sobota, 12 lipca 2014

.5 "Siedź spokojnie"


 - Montujemy, tak? - rzucił pytanie opierając się o framugę drzwi.
 - Tak. Tak jak ustalaliśmy... po lewej stronie w głębi salonu. - odpowiedział Liam. Ivy z ciekawością patrzyła na ludzi za Harrym, którzy mieli ze sobą jakieś paczki. Mężczyzna w średnim wieku, który najwyraźniej był szefem, trzymał skrzynkę z narzędziami, a drugi, znacznie młodszy, z postawy sądząc bardzo pewny siebie, chłopak musiał pełnić rolę pomocnika i tragarza przy okazji, bo pod pachami trzymał kilka pudeł. Obaj mężczyźni byli ubrani w jakieś robocze ciuchy z nazwą firmy. Starszy miał lekko posiwiałe na skroniach włosy i patrzył na zebranych bladoniebieskimi oczami, które wydały się dziewczynie wyjątkowo przyjazne. Ivy odniosła nawet wrażenie, że bije od niego ogromny spokój. Młodszy natomiast i dość wysoki mężczyzna był jasnym blondynem z włosami postawionymi na żel i ciemnymi oczami, którymi z ciekawością rozglądał się po wnętrzu. Gdy chłopak złapał jej spojrzenie, puścił do niej oko. Po raz kolejny tego dnia na twarz dziewczyny wpłynęło zdziwienie, przez co lekko rozchyliła usta, a on widząc to zadziornie się uśmiechnął. Pomimo trzymanych przez siebie paczek blondyn skierował dłoń w okolice swojego krocza i prawie niezauważalnie dla całej reszty wykonał dość niecenzuralny gest, który jednoznacznie miał pokazać Ivy do czego wykorzystałby jej otwarte usta. Szatynka tylko zmarszczyła brwi, ale jej uwagę odwrócił dźwięk odsuwanego krzesła. Gdy przekręciła głowę jej spojrzenie padło na wstającego Zayna.
 - Zayn, co ty... - zaczął Harry, widząc zbliżającego się chłopaka, ale zanim skończył pytanie, pięść bruneta wylądowała na brzuchu faceta, który jeszcze przed chwilą uśmiechał się do Ivy. Pudełka, które trzymał spadły na podłogę z metalicznym odgłosem. Mężczyzna złapał się za brzuch i skulił. Zayn za to pochylił się nad nim i syknął mu coś do ucha, a potem przeszedł obok i zniknął z pola widzenia dziewczyny. Harry, który stał najbliżej wyglądał jakby nie wiedział czy ma być zły na Zayna, że nokautuje ludzi, którzy mają coś im załatwiać, czy ma się roześmiać. Zerknął w końcu z rozbawieniem wypisanym na twarzy na szatynkę. A ona znowu nie wiedziała o co chodzi.
 - Wybaczcie panowie, kolega jest bardzo... przewrażliwiony ostatnio. Może przejdziemy do pokoju? - powiedział w końcu zielonooki. Starszy mężczyzna chwycił blondyna pod ramię i zdecydowanym ruchem pomógł mu się wyprostować. Z grymasem bólu i niezadowolenia, który zastąpił jego wcześniejszy arogancki wyraz twarzy, chłopak zgiął się z powrotem i pozbierał pudełka, które leżały u jego stóp. Harry wskazał ręką na korytarz wyprowadzając mężczyzn z kuchni. Na chwilę zniknęli, a potem wrócił sam Harry. - Liam, przyjdziesz tam na chwilę? Powiesz czy jest ok, bo nie sądzę żeby Zayn się pofatygował... A ty – wskazał na Ivy i uśmiechnął się – nie pokazuj się tam dopóki nie skończą, bo krew z podłogi ciężko schodzi.
 - Co? Czemu ja? - zapytała zdezorientowana. Nie doczekała się jednak odpowiedzi, bo Harry razem z Liamem zniknęli w drzwiach. Było dla niej w ogóle dziwne, że dwaj mężczyźni sobie nie poszli po tym co zrobił Zayn. Zastanawiała się co to za firma, że jej pracownicy wykonują pracę bez względu na... warunki. Gdyby ona była na miejscu tych ludzi pokazałaby wszystkim środkowy palec i wyniosła się z tego domu. Dziewczyna sfrustrowana spojrzała na Nialla, który jako jedyny został w kuchni, ale najwyraźniej nie podzielał jej niepokojów, bo spokojnie siedział na swoim miejscu i podjadał orzeszki.
 - Powiesz mi o co chodzi? Czuję się tu jakaś głupia i jak tak dalej pójdzie to chyba jednak pójdę szukać hotelu. Tam przynajmniej wiedziałabym co się dzieje... - mruknęła z niezadowoleniem, które próbowała ukryć, ale nie do końca się jej to udało. Jedną z rzeczy, które ją denerwowały, to gdy była wrzucona w wir wydarzeń i nie mogła się odnaleźć, bo wtedy nie rozumiała co i dlaczego się dzieje. Jakby była w jakiejś równoległej rzeczywistości i tylko dla niej różne rzeczy były niezrozumiałe, podczas gdy wszyscy inni traktowali je jak normę.
 - Poczekaj chwilę to się zorientuję. - uśmiechnął się blondyn i z garścią pełną orzeszków skierował się do wyjścia.
 - Świetnie. - mruknęła dziewczyna. Czekała kilka albo kilkanaście minut na powrót chłopaka.
 - No więc... - zaczął Niall z uśmiechem. - Najwyraźniej według Zayna... ten młody... chciał cię poznać trochę za bardzo. - powiedział ze śmiechem blondyn, a dziewczyna wcale nie czuła, żeby rozumiała więcej niż wcześniej.
 - No ale... Niall ja chyba ciągle nie rozumiem... Był trochę obleśny, ale przecież na krok się nie ruszył, nie? To dlaczego Zayn go uderzył?
 - Normalnie pewnie nic by się nie stało..., ale nasz Zayn jest taki porywczy.. - powiedział chłopak udając, że wzdycha i znowu napełnił dłoń orzeszkami. - Chodź, zobaczysz nowe wyposażenie domu. - mrugnął do niej i wskazał głową na drzwi.
 - Przecież miałam się stąd nie ruszać. - mruknęła nadal trochę niezadowolona.
 - Oj, daj spokój. Harry się nabija... Poza tym on nie ma pojęcia o zmywaniu krwi z podłogi, zawsze zwala to na innych. - uśmiechnął się i puścił do niej oko. Ivy, wciąż jakby troszeczkę niezadowolona podniosła się i poszła za chłopakiem do salonu. I zobaczyła: dwaj faceci pod okiem Harry'ego montowali rurę do tańca. Szatynka prawie uśmiechnęła się pod nosem, czując jak negatywne emocje całkowicie znikają..
 - I co, który pierwszy wskakuje? - zapytała cicho Nialla.
 - Myślę, że Harry, bo on najbardziej ekscytował się rurą i co chwila o niej paplał. No... może paplał bardziej o tancerkach... - uśmiechnął się chłopak. Przyglądali się przez jakiś czas ludziom krzątającym się wokół prawie zamontowanego sprzętu. W pewnym momencie dziewczyna poczuła ciepło na plecach, które sprawiło, że odwróciła głowę trafiając na czekoladowe spojrzenie skierowane na nią. Kąciki ust chłopaka uniosły się lekko, gdy spojrzał na nią z góry.
 - Długo jeszcze? Lou niedługo przewiezie dziewczyny. - zapytał brunet wciąż spoglądając na szatynkę, ale pytanie najwyraźniej kierował do Nialla.
 - Nie, chyba już kończą. - I jak powiedział blondyn, po chwili monterzy wręczyli Harry'emu jakieś papiery i części i starając się nawet nie zahaczyć wzrokiem o Ivy lub Zayna wymknęli się z salonu. Zayn zaśmiał się pod nosem, a potem Ivy poczuła jego dłonie na plecach, gdy chłopak pchał ją w stronę Harry'ego, który właśnie chwycił się metalu i poleciał, robiąc kilka obrotów wokół rury.
 - Super. - wymamrotał szatyn próbując złapać równowagę. Zayn i Ivy nie doszli jednak do zielonookiego, brunet usiadł na kanapie, która stała niedaleko dając dobry punkt obserwacyjny. Zanim dziewczyna mogła zdecydować gdzie chce się usadzić, jeśli w ogóle chce, poczuła palce zaciskające się na jej biodrach i została pociągnięta na kolana Zayna. Zmarszczyła brwi i spojrzała groźnie na bruneta, który wydawałoby się, w ogóle nie przejął się swoim zbyt poufałym zachowaniem. Chciała zejść z jego kolan, bo czuła się co najmniej nieswojo, więc zaczęła się wiercić.
 - Siedź spokojnie. - usłyszała jego lekko chrypiący głos przy swoim uchu. Jedną rękę cały czas trzymał na jej biodrze, a drugą położył na jej kolanach, więc perspektywy dziewczyny na ucieczkę nie zapowiadały się zbyt optymistycznie.
 - Rozmawiałeś z Lou? - zapytał Harry bruneta.
 - Tak... Już jedzie. Powinien zaraz być. - pokiwał głową Zayn.
 - Co wy będziecie robić? - zapytała w końcu Ivy, bo znowu poczuła się niedoinformowana.
 - Co MY będziemy robić, bo ty nigdzie się nie wybierasz. A więc tak: przychodzą dziewczyny. Potrzeba nam kilku tańczących na rurze dziewczyn na imprezę, którą niedługo robimy. - powiedział brunet. „Taaa, jasne, na pewno będą tańczyć na rurze, już to widzę...”. Przez niego była już na tysiącu imprez i nie przypominała sobie, żeby któraś z tancerek robiła coś innego niż wicie się wokół rury mniej więcej w rytm piosenki. - Nie mów, że nie podobają ci się nasze plany. - usłyszała znowu jego głos, który jeszcze zaakcentował słowo „nasze”. Musiał zobaczyć, że zmarszczyła brwi.
 - Cóż, byłabym w stanie wyobrazić sobie lepsze rozrywki, ale skoro już nie mam wyboru... - spojrzała z frustracją na jego ręce na jej nogach. -... to czemu nie? - chłopak tylko posłał jej łobuzerski uśmiech i już nic nie powiedział. Po kwadransie w drzwiach salonu pokazał się nieznany dziewczynie chłopak, wysoki szatyn z zawadiackim wyrazem twarzy. Gdy przeszedł przez próg i zaczął się zbliżać zza jego pleców wyłonił się cały rządek dziewczyn. Chłopak nie poświęcając im za dużo uwagi przywitał się z Niallem, Liamem i Harrym. Na końcu podszedł do Zayna i dopiero wtedy zauważył Ivy siedzącą na kolanach bruneta.
 - Zayn, masz już własną kandydatkę? - uśmiechnął się lekko podając rękę chłopakowi.
 - Nie Lou, to Ivy... pomieszka z nami trochę... - na twarz szatyna wpłynęło zdziwienie, które szybko ustąpiło poprzedniemu uśmiechowi, jak gdyby nauczył się już spodziewać niespodziewanego.
 - Witaj, Ivy... - wyciągnął rękę do dziewczyny, którą uścisnęła – jestem Louis. - Chłopak chwilę się jej przyglądał, a potem z uśmiechem odwrócił się w stronę stadka dziewczyn. Ivy przemknęło przez myśl, że nowo poznany szatyn odstaje od pozostałej czwórki. Nie to, żeby tworzyli oni grupę identycznych charakterów, ale w Louisie było coś innego, nietypowego. - No, dziewczyny, kolejność jaka tam chcecie. Pokażcie na co was stać. Możemy zaczynać? - Obok Ivy usiadł Niall, koło którego wcisnął się Harry. Liam przysiadł na oparciu kanapy, a Lou przystawił sobie krzesło. W pewnym momencie Ivy usłyszała muzykę i pierwsza z dziewczyn podeszła do rury. Spełniły się przewidywania szatynki. Dziewczyna, może i zgrabnie się ruszała, ale nawet nie oderwała się od ziemi. Kolejne cztery tak samo. Ivy nie chciała być niegrzeczna, a tym bardziej nie chciała znaleźć się w centrum uwagi, a tak by się stało gdyby wybuchnęła śmiechem. Musiała jednak przytknąć sobie rękę do ust, żeby zasłonić poszerzający się uśmiech, udając, że się podpiera.
 - Co ci się dzieje? - poczuła ciepły oddech na szyi.
 - Nic. - odszepnęła uśmiechając się. Uścisk na biodrze zacieśnił się i jej bok przywarł mocno do torsu chłopaka.
 - Nie kłam. - tym razem poczuła usta bruneta na uchu. Pewnie odskoczyłaby, gdyby nie jego stalowy uścisk. Wzdrygnęła się i szybko otrząsnęła, i nie chcąc by inni ją słyszeli oparła czoło lekko o skroń chłopaka i szepnęła mu do ucha:
 - Mogę powiedzieć: i vice versa. Wiesz co to jest? Żaden taniec na rurze. Bo jak to mówią, jest różnica między tańcem na rurze a przy rurze. - Dziewczyna nieco oddaliła twarz i uśmiechnęła się lekko. Chłopak już do końca nic nie powiedział. Ostatecznie po obejrzeniu prawie dwudziestu tancerek, Lou podziękował im i powiedział, że skontaktują się jak ustalą, które dziewczyny chcą. Dziewczyny pożegnały się, zebrały i zostały wypuszczone z domu.
 - I jak? Która ci się najbardziej podobała? - Zayn uszczypnął zamyśloną Ivy lekko w biodro chcąc zwrócić jej uwagę. Na grymas niezadowolenia dziewczyny zareagował półuśmiechem.
 - Eeee... Myślę, że Harry był super. - wymruczała w końcu, próbując sprawić, żeby jej głos zabrzmiał jak najbardziej seksownie, chociaż lekkie rozbawienie słyszalne w nim nieco jej przeszkadzało. Liczyła, że to pozbawi uśmiechu bruneta. Miała nadzieję, że facet jako organizm nieskomplikowany po prostu wkurzy się, gdy wyrazi jawne zainteresowanie innym chłopakiem. Należało mu się trochę nerwów za trzymanie szatynki wbrew jej woli.
 - Naprawdę? - rozpromienił się szatyn. Ivy zaśmiała się słysząc zdziwienie i entuzjazm w głosie zielonookiego. - Jeden głos na mnie! Gdyby nie to, że podobała mi się ta przedostatnia blondynka, to sam bym na siebie zagłosował. - Dziewczyna patrzyła z uśmiechem na Harry'ego, ale nie mogła powstrzymać się przed zerknięciem na Zayna, kiedy wyczuła jak trochę mocniej zacisnął palce na jej nogach. Zgodnie z jej zamierzeniami chłopak przestał się uśmiechać i lekko przymrużył oczy patrząc na jej twarz. Poczuła jak unosi się z jego kolan i staje na własnych nogach. Zayn też wstał i lekko klepnął ją w tyłek, zanim powiedział:
 - Wystarczy. Jak tu już jesteś to może chcesz się na coś przydać? - zapytał ze złośliwym uśmiechem. Dziewczyna westchnęła i wzruszyła ramionami, chociaż wewnętrznie była zadowolona, bo najwyraźniej udało jej się trochę wkurzyć bruneta.
 - Czemu nie?
 - Obiad?
 - Ok. Ale nie jesteście za bardzo wybredni, co?
 - Dopóki nie jest trujące to myślę, że damy radę.
 - Mogę pomóc Ivy. - zaproponował Niall, na co dziewczyna uśmiechnęła się lekko, a brunet powoli skinął głową. - To chodź, pooglądasz sobie lepiej kuchnię. - wskazał w stronę drzwi. Szatynka skierowała się do wyjścia, a za nią udał się blondyn.
 - Liam, chodź, chciałem z tobą pogadać. - powiedział Zayn po chwili ciszy i również opuścił pomieszczenie.

__________________________________________________________________
5 - enjoy
ktoś tu kogoś zaczyna wkurzać ^^

1 komentarz:

  1. Proszę dodaj szybko nexta, czekam niecierpliwie ^^ Super rozdzialik zresztą jak całe opowiadanie. POZDROWIONKA, WENY I UDANYCH WAKACJI :* <3

    OdpowiedzUsuń