czwartek, 27 sierpnia 2015

.29 "ze mną nie będziesz się nudzić"

cześć cześć
rozdział pocieszeniowy dla Asi, która nieszczęsna musiała powrócić z bieszczadzkich słonecznych połonin, lasów i stoków, do mrocznego miejsca katorgi i męki (czyt.: pracy). Miał być tydzień temu, ale odcięło mnie od internetu, więc... pocieszam Cię teraz Asiu ^^

____________________________________________________________________________

Usłyszała szelest, przez który uchyliła lekko powieki. Gdzieś w rozmazanym widoku przed sobą zobaczyła ciemną postać, która właśnie sięgała po coś ze stolika.
- Zayn? - Wychrypiała cicho, a cień zbliżył się do niej i nachylił, tak, że mimo małej ilości światła była w stanie stwierdzić, że to brunet.
- Śpij, mała. - Mruknął i zbliżył twarz jeszcze bardziej, by złożyć lekki pocałunek na ustach dziewczyny.
- Wychodzisz? - Miałknęła dotykając lekko białego kołnierzyka wystającego spod ciemnej marynarki.
- Muszę mała.
- Kiedy wrócisz?
- Śpij, nie wiem... może nie tak późno... - Chłopak już chciał się powoli wyprostować, ale w tym samym momencie Ivy przeniosła dłoń z materiału na jego szyję i mruknęła cicho:
- Wolałabym, jakbyś tu został. Nie lubię zostawać sama.
- Wierz mi, mała, że też wolałbym to rozwiązanie, ale kasa sama się nie zarobi, a poza tym... masz chłopaków, nie będziesz sama.
- Trochę będę. - Mruknęła, gdy Zayn wyprostował się przerywając kontakt miedzy ich skórami. Chłopak już nic nie odpowiedział, tylko skierował się z powrotem wgłąb pokoju, gdzie przez chwilę jeszcze krzątał się, by następnie cicho opuścić pokój. Odgłos zamykanych drzwi był ostatnim, którego nasłuchiwała Ivy, bo potem zwinęła się na środku szerokiego łóżka, które bez bruneta chyba trochę ją przytłaczało i kolejne dźwięki, takie jak ledwo słyszalny pomruk silnika dochodziły już do jej świadomości jak przez mgłę...


Nie spała długo. Po wyjściu Zayna jej podświadomość próbowała przekonać jej umysł, że jego zniknięcie było tylko senną marą, w związku z czym na moment zasnęła, ale potem zaczęła się kręcić, aż rozbudziła się zupełnie i po jakimś czasie leżenia w łóżku doszła do prostego wniosku, że jest to bezsensowne działanie i musi coś ze sobą zrobić, więc wygrzebała się z pościeli pachnącej brunetem i zeszła do kuchni. Z lekkim rozczarowaniem stwierdziła, że cały dół domu świeci pustkami, więc usadowiła się w kuchni i powoli zaczęła zbierać składniki na naleśniki, na które po cichu liczyła, że swoim zapachem ściągną kogoś na dół. Najbardziej liczyła oczywiście na Nialla, ale właściwie dowolne towarzystwo byłoby dla niej mile widziane. Ku radości dziewczyny, delikatne na woń jedzenia zmysły blondyna dosyć szybko postanowiły go obudzić, więc po kilkunastu minutach Niall-zombie wczłapał do pomieszczenia szukając źródła słodkich zapachów. Ivy mimowolnie uśmiechnęła się i czując się zdecydowanie lepiej w obecności chłopaka, postawiła przed nim talerz naleśników oblanych czekoladą. Gdy wysmażyła już całe ciasto usiadła naprzeciw blondyna i skubiąc własne naleśniki przyglądała się przyjacielowi. Uśmiechnęła się stwierdzając, że tytuł „przyjaciel” bardzo pasuje do Nialla. Przynajmniej jeśli chodziło o nią. Nie miała przy nim problemu nawet z tym, że znali się dosyć krótko. Najzwyczajniej w świecie czuła się przy nim jakby znała go od dziecka. Blondyn złapał jej spojrzenie i uśmiechnął się próbując jednocześnie przełknąć kawałek naleśnika.
- Nie wiem jak mam ci się za to odwdzięczyć... - Mruknął wskazując na swój prawie opróżniony talerz.
- Wiesz, to, że mogłam ci zrobić śniadanie to już mi wystarczy. Przynajmniej mam co robić.
- Aż tak ci się nudzi?
- Noo... Zayn znowu wyszedł bardzo wcześnie i potem nie za bardzo mogłam zasnąć, a jak rozmawiałam z nim wcześniej o jakimś zajęciu to potraktował mnie jak osobę co najmniej niestabilną psychicznie. Powiedz mi, co jest nie tak z tym, że chciałabym pracować?
- Nic, tylko wiesz... myślę, że... no... Zayn jest facetem i chyba... czuje się lepiej gdy to on zarabia... - Niall zabawnie drapał się po karku próbując znaleźć sensowne wytłumaczenie.
- No, ale...
- Ivy... wiesz... on traktuje cię dosyć wyjątkowo jak na przedstawicielkę płci pięknej, więc pozwól mu spełniać te samcze potrzeby, takie jak zarabianie na życie. On będzie zadowolony i ty będziesz...
- No a ja właśnie nie. - Ivy przerwała blondynowi. - Niall... ja nie mogę tak siedzieć i zupełnie nic nie robić... to jest po prostu... wbrew naturze... człowiek musi mieć zajęcie... zresztą nie będę go prosić o załatwienie mi pracy tylko sama sobie jej poszukam...
- Ivy, wkurzanie Zayna jak siedzi pół dnia w pracy to kiepski pomysł... wiesz co? - Twarz chłopaka nagle ozdobił zadowolony, szeroki uśmiech. - Ja coś wymyślę, żebyś się nie nudziła, zobaczysz. W końcu jestem twoim dłużnikiem za takie pobudki.

Po mniej więcej dwóch godzinach Niall z uśmiechem na ustach wkroczył do pokoju Ivy i rzucił się koło dziewczyny na łóżko.
- Zgadnij co? - Zapytał wyjątkowo zadowolonym głosem wpatrując się w dziewczynę.
- Nie wiem. Harry wstał mimo, że jest przed południem?
- Nie licz na to.
- Zayn wrócił z pracy w dobrym humorze?
- Prędzej Harry by wstał przed południem. Nie. Coś dużo fajniejszego. Jedziemy razem do zoo.
- Co? - usta dziewczyny uformowały się w trochę zdziwiony uśmiech.
- Nie „co”, tylko „zoo”. Ty i ja, no i może jeszcze Lou, bo w tej chwili nie mamy drugiego auta, więc ktoś musi nas tam podrzucić. Co ty na to? Tylko nie mów, że nie lubisz zwierząt. - Niall zrobił zabawną proszącą minę, przez którą Ivy szeroko się uśmiechnęła.
- Naprawdę chcesz mnie zabrać do zoo?
- Tak. - Powiedział pewnie kiwając głową jakby na potwierdzenie swoich słów.
- Niall, ja cię tak uwielbiam, wiesz? Jesteś... najlepszy. - Ivy zarzuciła ramiona na szyję blondyna przygniatając go do łóżka.
- Tylko mnie nie uduś, bo nigdzie nie pojedziemy. - Powiedział ze śmiechem odgarniając włosy dziewczyny ze swojej twarzy.


Po około godzinie czasu pod bramę podjechał czarny samochód, który jednak nie przypominał niczym poza kolorem auta Zayna, ponieważ miał smukłą, sportową sylwetkę. Z pojazdu wyszedł chłopak nie całkiem obcy Ivy, ponieważ już raz było jej dane go oglądać.
- Witaj. Widzę, że o dziwo wytrzymujesz z samymi facetami. Powiem ci, że nie spotkałem jeszcze dziewczyny, która tyle wytrzymałaby tutaj z nimi. - Chłopak uśmiechnął się ujmując rękę szatynki.
- Tak, właściwie wychowywałam się z samymi kuzynami, więc jest prawie jak w domu. - Ivy odpowiedziała mu tym samym gestem.
- Niall, bo pojedziemy bez ciebie! - Lou krzyknął wgłąb korytarza, a potem nie czekając na odpowiedź blondyna, który grzebał się w swoim pokoju, wyciągnął ramię w stronę dziewczyny, tak, żeby mogła się go złapać, co uczyniła z lekkim uśmiechem i poprowadził ją w stronę samochodu. Grzecznie otworzył przed nią drzwi, poczekał, aż dziewczyna wygodnie ulokuje się wewnątrz i zamknął je za nią lekko. Jeszcze chwilę czekali w aucie zanim przybiegł do nich Niall, a potem prawie pół godziny jechali, żeby wreszcie zatrzymać się w centrum, niedaleko wielkiego transparentu reklamującego zoo. Lou wysadził ich i umówili się kiedy ma ich odebrać, ponieważ miał jeszcze coś do załatwienia w międzyczasie. I mimo braku Zayna, który zagnieździł się gdzieś w kącie umysłu dziewczyny, i troszeczkę wcinał się w poczucie pełni szczęścia, to jednak zadowolona dwójka przyjaciół spędziła bardzo wesołe kilka godzin zwiedzając najpierw zoo, a potem wybierając się na spacer po pobliskim parku. Gdy wrócili późnym popołudniem odwiezieni przez Louisa natrafili na wszystkich domowników siedzących przed telewizorem z kilkoma pudełkami pizzy i włączonym jakimś meczem. Pomimo braku większego zainteresowania ich powrotem, Ivy została zmierzona rozbawionym wzrokiem Liama, ponurym wzrokiem Harry'ego i... cóż... raczej trudnym do odczytania wzrokiem Zayna, chociaż czaiło się w nim pewne zadowolenie. Przez brak komentarzy, Ivy scedowała te nastroje na karb nieco może dziecinnego pomysłu wycieczki do zoo, więc jedynie lekko westchnęła i jakiś czas kręciła się po kuchni, a potem wepchnęła się na kanapę pomiędzy Zayna a Liama wcale jednak nie z powodu zainteresowania grą. To raczej coś w jej głowie mówiło jej, że tam będzie jej najlepiej. Wreszcie mecz się zakończył, a towarzystwo powoli rozeszło się w różne strony, zostawiając Ivy samą z brunetem. Siedzieli jakiś czas milcząc, przysłuchując się tylko odgłosom telewizora, w którym zaczynał lecieć jakiś serial. Ivy czuła ciepło bijące od chłopaka, ponieważ siedzieli bardzo blisko siebie, bo dziewczyna, żeby ulokować się koło Zayna musiała wcisnąć się na pół miejsca zahaczając kolana na jego udzie. Zayn dodatkowo miał przerzuconą rękę przez oparcie kanapy, co pogłębiało ich poczucie bliskości. Wreszcie brunet odwrócił wzrok od ekranu i skupił go na szatynce.
- Jak tam? - Zapytał w końcu zsuwając rękę na ramiona dziewczyny.
- Dobrze... - Mruknęła przenosząc na niego wzrok trochę niepewna czego dotyczyć miało jego pytanie.
- Zoo? - Na usta chłopaka wpłynął łobuzerski uśmiech.
- Zoo. - Kąciki ust Ivy lekko się podniosły a jej brwi nieco zmarszczyły. Nie ma to jak rozmowa niewymagająca więcej niż dwóch sylab na wypowiedź. - Zayn?
- No?
- Nawet nie wiem jak mam zadać pytanie... Co się dzieje?
- Nic.
- Na pewno?
- Tak... Chodź mała. - Mruknął lekko rozbawiony, wstał, a potem wyciągnął ręce w stronę dziewczyny, żeby pomóc jej wstać. Ivy z lekkim ociąganiem przyjęła jego pomoc i tym sposobem została pociągnięta za brunetem w stronę jego pokoju. Gdy byli już na górze otworzył przed nią drzwi przepuszczając ją pierwszą, ale gdy podążył tuż za nią zderzył się lekko z jej plecami, gdy zatrzymała się nagle. Z zadowolonym uśmiechem obserwując jej reakcję otoczył ramionami talię dziewczyny i szepnął jej na ucho:
- I jak?
- Zayn? - Jęknęła niepewnie nie do końca wierząc w to, co widzi.
- Powiedz przynajmniej czy ci się podoba. - Zaśmiał się przyciągając ją mocniej do siebie.
- Jesteś pewien, że chcesz mieć rurę w pokoju? - Zapytała obracając się przodem do bruneta.
- Jestem pewien, ze chcę mieć ciebie w pokoju, a skoro ty i rura tworzycie komplet... - Ivy jeszcze raz odwróciła głowę, żeby upewnić się, ze nic jej się nie pomyliło. Ale nie. Cały czas tam była. Srebrna i błyszcząca. I w dodatku tylko dla niej. Była pewna, że Zayn zamontował ponownie rurę tylko i wyłącznie przez wzgląd na nią. Nie na imprezę czy dla kogokolwiek innego tylko dla niej. Wróciła wzrokiem na twarz chłopaka.
- Zayn... jesteś... - Przez chwilę nie mogła nawet znaleźć odpowiedniego słowa, więc wspięła się na palce i po prostu wpiła się w jego usta.

_____________________________________________________________________

cieszycie się razem z Ivy z powodu comebacku rury, prawda? :P 

11 komentarzy:

  1. Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :* właśnie staram się dopisać ten nieszczęsny rozdział... będzie w weekend!

      Usuń
  2. Anele Kaie! Jesteś genialna. Masz u mnie browara! Polejcie jej! :)
    Bardzo, ale to bardzo dziękuję za pocieszenie! Na prawdę jest mi lepiej. Zawsze jest mi lepiej kiedy czytam to opowiadanie a ten rozdział jest tak rewelacyjny, że mogłabym go czytać i czytać a najbardziej to końcówka przypadła mi do gustu. Ivy zaszalała. Ale Kochana, nie kończy się w takim momencie. Teraz będę odchodzić od zmysłów co Zayn zrobi. Kuźwa no! ;D Nie możesz mi robić takich rzeczy!
    Fajnie, że Niall zabrał ją do Zoo. I nawet był nasz Louis kochany, bo dawno go już nie było :) Kurcze no, na prawdę uwielbiam ich relacje. Zayn niby taki twardy, niby taki stanowczy i władczy, ale to jak zachowuje się względem naszej Kruszynki, to,to... sama nie wiem jak to nazwać. Jest po prostu fajne. Mam dosłownie motyle w brzuchu kiedy czytam to opowiadanie. Kurwa, chyba coś jest ze mną nie tak ;D Ale to już wiemy nie od dziś :P Zapierdzielałam tak szybko dzisiaj z pracy do mieszkania, że chyba pobiłam swój rekord, a tu niespodzianka, mój braciszek się zjawił i dopiero teraz udało mi się zasiąść i delektować się rozdziałem :D
    Dobra zaczynam pieprzyć głupoty. Dzięki raz jeszcze i do następnego.
    Tylko błagam, nie karz mi czekać długo, bo tego nie wytrzymam!

    PS. Tak cieszę się, że Ivy odzyskała rurę! Czekamy teraz na pierwszy występ przed Malikiem ;D hihi

    Buziaaaaaaaaaaki :*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej.... ja nie wiem... to miał być taki niewinny buziak, i jakoś w ogóle nie patrzyłam na to pod kątem takim, że ma się coś tam dziać :P raz człowiek chciał zachować niewinny umysł a tu takie komentarze! :P
      no nic:P jak pisałam Ci już na LJG - rozdział najpóźniej w weekend z przeprosinami za kolejną zwłokę... a ja naprawdę miałam szczery zamiar dodawania rozdziałów co tydzień... góra co 2 tygodnie :(

      Usuń
  3. Boże, analfabeta ze mnie taka. Nie każ mi*
    Frustrujące jest to, że nie można edytować komentarzy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. przepraszam, ale obiecuję, że w weekend dodaję rozdział!

      Usuń
  5. Rura a daje tak wiele szczęścia :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń