny rozdział. Aż brakuje mi epitetów, by go opisać. :P
No cóż. Jako twoja zagorzała fanka, napisze jeszcze tylko, że czytam wiernie i kończę.
pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny! ! <3
DLACZEGO.
OdpowiedzUsuńTY.
MI.
TO.
ZROBIŁAŚ.
I.
URWALAS.
W.
TAKIM.
KURWA.
MAĆ.
MOMENCIE.
Hashahahs rozdział cudny, mówiłam już, że cię uwielbiam? <3
Świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńCzekam na nn!
Jesteś niesamowita !
Życzę weny !
Uwielbiam te opowiadanie. Czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńMarysia
Cudowny ja chce szybko next :( BŁAGAM
OdpowiedzUsuńCUDO!!!!! NAJLEPSZE FF EVER FOREVER. Czemu nie piszesz??????!!!! Nie wiem czy wiesz, ale cierpię... :( Przekazuje Ci całą moją energie, żebyś miała siły, aby napisać następny rozdział. Błagam pisz szybko, no zwariuje. WENY <3 <3 <3 - M *.*
OdpowiedzUsuńUwielbiam to jak piszesz :)
OdpowiedzUsuńJesteś Cudowna : *
Dużoo Wenki ;) Pozdrawiam ;)
♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
Niesamowite opowiadanie a Zayan jest strasznie pociagający taki straszny ale i kochany dla Ivy.
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny ;)
♥♥Cudo♥♥
OdpowiedzUsuńŚwietny kocham to ff <3
OdpowiedzUsuńO boże co się teraz dzieje Chcę dalej jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuńIwjwisbsississsisnsssidjdodnialwodkdododidjsksjdddddsowwooiwowpwieirirkeessos
OdpowiedzUsuńFANGIRLING OAJAISNSISSOSNDONDOSNS
okej...
Dobra...
Ochłonąć muszę...
Emocje związane z tym rozdziałem >>>>>>>>>>
DOBRA... BO JA CZUJE... ŻE MOJE przejedzenie zaraz osiągnie maksimum.... i zaraz.. zwróce...
Kiski Lovki
Wenyy
@sweet9893
Świetny rozdział :-)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńUwielbiam ;)
OdpowiedzUsuń