Rano obudziło ją słońce wpadające
przez okno, które nie było szczelnie zasłonięte. Dziewczyna
zaczęła się przeciągać i wygrzebała się z pościeli. Powlokła
się do łazienki przemyć twarz dla orzeźwienia, a potem ruszyła
na poszukiwanie wody do picia. To był taki jej mały poranny
zwyczaj. Wczoraj co prawda nie widziała kuchni, ale liczyła, że
albo wpadnie tam szczęśliwym trafem, albo poczuje zapach jedzenia,
albo spotka któregoś z chłopaków i się dowie. Skierowała swoje
kroki w stronę pokoju, w którym była dzień wcześniej, ale w
momencie, w którym chciała przekroczyć jego próg wpadła na
kogoś i czyjeś ręce złapały ją w talii.
- Widzę, że jednak bardzo chcesz
się znaleźć w moich ramionach. - usłyszała lekko rozbawiony
głos. Spojrzała w górę i zobaczyła parę zielonych oczu.
Chciała się szybko odsunąć, ale chłopak nie zamierzał jej
puszczać. - To co? Potrzeba ci czegoś? - kontynuował chłopak,
nie zwracając uwagi na próbę ucieczki dziewczyny.
- Eeee... szukam wody?
- Wody? Możesz próbować szczęścia
w kranie... - zakpił szatyn.
- Ale taką do picia, w butelkach? -
powiedziała będąc zbyt zaspaną, żeby silić się na złośliwość.
- Aha... niech będzie. Chodź. -
pociągnął Ivy za rękę nie rezygnując z kontaktu fizycznego. A
ona... cóż... chyba nie miała większego wyboru. Przeszli przez
pokój, który już znała i wyszli na kolejny korytarz. Tam chłopak
pchnął kolejne drzwi i znaleźli się w jasnej kuchni. Na środku
pomieszczenia była wyspa przy której siedział Liam.
- Harry, lepiej ją puść, bo Zayn
się gdzieś tu kręcił. - mruknął szatyn patrząc jak Harry
wciąga dziewczynę do kuchni i prowadzi ją na środek. - Cześć Ivy. - lekko uśmiechnął się w ramach przywitania, a ona w odpowiedzi posłała chłopakowi nieco zaspany uśmiech.
- Spokojnie, oprowadzam tylko Ivy po
domu.
- Tylko nie mów, że cię nie
ostrzegałem.
- Ok, ok. - mruknął ignorując
słowa szatyna. - Gazowana czy nie? - odwrócił się do dziewczyny.
- Niegazowana jeśli macie. - po
chwili przed dziewczyną stała butelka wody i szklanka, a jej ręka
była uwolniona od dłoni chłopaka. Zadowolona, nalała sobie wodę
do szklanki, ale gdy podniosła ją do ust, zatrzymała się nagle.
Spojrzała na obydwu chłopaków, którzy taksowali wzrokiem jej
nogi. Jej brwi powędrowały do góry, ale zanim zdążyła otworzyć
usta, do kuchni weszła kolejna osoba. Zayn. On też się zatrzymał
i zmierzył dziewczynę wzrokiem zatrzymując się na... jej nogach.
- Czemu się tak gapicie? - nie
wytrzymała w końcu i zapytała z lekką pretensją w głosie.
- Czemu chodzisz w samej koszulce? -
pierwszy ocknął się Harry. Ivy tylko wzruszyła ramionami.
- Bo w niej spałam.
- A sypiasz nago? - wyszczerzył się
szatyn. Dziewczyna ledwo zauważalnie wzniosła kąciki ust, ale w
jej oczach wyraźnie było widać rozbawienie.
- Zdarza się. - zaczęła się
droczyć.
- Jak często?
- Zależy...
- Powiedz od czego, a ja ci zapewnię
dobre warunki. Wiesz podkręcę temperaturę czy coś. - wyszczerzył
się jeszcze bardziej chłopak. Dziewczyna przewróciła oczami,
złapała szklankę i odwróciła się do drzwi mijając Zayna przy
drzwiach.
- Ej, czekaj! - zawołał Harry, gdy
przestępowała przez próg. Przystanęła i odwróciła głowę,
spojrzenia całej trójki wciąż były na nią zwrócone.
- Wrócę jak znajdę spodnie. - i
już odwracała się z powrotem gdy poczuła uścisk na nadgarstku.
Przekręciła głowę i natrafiła na rozbawione spojrzenie
czekoladowych tęczówek.
- A po co ci spodnie? Przecież tak
jest bardzo dobrze. - na to stwierdzenie Liam i Harry się
roześmiali.
- Ale... - Dziewczyna spojrzała
zdziwiona na Zayna, który nachylił się nad jej uchem i szepnął:
- Chociaż jakbyś miała na sobie
tylko moją koszulkę byłoby jeszcze lepiej. - Ivy nie wytrzymała
i wybuchnęła śmiechem. Trochę dlatego, że nie spodziewała się
tego typu komentarza, a trochę rozbawiła ją irracjonalność tego
zdania. Bo właściwie jaka jest różnica w czyjej koszulce chodzi,
co? To tylko kawałek materiału. Przygryzła wargę, żeby opanować
śmiech i wróciła do stołu, gdzie wdrapała się na jedno z
krzeseł. Taki dziwny obraz zastał Niall, który ostatni zjawił
się w kuchni. Ivy próbująca się opanować przed kolejnym
wybuchem, żeby nie opluć wszystkich wodą, którą sączyła i
trzech chłopaków wpatrujących się w dziewczynę, przy czym Liam
i Harry przyglądali się jej z wymieszanymi na twarzy ciekawością
i rozbawieniem, a Zayn uśmiechał się pod nosem.
- Co jest? - zapytał lekko
zdezorientowany blondyn. Nikt mu nie odpowiedział, ale za to Ivy
skorzystała z okazji i szybko zwiała z kuchni do swojego
tymczasowego pokoju. Zrobiło się jej już trochę zimno i nie
chciała żeby znowu ją zatrzymali. Po paru chwilach wróciła
zadowolona do kuchni w spodniach i swetrze i zajęła to samo
miejsce, na którym wcześniej siedziała, teraz pomiędzy Niallem a
Harrym.
- To co? Może teraz nam powiesz co
spowodowało twój nocny spacer? - zapytał pomiędzy kolejnymi
kęsami Niall, który siedział przed talerzem pełnym kanapek.
Dziewczyna, która właśnie przełykała łyk wody, prawie się
zakrztusiła. Zapomniała zupełnie, że pewnie będą oczekiwać
jakichś wyjaśnień. W końcu jednak postanowiła, że nie powie im
za dużo. Właściwie zamierzała ograniczyć informacje do
absolutnego minimum. Wzruszyła ramionami.
- Podobno ruch to zdrowie... Tak
jakoś wyszło...
- Słuchaj, albo powiesz wszystko
sama albo inaczej porozmawiamy. - usłyszała szorstki głos
bruneta, który jakby nagle zmienił nastrój.
- Nie no, Zayn... daj spokój, to ma
być normalna rozmowa, nie uderzysz dziewczyny. - Uderzysz? Ivy
zrobiło się słabo. Czuła jak blednie błagając w myślach, żeby
tylko nie trafiła na ludzi takich jak on. Coś na jej
twarzy musiało dać znać zgromadzonym w kuchni, że dziewczyna się
boi.
- Ivy? Spokojnie, nic się nie
dzieje. Nic ci się tu nie stanie. Zayn po prostu... chce się
upewnić, wiesz jak jest, nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. -
powiedział Liam. Dziewczyna powoli pokiwała głową i ostrożnie
popatrzyła na bruneta. Jego twarz nie wyrażała wrogości, może
tylko pewnego rodzaju napięcie, więc chwilę pomyślała co może
im powiedzieć, żeby mniej więcej było zgodne z prawdą.
- Chodzi o to, że... jakby to
powiedzieć... miałam trochę zbyt agresywnego i rządzącego
się... chłopaka... no i na własne nieszczęście wyprowadziłam
się z nim i... no miałam go dość, więc... eee... spakowałam
kilka rzeczy jak był na imprezie i... złapałam pierwszy autobus,
który okazał się być w tym kierunku... w sumie stwierdziłam, że
fajnie byłoby zobaczyć Londyn, więc pomyślałam „czemu
nie?”... tyle, że on dojeżdżał do takiej... wioski pod
Londynem, ale nie miał samego miasta w trasie, bo potem skręcał
gdzieś chyba bardziej na południe, kierowca powiedział mi jaką
drogą mam iść, więc... no tak się znalazłam tam gdzie
jechaliście, gdziekolwiek to było. - jąkając się powiedziała
patrząc na szklankę z wodą. Pomyślała, że właściwie nie
skłamała. Przecież taki był.
- Czyli zwiałaś przed facetem?
Możemy skopać mu rządzący tyłek, jak chcesz. - uśmiechnął
się Liam.
- Nie! - odpowiedziała trochę za
szybko i ze strachem w oczach. Nie wiedziała za dużo o chłopakach,
ale jak na razie sporo jej pomogli, więc nie chciała żeby mieli
przez nią kłopoty. Byli kochani, że tak bez pytań przygarnęli
ją do siebie. Do tego, co ich czwórka może przeciwko niemu?
Obecnie bała się czy nie będzie chciał jej szukać, bo jakby
zaczął to miałby spore szanse, niestety. Mógł za dużo, dlatego
ciągle się bała, że jednak to nie koniec.
- Eee... Ivy? Co się dzieje? Ty się
go boisz... - usłyszała Nialla. Spojrzała na blondyna i smutno
się uśmiechnęła.
- Nieee... - zaczęła, ale
zobaczyła zmrużone brązowe oczy skierowane na nią, które jakby
mówiły „nie kłam” - Może trochę... Ale nieważne...
naprawdę... wolałabym o tym zapomnieć, co? A rozmawianie o
zemście mi w tym raczej nie pomoże. - spojrzała proszącym
wzrokiem po twarzach chłopaków.
- Ok, ale w razie jakbyś zmieniła
zdanie to wiesz do kogo się zwrócić. - uśmiechnął się lekko
Harry. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, ciesząc się, że
odpuścili.
- A wy czym się zajmujecie? Nie
obraźcie się, ale wyglądacie bardziej na... no nie wiem...
studentów, niż prezesów wielkich firm, a ten dom jest... naprawdę
robi wrażenie. - zadała pierwsze pytanie, które przyszło jej do
głowy, żeby zmienić temat. Nie uzyskała odpowiedzi od razu, i
już zaczęła myśleć, że może nie powinna tak ich wypytywać,
gdy, jakby z lekkim wahaniem, odezwał się Liam.
- Cóż... dom nie jest do końca
nasz... jest Zayna... rodziców... a my różnie... trochę się
uczymy, trochę pracujemy... no i oczywiście imprezujemy jak się
da. - na początku mówił dosyć powoli... jak uczeń przed
tablicą, który nie za bardzo kojarzy temat zajęć i usiłuje go
wytrzasnąć z powietrza, ale im dalej brnął tym tym lżej mu szło
i ostatnią część zdania wypowiedział już z lekkim uśmiechem.
- O! A propos imprezy. Załapiesz
się na jedną niedługo. - powiedział, uśmiechając się
podstępnie Harry.
- Aha... mam się cieszyć czy bać?
- zapytała z ironią analizując wyraz twarzy chłopaka. Wszyscy
obecni poza Harrym i Ivy, którzy mierzyli się spojrzeniami,
wybuchnęli śmiechem.
Przerwał im dzwonek do drzwi. Nieco
obrażony z powodu braku entuzjazmu ze strony dziewczyny Harry
poszedł otworzyć i po chwili wrócił prowadząc za sobą dwóch
facetów.
______________________________________________________________________
4 ^^
powoli, powoli coś się zacznie dziać.
jeśli czytacie to dajcie znać co myślicie, byłabym bardzo wdzięczna :)
świetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńdzięki ^^
UsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńSUPER, CUDEŃKO :*