poniedziałek, 29 maja 2017

.38 "opowiedz mi bajkę"

Spała, ale coś w tym śnie ją męczyło. Przez dłuższy czas kręciła się, jakby nie mogąc znaleźć sobie miejsca, jakby jej ciało poza jej świadomością próbowało uporać się z emocjami, aż w końcu obudziła się, z westchnieniem odgarnęła włosy z twarzy i usiadła. Niebo pozostało zachmurzone, więc blask księżyca nie oświetlał pobliskiego lasu, chociaż nie było już słychać bębnienia kropel o dach.
- Co się stało? - Usłyszała lekko zachrypnięty, trochę zdziwiony głos chłopaka, który chociaż nie mógł jej widzieć, został zaalarmowany przez jej ruch i ciche westchnięcie.
- Nic... nie wiem, po prostu obudziłam się... a ty nie śpisz? - Zapytała odnajdując jego pierś i położyła na niej głowę.
- Nie mogłem zasnąć. - Mruknął obejmując Ivy.
Leżeli tak chwilę w ciszy, aż dziewczyna, której zawsze łatwiej było stawiać dziwne pytania, gdy była zaspana, mruknęła:
- Zayn... opowiesz mi coś?
- Bajkę?
- Tak, o przeszłości wilka, który był bardzo przystojny i miał ciemne futro i jak spotkał kapturka na ciemnej drodze to go ze sobą zabrał swoim wypasionym samochodem i kapturek bardzo bardzo go polubił.
- To jest nudna bajka... dużo ciekawsza jest część o tym, co wilk robił z kapturkiem, gdy już dał się bardzo bardzo polubić...
- Zayn... proszę...
- Po prostu... nie chcę, żebyś bawiła się w głupoty typu „żal mi ciebie”... było – minęło... - Zayn westchnął i chwilę milczał zanim zdecydował się kontynuować. - Moi... moi rodzice nie należą do najbardziej opiekuńczych na świecie. Ojciec zarabiał nieźle, a matka... odpowiadało jej to, że nie musi się niczym przejmować. Do mniej więcej moich dwunastych urodzin mieszkaliśmy w Londynie. Przynajmniej ja z matką, bo ojca często wywiewało na delegacje... Potem dostał ofertę wyjazdu na dłuższy kontrakt i tak średnio co rok, czasem co dwa, a zdarzało się i kilka miesięcy, zmienialiśmy miejsce. Matka miała dość i zaczęła zdradzać ojca, a on nie był jej dłużny... dbał tylko, żeby publicznie być czysty... Czasem w domu wrzeszczał na matkę, że jeśli to, że pieprzy się z innymi wyjdzie na jaw to będzie miała... problemy z nim...
- A ty?
- Ja? Miałem jedzenie i dach nad głową, więc nie było źle...
- Zayn...
- Moi starzy załatwiali mi szkołę i miałem zajęcie, poza tym już wtedy nie łączyła mnie z nimi jakaś silna więź, więc było mi to trochę obojętne... ale jak skończyłem osiemnaście lat powiedziałem im, że wracam do Londynu... stary dom nie został sprzedany, więc mogłem się tam wprowadzić... stamtąd miałem najlepsze wspomnienia... przez jakiś czas mieszkałem sam, ale znałem Liama jeszcze ze szkoły i jakoś skontaktowaliśmy się i w czasie studiów wprowadził się do mnie, Nialla poznałem jak zaczynałem pracować, przyjechał z jakiejś dziury i szukał roboty, a Harry'ego znał Liam i w jakimś momencie znaliśmy się na tyle, że gdy miał jakieś problemy to wprowadził się, niby na parę dni, ale jak widać został. - Zayn zamilkł wahając się czy chce mówić dalej. - Wróciłem do Londynu też dlatego, że.... - Ponownie przerwał jakby szukał zapomnianego argumentu. - … zostawiłem tu brata.
- Masz brata?
- Miałem. Był starszy ode mnie o sześć lat... Na krótko przed wyjazdem miał wypadek.... Zmarł... - Ivy drgnęła i chciała wstać, ale brunet ją przytrzymał.
- Zayn, strasznie mi przykro... - Wiadomość o bracie Zayna zaskoczyła dziewczynę. Nie podejrzewała, że brunet musiał przeżyć stratę tak bliskiej osoby. Nikt nigdy nie wspominał, że Zayn ma rodzeństwo, chociaż, biorąc pod uwagę okoliczności, wcale się temu nie dziwiła.
- Mała, mówiłem, że nie chcę... to było dawno... stało się, trudno... pogodziłem się z tym.
- A twoi rodzice?
- Mówiłem, że nie są zbyt opiekuńczy? Ich żałoba trwała może jakiś miesiąc po jego pogrzebie, a potem kazali mi się spakować i przeszli nad całą sprawą do porządku, w końcu ojciec jeszcze przed jego śmiercią dostał jakąś dobrze płatną pracę i nie widział powodu, żeby z niej rezygnować. Poza tym, nigdy nie mieli z nim zbyt dobrego kontaktu... Gdy wyjechaliśmy z Londynu to po prostu wymazali fakt jego istnienia i śmierci... - Ivy milczała przez jakiś czas nie wiedząc co powiedzieć i było jej tak okropnie smutno z powodu straty chłopaka i nieczułości jego rodziców, że nawet nie zauważyła jak łzy zebrały się w jej oczach i kilka spłynęło po jej policzku znacząc skórę Zayna. - Nie, mała, błagam, nie mów, że płaczesz. - Zayn podniósł się, posadził dziewczynę na swoich udach i sięgnął do lampki nocnej. Słabe światło wypełniło pokój. Przetarł ręką twarz i skupił wzrok na Ivy. - Mała, nie płacz. Nie masz po co.
- Ale...
- Nie. Chciałaś wiedzieć. Teraz wiesz i nie chcę do tego wracać. Poza tobą, tylko Liam o tym wie i chcę, żeby tak pozostało. - Ivy pokiwała lekko głową. Chłopak starł wilgotne ślady łez z jej policzków i nachylił się złączając ich usta.
- Przepraszam, teraz aż mi głupio, że tak przeżywałam mojego byłego... a ty miałeś to wszystko z rodziną... - Powiedziała cicho odrywając się od chłopaka.
- Mała... masz powody i prawo... poza tym to jest dla ciebie świeże... nie wiesz, co ja robiłem jak wróciłem sam do domu, kiedy byłem wkurzony na moich starych i przeglądałem rzeczy brata... minęło już tyle lat, że przestało mieć to dla mnie znaczenie... mam teraz lepszą rodzinę... - Mruknął i kontynuował przerwany pocałunek. Mimo bijących się w niej smutku, żalu i pewnego zażenowania własnymi problemami, ręce bruneta trochę odpędziły te negatywne uczucia, gdy zaczął lekko gładzić jej plecy. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że wciąż była całkiem naga i chłopak zaczynał to wykorzystywać coraz bardziej zachłannie badając różne krzywizny jej ciała.
- Zayn?
- Hmm?
- Nie możesz tak robić.
- Jak?
- No, opowiadasz mi to wszystko, a teraz... - Przez niego poczuła frustrację, gdy cały ten nastrój spowodowany jego historią mieszał się teraz z reakcją jej ciała na jego dotyk.
- Jeśli myślisz, że posiedzisz sobie na moich kolanach nago i dam ci płakać albo spać to się mylisz. W końcu przed momentem było ci mnie żal, więc masz szansę mnie pocieszyć.
- Ale powiedziałeś, że nie chcesz, żeby było mi cię żal...
- Ale nie mówiłem nic o pocieszaniu...
- Jesteś smutny?
- Z tobą w tej pozycji nie jestem w stanie...
- No to nie muszę cię pocieszać... - Uśmiechnęła się nadal z lekkim smutkiem, przebiegając palcami po policzku bruneta.
- Ale wiem, że chcesz, bo przecież nie zostawisz mnie w potrzebie, prawda? - Przyciągnął dziewczynę bliżej i pocałował ją delikatnie w szyję.
- Chyba ty w potrzebie równa się ja w potrzebie. - Westchnęła poddając się wreszcie brunetowi i jego pieszczocie, dzięki czemu uśmiechnął się i przewrócił ich tak, że teraz dziewczyna była przygnieciona przez niego do łóżka. Całkiem skutecznie uwolnił ją od rozmyślań na temat jego przeszłości zajmując jej umysł tylko i wyłącznie nim i tym, co z nią robił. Tym razem było jeszcze lepiej, bo już nic, czego się bała nie zakradało się do jej myśli, bo był tylko on. Bez jakiegokolwiek stresu, złych wspomnień czy niepewności stracili czas na sen. Pewnie gdyby nie to, że Ivy postanowiła, że zakupiona czekolada nie może się zmarnować, w ogóle nie wyszliby z łóżka przed wieczornym wyjazdem. Oboje niewyspani, ale z uśmiechami na twarzy i splecionymi dłońmi wstąpili jeszcze przed podróżą do tej samej, co dzień wcześniej restauracji, żeby w porze późnego obiadu zjeść zaległe śniadanie i z lekkim żalem wsiedli do samochodu i skierowali się w stronę domu. Ivy spędziła część drogi powrotnej odsypiając nieprzespaną noc i trochę martwiąc się o bruneta, który spał mniej niż ona, prowadził i jeszcze miał rano być w pracy. Jechali, powoli zbliżając się do miasta i było już ciemno, gdy Ivy zaczęła wracać myślami do pierwszego spotkania z Zaynem i po jakiejś chwili wypaliła:
- Dlaczego zabraliście mnie wtedy do Londynu? - Zayn uśmiechnął się przypominając sobie tamtą noc.
- Chyba... wzięłaś mnie z zaskoczenia... bo wiesz... jechaliśmy sobie spokojnie wracając do domu, pusta piękna droga i nagle Niall zaczyna paplać, że jakieś zwierzę jest na drodze... i jak się zbliżyliśmy, to... no nie spodziewaliśmy się człowieka tak daleko od miasta, a co dopiero dziewczyny... a potem... wydawałaś się taka przestraszona, a my akurat mieliśmy trochę luzu w pracy... no i... nawet nie wiem... może to był impuls? Ale cholernie się z niego cieszę.
- Ja też... - Uśmiechnęła się do profilu chłopaka i objęła jego dłoń spoczywającą na kierownicy.
Gdy dotarli pod bramę ich posesji zobaczyli nieznany samochód blokujący wjazd. Ivy nie wydało się to dziwne, bo nie znała aut różnych znajomych chłopaków, ale Zayn zmarszczył brwi i kazał dziewczynie pozostać w aucie, a sam wysiadł z pojazdu, zablokował maszynę i poszedł do domu. Szatynka obserwowała go jak wszedł do środka i przez jakiś moment go nie było, a po chwili pojawił się na zewnątrz w towarzystwie Liama i jakiegoś mężczyzny. Rozmawiali, chociaż z ich gestów nie wyglądało to na przyjacielską rozmowę. W końcu nieznany mężczyzna wsiadł do blokującego wjazd samochodu i odjechał, a gdy już zniknął z pola widzenia Zayn ze zmarszczonymi brwiami wsiadł do samochodu i wjechał na ich teren parkując samochód w garażu. Ivy bogata już w doświadczenia związane z nastrojem bruneta stwierdziła, że coś musiało się stać, bo chłopak miał zaciśniętą szczękę i nic nie mówił. Dopiero gdy znaleźli się w domu i zobaczyli stojących na korytarzu pozostałych domowników, Zayn warknął ze złością:

- Kurwa, powiecie mi co on robił w moim pieprzonym domu?

2 komentarze:

  1. Rozdział fantastyczny opłacało się czekać na ten rozdział i czekam na następny bo jestem bardzo ciekawa kto był u Zayna w domu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki! ^^ nowy rozdział właśnie wstawiony :)

      Usuń