sobota, 8 sierpnia 2015

.28 "wolę, gdy tu jesteś"

cześć
wiem, że znooowu za długo musiałyście na moje wypociny czekać.
przepraszam
miałam ostatnio coś takiego, że chodziłam po domu i myślałam, że cholera mnie weźmie jak czegoś w końcu nie napiszę, a jak już siadałam przed komputerem to cholera mnie brała bo miałam totalną pustkę.
ale już jakoś mi to przeszło... przynajmniej trochę...
jakkolwiek by to nie brzmiało: powinnam mieć pracę leżącą, bo wtedy jestem najbardziej kreatywna.

nowy rozdział. proszę bardzo.
(to aż dziwne bo napisałam dwa razy więcej niż normalnie, ale doszłam do połowy tego, co chciałam napisać w tym rozdziale... cóż... życie... takie zaskakujące)
^^
zapraszam Was też na pozostałe dwa blogi, zaraz wstawiam rozdział na Little Jazzy Girl, a You don't want me... to jeszcze moment... tu jeszcze mnie cholera bierze...

 ___________________________________________________________


Rano jedynym, co pozostało po nieprzyjemnych wspomnieniach były lekko podpuchnięte oczy dziewczyny i pewnego rodzaju kac moralny spowodowany nawiedzającym ją jeszcze cieniem jej byłego. Gdy zmrużyła zaspane oczy, do których doszło lekkie, chociaż dość przytłumione światło zdała sobie sprawę, że ktoś wreszcie mądrze odciął pomieszczenie od morderczego porannego światła słonecznego. Zadowolona przeciągnęła się i powoli usiadła na łóżku. Jedyne, co nie grało dziewczynie w tym całym widoku to brak bruneta, który, gdy go ostatni raz widziała był nad wyraz czułą wersją chłopaka i liczyła, że może to nastawienie zostanie mu jeszcze nad ranem. Jednak przeliczyła się o tyle, że Zayna po prostu nie było w pokoju. Z pewnego rodzaju rozczarowaniem wygrzebała się z łóżka i znowu boso opuściła pomieszczenie. Gdy znalazła się na korytarzu skierowała się od razu na schody nie zahaczając nawet o swój pokój. Nie wiedziała która była godzina, chociaż w domu panowała względna cisza, w związku z czym zakładała, że było raczej rano i nie przespała połowy dnia. Dopiero będąc na dole usłyszała przytłumiony męski głos dochodzący zza drzwi kuchennych, więc powoli je uchyliła i wślizgnęła się do pomieszczenia, w którym zastała Liama. Chłopak miał przyłożony do ucha telefon, ale gdy zauważył szatynkę w drzwiach uśmiechnął się lekko i machnął ręką zachęcając ją do wejścia. Ivy odwzajemniła uśmiech i bezszelestnie przeszła obok szatyna, żeby wyciągnąć z szafki szklankę, którą napełniła wodą. Wróciła do Liama i usiadła niedaleko niego czekając aż skończy. Szatyn jeszcze przez moment potakiwał i słuchał swojego rozmówcy, aż w końcu krótkim „na razie” zakończył rozmowę.
- Co tam? - Uśmiechnął się lekko przyglądając się dziewczynie.
- W porządku... Widziałeś gdzieś Zayna?
- Wyszedł jakiś czas temu do pracy. Nie mówił ci, że musi tam wrócić? - Lekkie zdziwienie pojawiło się w głosie chłopaka. Dziewczyna lekko marszcząc brwi pokręciła głową. - Powinien być w domu po południu jeżeli nic go nie zatrzyma... Powiedz... udało ci się z nim wczoraj porozmawiać?
- Tak... to znaczy... przynajmniej trochę...
- Wiesz... to nie jest tak, że jednego wieczora opowie ci historię swojego życia. Nie Zayn...Harry albo Niall by to zrobili, ale nie on... także odbieraj to raczej jako drobne zwycięstwo w batalii poznawania Malika. - Liam uśmiechnął się do niej, co delikatnie odwzajemniła. Właściwie powinna być zadowolona, bo chyba najtrudniejsze ma za sobą, skoro chłopak otworzył się przed nią troszeczkę, to dalej powinno jakoś pójść.
- Ja... wiem... rozumiem. - Mruknęła obracając w dłoniach pustą już szklankę po wodzie.
- Słuchaj... on naprawdę nie mówi za wiele o sobie... nawet tutaj... - Odezwał się spoglądając na przygryzającą wargę dziewczynę.
- Liam... ja rozumiem... serio...
- To co się dzieje? - Szatynka westchnęła i spojrzała na Liama uśmiechając się lekko, chociaż w jej oczach czaiła się pewna niewyjaśniona tęsknota.
- Nie wiem... może po prostu... byłam zbyt nastawiona, że tu będzie, żeby dalej ze mną rozmawiać... że w ogóle tu będzie... nie wiem... nic nie mówił, że wraca do pracy... Nieważne... a ty masz na dzisiaj jakieś plany?
- Może będę musiał na trochę wyjść, ale to wszystko zależy od Zayna. Ale tak generalnie raczej będę w domu.
- Dlaczego zależy od Zayna?
- Jak będzie potrzebował pomocy albo porady to pewnie zacznie do mnie dzwonić.
- Porady? To Zayn uznaje coś takiego? Myślałam, że zawsze robi to, co chce. Nie widziałam dotąd, żeby specjalnie słuchał czyichś uwag.
- Taaa... On tak ma... Ale jeśli chodzi o pracę to czasem jest w stanie mnie wysłuchać. - Liam uśmiechnął się szeroko.
- Czekaj... to ty pracujesz z Zaynem czy akurat całkiem przypadkowo znasz się na tym, czego Zaynowi potrzeba?
- Pracuję z nim tak właściwie... zdziwiłabyś się, ale skończyłem analitykę i rachunkowość na uniwerku z całkiem niezłymi wynikami.
- Naprawdę?
- Tak. - Chłopak uśmiechnął się zadowolony. - Jak Zayn potrzebuje jakiejś analizy, oszacowania możliwości zysku czy ryzyka albo sprawdzenia niektórych przeliczeń to podrzuca mi papiery, więc w gruncie rzeczy większość pracy mogę spokojnie załatwiać w domu, tylko czasem trzeba się gdzieś ruszyć.
- Nie męczy cię takie siedzenie w domu?
- Tak szczerze? Nie... Może jestem takim typem, ale właściwie cenię ten spokój. Fajnie zrobić od czasu do czasu coś innego, gdzieś się ruszyć, ale tak naprawdę jestem zadowolony, kiedy mogę usiąść tu w spokoju i chociażby pooglądać telewizję.
- Ale tu jest cały czas taki spokój... - Mruknęła Ivy.
- Nie lubisz jak tak jest? - Liam spojrzał na dziewczynę z uśmiechem.
- No... nie do końca... Chyba przyzwyczaiłam się, że zawsze się wokół mnie coś dzieje, a jak nic się nie działo to sama kombinowałam, co mogę zrobić... chyba stąd się wzięła rura i... w ogóle wszystko... -
Stąd się wziął on i głupi pomysł na przeprowadzkę, a potem tylko trochę mądrzejszy pomysł na ucieczkę... Ivy przygryzła wargę i zmusiła się do lekkiego uśmiechu. - Może powinnam zacząć bardziej doceniać spokój i ciszę. - Westchnęła w końcu przeczesując włosy palcami. - Chcesz w tej jakże spokojnej chwili towarzyszyć mi w oglądaniu telewizji?
- Pewnie. Niall i Harry pewnie zbyt szybko nie wstaną, a dopóki Zayn nie da znać to mam wolne. - Liam wstał z krzesła, podszedł do drzwi, uchylił je i zapraszającym gestem machnął w stronę wyjścia czekając aż szatynka podąży jego śladem. W salonie ulokowali się wygodnie na kanapie i podjęli próbę znalezienia w telewizji czegoś zdatnego do oglądania, co nie było takim prostym zadaniem, z powodu dosyć wczesnej pory. Ostatecznie zdecydowali się wylosować na chybił trafił jakiś film z szafki pod telewizorem i w ten sposób skończyli oglądając „Szybkich i wściekłych”. Gdy dochodzili do końca pierwszej części na fotel obok rzucił się Niall, który musiał zostać obudzony przez swój żołądek, bo cały czas ziewał a w ręce trzymał talerz pełen kanapek. Po obejrzeniu drugiej części Ivy przeciągnęła się i w ramach rozbudzania się podreptała do kuchni zrobić obiad. Harry mimo minięcia godziny drugiej nie pokazał się, ale Liam upewnił dziewczynę, że nie ma żadnego sensu budzenie chłopaka, bo on po prostu i tak wstanie jak sam się obudzi i nie ma żadnego potrzeby,żeby tracić czas na próby doprowadzenia go do pełni świadomości. W trójkę zjedli obiad i powrócili do maratonu „Szybkich i wściekłych”. Wreszcie, na początku czwartej części do salonu wczłapał Harry, trzymając w garści kubek kawy, który opróżnił w momencie, gdy stanął przed kanapą, na której siedzieli Ivy i Liam. Kubek z kawy postawił na ziemi, żeby zaraz potem podnieść spoczywające na kanapie nogi dziewczyny, które położył sobie na udach, gdy tylko usiadł. Szatynka nie zareagowała na działania zielonookiego, ponieważ... w gruncie rzeczy to ona była rozwalona na pół kanapy, wiec tak właściwie to musiałaby normalnie usiąść, więc postanowiła nie narzekać tym bardziej, że ani Zayna nie było w pobliżu, ani lokowaty nie wykonywał żadnych niestosownych gestów. Gdy skończyli oglądać czwartą część Ivy uświadomiła sobie pewien ważny fakt. Zrobiło się późno, a Zayn nie wrócił. Przy kolejnej części przestała śledzić akcję obdarzając dużo większym zainteresowaniem zegar stojący niedaleko telewizora.
Liam mówił, że powinien wrócić po południu. Jeśli prowadzi firmę, to nie powinien mieć problemów z wyjściem... A gdyby miał problemy to przecież chyba zadzwoniłby do Liama... Minęła dziewiętnasta... Przecież wyszedł tak wcześnie... Może są korki... Może ma jakieś spotkanie... Może... Czuła, że jeśli Zayn spędza tyle czasu w pracy to dużo więcej się o nim nie dowie do kolejnego wolnego, bo miała złe przeczucie, ze chłopak wróci zmęczony i zły. Przecież większość jego złego humoru wiązała się z jego pracą. W końcu jednak wszystkie jej wewnętrzne dywagacje na temat tego co działo się z brunetem zakończyły szmery na korytarzu i wreszcie ukazała się sylwetka chłopaka zbliżająca się do nich.
- Zayn, jakoś długo dzisiaj, wszystko ok? - Zapytał Liam.
- Tak, wiesz jak to jest po przerw... - Zayn mówiąc rzucił okiem na pomieszczenie i zrobił krótką pauzę dostrzegając Ivy i Harry'ego. - ...ie... trzeba to wszystko ogarnąć.
Ivy przy cichym pomruku niezadowolenia ze strony Harry'ego zsunęła nogi na podłogę i spojrzała na bruneta, który już nie poświęcał jej uwagi, tylko ze zmarszczonymi brwiami kierował się do wyjścia. Szatynka śledziła go wzrokiem, w którym mieszało się zdziwienie z rozczarowaniem. Nie zatrzymał się aż do progu pokoju. Dopiero stojąc we framudze drzwi rzucił okiem na salon natrafiając na wpatrzone w niego ciemne oczy. Może nie powinna była leżeć tak na Harrym, ale z drugiej strony nie widziała w tym nic złego, bo chłopak się właściwie nie ruszał. W momencie gdy Zayn wszedł do pomieszczenia Harry nawet ręce trzymał założone za głową. Mierzyli się tak chwilę spojrzeniami, zacięty, twardy wzrok bruneta i lekko rozżalony i jakby tęskny wzrok Ivy. W końcu jednak albo dziewczynie coś się uroiło, albo coś w jej oczach podziałało na chłopaka, bo odniosła wrażenie, że Zayn skinął lekko, prawie niezauważalnie głową. Może było to tylko przywidzenie, ale w ciągu krótkiej chwili szatynka znalazła się przy brunecie. Przez moment nie wiedziała co zrobić, bo chłopak ciągle stał i przyglądał się jej, ale po chwili wyciągnęła rękę w jego stronę i owinęła palcami zaciśniętą pięść chłopaka. Coś w jego wzroku troszeczkę się zmieniło, rozluźnił dłoń i splótł swoje palce z jej, wycofał się o krok, odwrócił w stronę schodów i pociągnął szatynkę za sobą.
- Nie mówiłeś, że wracasz do pracy. - Mruknęła cicho gdy znaleźli się w pokoju chłopaka.
- Urlopy mają to do siebie, że kiedyś się kończą... - Odpowiedź Zayna utwierdziła Ivy w przekonani, że jest zły. Pewna oschłość w jego głosie zdradzała emocje, które chciał ukryć wyglądając na obojętnego.
- Wiem... po prostu... nie myślałam, że tak szybko...
- To teraz już wiesz... - Mruknął siadając na łóżku. Ivy czuła się dosyć niekomfortowo stojąc przed chłopakiem, jednak nie usiadła obok niego. Nie była pewna, czy jest zły z powodu pracy, czy przez to, że siedziała koło Harry'ego. Niall zdążył wspomnieć jej gdy byli na zakupach, że dla ich wspólnego dobra nie powinna przebywać zbyt blisko zielonookiego.
- ...tak... przepraszam... po prostu... my-myślałam, że będziesz obok... a jak się obudziłam byłam sama... - W tej chwili przestało ją obchodzić, że brzmi i pewnie wygląda jak przestraszone dziecko. Potrzebowała mu powiedzieć, że wolałaby gdyby był obok niej. Zanim jednak ponowiła próbę wypowiedzenia, co leżało jej na sercu, wyraz twarzy chłopaka złagodniał przez zdziwienie.
- Chciałabyś, żebym został? - Zapytał łapiąc za jej nadgarstek i ciągnąc do siebie, tak, że gdy pokiwała lekko głową siedziała już na jego kolanach. - I dlatego, kurwa, siedzisz przyklejona do Harry'ego? - W głosie chłopaka znowu pojawiło się zdenerwowanie. Ivy przygryzła wargę i spuściła oczy na koszulkę bruneta. - Mała... nawet nie wiesz jak to mnie wkurwia... - Mruknął w końcu łapiąc za podbródek dziewczyny i uniósł jej głowę. - Po prostu... siedź koło kogokolwiek innego. Jak musisz się do kogoś przytulać do niech to będzie Niall, a nie kurwa mać Harry.
- Niall ci nie przeszkadza, a Harry już tak? - Zapytała z lekkim zdziwieniem.
- Wiem jak on cię traktuje. Po prostu... jak mnie nie ma to...
- ... będę z Ni... - Mruknęła cicho.
Siedzieli przez dłuższą chwilę w ciszy, podczas której dziewczyna oparła głowę na ramieniu bruneta, gdzie lekko się uspokoiła, tracąc gdzieś to, co nie dawało jej spokoju przez cały dzień.
- Cały czas tak teraz będzie? Będziesz codziennie znikał na cały dzień?
- To zależy... może nie na tak długo... dzisiaj musiałem ten cały burdel ogarnąć i zorientować się co się dzieje... ale na razie tak... za jakiś czas... to się okaże...
- Jak tak, to ja też chcę jakąś pracę. - Jęknęła niezadowolona. - Wszyscy wrócicie do swoich zajęć i będę tu całkiem sama siedzieć.
- Nie sądzę, żeby... tu w okolicy nie ma żadnego miejsca, w którym mogłabyś pracować.
- Jest mi wszystko jedno gdzie...
- A mi nie, bo nie zawsze ktoś będzie w domu, żeby cię gdzieś dalej podrzucać.
- Mogę iść pieszo, albo metrem podjechać, serio Zayn... ja mogę sobie sama coś znaleźć... - Brunet tylko zacisnął wargi, a później westchnął.
- Chyba cię skarbie pogięło, że puszczę cię gdziekolwiek samą metrem albo na piechotę. - Powiedział cicho, niskim głosem do jej ucha. - Nie zamierzam siedzieć i się zastanawiać czy ktoś już cię porwał, okradł albo zgwałcił. Jak bardzo tego potrzebujesz to jestem gotowy znaleźć ci statystyki na temat wszystkich przestępstw, które mają miejsce w metrze. Wierz mi jest tego sporo i mają zadziwiająco wysoką częstotliwość. - Ivy przygryzła wargę i z wyrzutem spojrzała w brązowe tęczówki.
- Dzięki, że uświadamiasz mi, że nadaję się tylko do roli pomocy domowej. - Fuknęła zła i chciała zejść z kolan chłopaka, ale uniemożliwiły jej to jego ręce zaciśnięte na jej biodrach.
- Wierz mi, że pełnisz tu zupełnie inną rolę. Poza tym nie miałbym żadnych skrupułów puszczać pomoc domową metrem. Ale ty.... kurwa, mała... chcę, żebyś była bezpieczna, a nie zastanawiać się czy jakiś chuj właśnie robi ci krzywdę. - Patrzył przez chwilę w jej oczy, dopóki nie spuściła wzroku na swoje uda. Jedną z dłoni rozluźnił i podniósł, żeby odgarnąć i założyć za ucho kosmyki włosów, które przysłoniły twarz dziewczyny i złożył lekki pocałunek na skroni szatynki, a gdy z powrotem wzniosła na niego wzrok wplątał palce w jej włosy i zbliżył twarz lekko muskając jej zaczerwienione od przygryzania wargi, w które zaraz potem mocno się wpił.
- Potrzebujesz schodzić na dół? - Mruknął chwilę po tym jak odsunął się od niej.
- Nie.
- Nie chcesz żadnej kolacji? - Dziewczyna w odpowiedzi pokręciła głową. - To dobrze, jestem trochę zmęczony tymi wszystkimi kretynami, więc chciałbym się położyć... - Ivy pokiwała lekko głową i chciała wstać, ale znowu jego ręce ją przytrzymały. - ... z tobą... - Uśmiechnął się lekko. Nie mogła, po tym całym dniu po prostu nie mogła nie odwzajemnić delikatnie tego gestu.
- To pójdę się umyć i wrócę tu.
- Skoro już razem śpimy to może razem weźmiemy prysznic? - Zayn zbliżył się i lekko pocałował dziewczynę w usta, która nadal lekko uśmiechnięta pokręciła głową i wstała z kolan bruneta.
- Za chwilę wrócę.
Gdy już znalazła się w swoim pokoju, chwilę krzątała się po nim szukając koszulki do spania, dopóki nie stwierdziła, że musiała ją gdzieś zostawić. Po paru minutach spędzonych na poszukiwaniach wyszła i udała się z powrotem do Zayna, ale mijając schody usłyszała jakieś hałasy, przez które zatrzymała się i zaczęła nasłuchiwać. Głosy. Kłótnia. Tak jakby... Zayn i... Harry? Obydwaj rzucali dużą ilością przekleństw, ale nie wszystko była w stanie zrozumieć... chociaż domyślała się, że to przez nią. Powoli wycofała się do pokoju Zayna i z jego łóżka wygrzebała koszulkę do spania i wyszła z powrotem na korytarz, gdzie nie było już słychać tak głośnych krzyków, jednak w momencie gdy naciskała klamkę swojego pokoju w całym domu rozległ się donośny huk zatrzaskiwanych drzwi. Wślizgnęła się do środka i zamknęła w łazience, żeby wziąć krótki prysznic. Po parunastu minutach wracała do Zayna zastanawiając się, czy na pewno go tam zastanie, ale po wejściu usłyszała szum wody, który utwierdził ją, że to prawdopodobnie Harry wyszedł. Ulokowała się na środku łóżka czekając aż brunet do niej przyjdzie i zastanawiała się czy kłótnia jest taką z rodzaju poważnych, czy przy temperamencie Zayna tylko tak to wyglądało. Doczekała się momentu, w którym woda ucichła i po chwili w pokoju pojawił się chłopak w samych bokserkach i z posępną miną. Ivy mierzyła go pytającym spojrzeniem gdy zbliżał się do niej, ale tylko wzruszył ramionami w odpowiedzi na niezadane pytanie i wpakował się do łóżka pomagając to samo zrobić dziewczynie. Tym razem, chociaż jeszcze trochę nieśmiało, Ivy zamiast uciekać od chłopaka, wtuliła się lekko w niego, dzięki czemu znowu owładnął nią intensywny zapach jakby... znowu nie umiała określić czym jest... to był po prostu Zayn...

Krzyk. Chwila ciszy. Znowu. Ktoś krzyczał. Kobieta. Była pewna, że rozbudził ją kobiecy krzyk. Podniosła lekko głowę i podparła się dłońmi o ciepłe ciało, na którym leżała.
- Zaaayn? - Mruknęła cicho, ale przez brak reakcji powtórzyła imię chłopaka odrobinę głośniej.
- Co?
- Ktoś krzyczał... - Chwilę trwali w ciszy, aż przerwał ją kolejny krzyk.
- Śpij. To Harry.
- Harry nie jest kobietą... Zayn...
- Wierz mi... to on... śpij, bo zaraz sprawię, że ty zagłuszysz tamte krzyki... - Ziewnął.
- Ale Zayn, to może...
- Uwierz, że jestem do tego zdolny, a nawet całkiem chętny, więc jeśli nie chcesz spać... - Wsunął dłonie pod koszulkę, w której spała i zacisnął je na jej żebrach. Dopiero wtedy dziewczyna zdała sobie sprawę, co miał na myśli.
- Czyli Harry jest z...
- ... jakąś dziwką... - Dokończył za nią podciągając wyżej jej koszulkę.
- Wolę spać. - Mruknęła z wyrzutem kładąc się z powrotem na torsie chłopaka, co uniemożliwiło mu dalsze odsłanianie ciała dziewczyny. Brunet lekko się uśmiechnął, wzmocnił uścisk na bokach szatynki i pomimo hałasów dochodzących gdzieś z dołu znowu pogrążyli się we śnie.

                                     _________________________________________________

czy to się nie robi zbyt banalne i nudne?
szczerze?
 

9 komentarzy:

  1. Dziękuje za rozdział,
    Dziękuje że piszesz,
    Dziękuje że jesteś,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :*
      I za komentarz i za czytanie i za cierpliwość do mnie ^^

      Usuń
  2. E-P-I-C-K-I-E!!!!!!!! KOCHAM! Nexta, please!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, ze tak pozno. Mialam tyle do napisania. Napisalam, ale oczywiscie moj glupi tel sie zacial i nie dodal sie komentarz. A tyle w nim bylo. Teraz lece w gory, ale jak wroce to obiecuje, ze napisze wiecej! :)
    Rozdzial Wcale nie jest banalny i nudny! Ja kocham takie sympatyczne rozdzialy!
    Dobra lece bo zaraz nie bwdzie zasiegu
    Buzka! :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, w końcu znalazłam chwilkę, usiadłam przed laptopem z kawą w ręku i na spokojnie mogę skomentować rozdział.
    Swoją drogą Kochana, muszę Ci powiedzieć, że napisałaś bardzo fajny rozdział. Podoba mi się to, że Zayn tak się zachował. Pokazał tym, że zależy mu na naszej Kruszynce. Ivy również się trochę otworzyła, ale co jest między nimi? Czy będzie z tego coś więcej? Bardzo bym chciała żeby tak było, ponieważ uwielbiam ich. I jak już kiedyś pisałam zżyłam się z Ivy i bardzo mi przypomina siebie.
    Może Mulat powinien znaleźć Ivy jakąś pracę, którą mogłaby wykonywać w domu? Wtedy by się nie nudziła i przestałaby mu marudzić. Może Ivy ma jakieś ukryte talenty? Oczywiście oprócz tego, że tańczy na rurze, o czym już wiemy :)
    Końcówka mnie jakoś szczególnie nie zdziwiła, tak myślałam, że prędzej czy później Harry przyprowadzi do domu jakąś panienkę. Mam nadzieję, że Zaynowi nie przyjdzie taki pomysł do głowy, że zajmie się teraz Ivy.
    Czekam na dalszy ciąg historii bo mówię Ci, że tak się w nią wkręciłam, że hej. Nawet moje ulubione książki już nie są takie fajne i częściej wracam do tego opowiadania niż do nich :)
    O widzisz, miałam się zapytać jak tam Twoje wakacje? Udało Ci się zebrać ekipę na spontaniczny wyjazd? Mój urlop już się kończy i w środę niestety wracam do rzeczywistości. Jest mi z tego powodu bardzo przykro bo nie ma to jak w domu, no ale cóż, życie..
    Na szczęście zawsze mogę sobie poczytać to co napiszesz :)
    Dobra, uciekam. Idę skorzystać z ostatnich promieni Bieszczadzkiego słońca :)
    Pozdrawiam Asia.
    :*:*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Mam podobnie z uczuciami względem Ivy ^^
      To obiecuję Ci, że przed środą wstawię specjalnie dla Ciebie pocieszeniowy rozdział^^
      Co do wyjazdu to nie wyszło, ale cóż.... mówi się trudno, ale i tak jest w porządku bo siedzę u dziadków na wsi i mam spokój, a poza tym mam tu rurę i koło do tańca zawieszone na drzewie więc jest fajnie, robię za małpkę cyrkową ^^
      nawet nie wiesz jak miło się czuję, gdy tak porównujesz swoje ulubione książki i moje wypociny :D
      korzystaj korzystaj, ładuj baterie dobrym samopoczuciem, żeby mieć siły przetrwać do kolejnego wolnego :D dla mnie po wakacjach jest już tylko "byle do świąt" ;p
      buziaki dla Ciebie i trzymaj się :*

      Usuń
    2. Udało mi się jeszcze wyskamlać dzień wolnego. Więc wracam do pracy w czwartek i poproszę ten pocieszający rozdział... na prawdę się przyda bo chyba wpadam w depresję :(
      Tak mi strasznie źle że muszę wyjechać... że szok, nie mówię już o rozleniwieniu totalnym! Ale masz rację, następne wolne może będzie już niebawem a później święta i zleci hihi :)
      Trzymaj kciuki za to, żeby w końcu udało nam się przenieść i wrócić w Bieszczady.
      Szkoda, że Twój wypad nie wypalił, ale może w następnym roku. Może i ja się skuszę jak tylko już będę w domu? :D
      Swoją drogą to powiem Ci, że piszesz tak dobrze i tak ciekawie, że powinnaś pomyśleć o pisaniu zawodowo. Ja jestem molem książkowym i chętnie bym się skusiła na Twoją książkę. I mówię to całkiem poważnie.
      Zazdroszczę Ci tej rury na drzewie. Ja mam jedynie hamak :D
      Buziaki :*:*:*:*

      Usuń
  5. Hej rozdział świetny (z resztą jak zawsze) nie mogę doczekać się next mam nadzieje że dodasz wkrótce. Życzę dużo weny.❤❤❤

    MiniMini

    OdpowiedzUsuń