środa, 9 lipca 2014

.4 "A sypiasz nago?"

Rano obudziło ją słońce wpadające przez okno, które nie było szczelnie zasłonięte. Dziewczyna zaczęła się przeciągać i wygrzebała się z pościeli. Powlokła się do łazienki przemyć twarz dla orzeźwienia, a potem ruszyła na poszukiwanie wody do picia. To był taki jej mały poranny zwyczaj. Wczoraj co prawda nie widziała kuchni, ale liczyła, że albo wpadnie tam szczęśliwym trafem, albo poczuje zapach jedzenia, albo spotka któregoś z chłopaków i się dowie. Skierowała swoje kroki w stronę pokoju, w którym była dzień wcześniej, ale w momencie, w którym chciała przekroczyć jego próg wpadła na kogoś i czyjeś ręce złapały ją w talii.
 - Widzę, że jednak bardzo chcesz się znaleźć w moich ramionach. - usłyszała lekko rozbawiony głos. Spojrzała w górę i zobaczyła parę zielonych oczu. Chciała się szybko odsunąć, ale chłopak nie zamierzał jej puszczać. - To co? Potrzeba ci czegoś? - kontynuował chłopak, nie zwracając uwagi na próbę ucieczki dziewczyny.
 - Eeee... szukam wody?
 - Wody? Możesz próbować szczęścia w kranie... - zakpił szatyn.
 - Ale taką do picia, w butelkach? - powiedziała będąc zbyt zaspaną, żeby silić się na złośliwość.
 - Aha... niech będzie. Chodź. - pociągnął Ivy za rękę nie rezygnując z kontaktu fizycznego. A ona... cóż... chyba nie miała większego wyboru. Przeszli przez pokój, który już znała i wyszli na kolejny korytarz. Tam chłopak pchnął kolejne drzwi i znaleźli się w jasnej kuchni. Na środku pomieszczenia była wyspa przy której siedział Liam.
 - Harry, lepiej ją puść, bo Zayn się gdzieś tu kręcił. - mruknął szatyn patrząc jak Harry wciąga dziewczynę do kuchni i prowadzi ją na środek. - Cześć Ivy. - lekko uśmiechnął się w ramach przywitania, a ona w odpowiedzi posłała chłopakowi nieco zaspany uśmiech.
 - Spokojnie, oprowadzam tylko Ivy po domu.
 - Tylko nie mów, że cię nie ostrzegałem.
 - Ok, ok. - mruknął ignorując słowa szatyna. - Gazowana czy nie? - odwrócił się do dziewczyny.
 - Niegazowana jeśli macie. - po chwili przed dziewczyną stała butelka wody i szklanka, a jej ręka była uwolniona od dłoni chłopaka. Zadowolona, nalała sobie wodę do szklanki, ale gdy podniosła ją do ust, zatrzymała się nagle. Spojrzała na obydwu chłopaków, którzy taksowali wzrokiem jej nogi. Jej brwi powędrowały do góry, ale zanim zdążyła otworzyć usta, do kuchni weszła kolejna osoba. Zayn. On też się zatrzymał i zmierzył dziewczynę wzrokiem zatrzymując się na... jej nogach.
 - Czemu się tak gapicie? - nie wytrzymała w końcu i zapytała z lekką pretensją w głosie.
 - Czemu chodzisz w samej koszulce? - pierwszy ocknął się Harry. Ivy tylko wzruszyła ramionami.
 - Bo w niej spałam.
 - A sypiasz nago? - wyszczerzył się szatyn. Dziewczyna ledwo zauważalnie wzniosła kąciki ust, ale w jej oczach wyraźnie było widać rozbawienie.
 - Zdarza się. - zaczęła się droczyć.
 - Jak często?
 - Zależy...
 - Powiedz od czego, a ja ci zapewnię dobre warunki. Wiesz podkręcę temperaturę czy coś. - wyszczerzył się jeszcze bardziej chłopak. Dziewczyna przewróciła oczami, złapała szklankę i odwróciła się do drzwi mijając Zayna przy drzwiach.
 - Ej, czekaj! - zawołał Harry, gdy przestępowała przez próg. Przystanęła i odwróciła głowę, spojrzenia całej trójki wciąż były na nią zwrócone.
 - Wrócę jak znajdę spodnie. - i już odwracała się z powrotem gdy poczuła uścisk na nadgarstku. Przekręciła głowę i natrafiła na rozbawione spojrzenie czekoladowych tęczówek.
 - A po co ci spodnie? Przecież tak jest bardzo dobrze. - na to stwierdzenie Liam i Harry się roześmiali.
 - Ale... - Dziewczyna spojrzała zdziwiona na Zayna, który nachylił się nad jej uchem i szepnął:
 - Chociaż jakbyś miała na sobie tylko moją koszulkę byłoby jeszcze lepiej. - Ivy nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem. Trochę dlatego, że nie spodziewała się tego typu komentarza, a trochę rozbawiła ją irracjonalność tego zdania. Bo właściwie jaka jest różnica w czyjej koszulce chodzi, co? To tylko kawałek materiału. Przygryzła wargę, żeby opanować śmiech i wróciła do stołu, gdzie wdrapała się na jedno z krzeseł. Taki dziwny obraz zastał Niall, który ostatni zjawił się w kuchni. Ivy próbująca się opanować przed kolejnym wybuchem, żeby nie opluć wszystkich wodą, którą sączyła i trzech chłopaków wpatrujących się w dziewczynę, przy czym Liam i Harry przyglądali się jej z wymieszanymi na twarzy ciekawością i rozbawieniem, a Zayn uśmiechał się pod nosem.
 - Co jest? - zapytał lekko zdezorientowany blondyn. Nikt mu nie odpowiedział, ale za to Ivy skorzystała z okazji i szybko zwiała z kuchni do swojego tymczasowego pokoju. Zrobiło się jej już trochę zimno i nie chciała żeby znowu ją zatrzymali. Po paru chwilach wróciła zadowolona do kuchni w spodniach i swetrze i zajęła to samo miejsce, na którym wcześniej siedziała, teraz pomiędzy Niallem a Harrym.
 - To co? Może teraz nam powiesz co spowodowało twój nocny spacer? - zapytał pomiędzy kolejnymi kęsami Niall, który siedział przed talerzem pełnym kanapek. Dziewczyna, która właśnie przełykała łyk wody, prawie się zakrztusiła. Zapomniała zupełnie, że pewnie będą oczekiwać jakichś wyjaśnień. W końcu jednak postanowiła, że nie powie im za dużo. Właściwie zamierzała ograniczyć informacje do absolutnego minimum. Wzruszyła ramionami.
 - Podobno ruch to zdrowie... Tak jakoś wyszło...
 - Słuchaj, albo powiesz wszystko sama albo inaczej porozmawiamy. - usłyszała szorstki głos bruneta, który jakby nagle zmienił nastrój.
 - Nie no, Zayn... daj spokój, to ma być normalna rozmowa, nie uderzysz dziewczyny. - Uderzysz? Ivy zrobiło się słabo. Czuła jak blednie błagając w myślach, żeby tylko nie trafiła na ludzi takich jak on. Coś na jej twarzy musiało dać znać zgromadzonym w kuchni, że dziewczyna się boi.
 - Ivy? Spokojnie, nic się nie dzieje. Nic ci się tu nie stanie. Zayn po prostu... chce się upewnić, wiesz jak jest, nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. - powiedział Liam. Dziewczyna powoli pokiwała głową i ostrożnie popatrzyła na bruneta. Jego twarz nie wyrażała wrogości, może tylko pewnego rodzaju napięcie, więc chwilę pomyślała co może im powiedzieć, żeby mniej więcej było zgodne z prawdą.
 - Chodzi o to, że... jakby to powiedzieć... miałam trochę zbyt agresywnego i rządzącego się... chłopaka... no i na własne nieszczęście wyprowadziłam się z nim i... no miałam go dość, więc... eee... spakowałam kilka rzeczy jak był na imprezie i... złapałam pierwszy autobus, który okazał się być w tym kierunku... w sumie stwierdziłam, że fajnie byłoby zobaczyć Londyn, więc pomyślałam „czemu nie?”... tyle, że on dojeżdżał do takiej... wioski pod Londynem, ale nie miał samego miasta w trasie, bo potem skręcał gdzieś chyba bardziej na południe, kierowca powiedział mi jaką drogą mam iść, więc... no tak się znalazłam tam gdzie jechaliście, gdziekolwiek to było. - jąkając się powiedziała patrząc na szklankę z wodą. Pomyślała, że właściwie nie skłamała. Przecież taki był.
 - Czyli zwiałaś przed facetem? Możemy skopać mu rządzący tyłek, jak chcesz. - uśmiechnął się Liam.
 - Nie! - odpowiedziała trochę za szybko i ze strachem w oczach. Nie wiedziała za dużo o chłopakach, ale jak na razie sporo jej pomogli, więc nie chciała żeby mieli przez nią kłopoty. Byli kochani, że tak bez pytań przygarnęli ją do siebie. Do tego, co ich czwórka może przeciwko niemu? Obecnie bała się czy nie będzie chciał jej szukać, bo jakby zaczął to miałby spore szanse, niestety. Mógł za dużo, dlatego ciągle się bała, że jednak to nie koniec.
 - Eee... Ivy? Co się dzieje? Ty się go boisz... - usłyszała Nialla. Spojrzała na blondyna i smutno się uśmiechnęła.
 - Nieee... - zaczęła, ale zobaczyła zmrużone brązowe oczy skierowane na nią, które jakby mówiły „nie kłam” - Może trochę... Ale nieważne... naprawdę... wolałabym o tym zapomnieć, co? A rozmawianie o zemście mi w tym raczej nie pomoże. - spojrzała proszącym wzrokiem po twarzach chłopaków.
 - Ok, ale w razie jakbyś zmieniła zdanie to wiesz do kogo się zwrócić. - uśmiechnął się lekko Harry. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, ciesząc się, że odpuścili.
 - A wy czym się zajmujecie? Nie obraźcie się, ale wyglądacie bardziej na... no nie wiem... studentów, niż prezesów wielkich firm, a ten dom jest... naprawdę robi wrażenie. - zadała pierwsze pytanie, które przyszło jej do głowy, żeby zmienić temat. Nie uzyskała odpowiedzi od razu, i już zaczęła myśleć, że może nie powinna tak ich wypytywać, gdy, jakby z lekkim wahaniem, odezwał się Liam.
 - Cóż... dom nie jest do końca nasz... jest Zayna... rodziców... a my różnie... trochę się uczymy, trochę pracujemy... no i oczywiście imprezujemy jak się da. - na początku mówił dosyć powoli... jak uczeń przed tablicą, który nie za bardzo kojarzy temat zajęć i usiłuje go wytrzasnąć z powietrza, ale im dalej brnął tym tym lżej mu szło i ostatnią część zdania wypowiedział już z lekkim uśmiechem.
 - O! A propos imprezy. Załapiesz się na jedną niedługo. - powiedział, uśmiechając się podstępnie Harry.
 - Aha... mam się cieszyć czy bać? - zapytała z ironią analizując wyraz twarzy chłopaka. Wszyscy obecni poza Harrym i Ivy, którzy mierzyli się spojrzeniami, wybuchnęli śmiechem.
Przerwał im dzwonek do drzwi. Nieco obrażony z powodu braku entuzjazmu ze strony dziewczyny Harry poszedł otworzyć i po chwili wrócił prowadząc za sobą dwóch facetów.

______________________________________________________________________
4 ^^
 powoli, powoli  coś się zacznie dziać.
jeśli czytacie to dajcie znać co myślicie, byłabym bardzo wdzięczna :)

3 komentarze: