piątek, 14 października 2016

.34 "mecze mnie nudzą"


***

Jedynym dźwiękiem rozchodzącym się po domu było bębnienie deszczu o szyby. Nikt nie krzątał się po kuchni, nie było słychać żadnych rozmów czy śmiechów. Światła były pogaszone jakby ktoś stwierdził, że żarówki zbyt mocno kontrastują z szarością za oknem. Tylko jedna mała lampka w sypialni na piętrze przeciwstawiała się tej ponurej kolorystyce. Przy lampce, nakryta kołdrą, siedziała oparta o wezgłowie łóżka ciemnowłosa dziewczyna. Próbowała czytać, ale od czasu do czasu jej myśli uciekły gdzieś, mknąc do chłopaka, od którego nie mogła uciec. Tak wbił się w jej podświadomość, że mimowolnie pojawiał się i znikał z jej głowy przy byle okazji. Gdy kolejny raz przerwała czytanie w połowie zdania, zamknęła książkę i spojrzała na zegarek. Wciąż wydawało się jej, że jest dużo później niż było w rzeczywistości przez szare chmury zawieszone nisko na niebie. Było tak ponuro, jakby był już wieczór, chociaż minęła dopiero 15. Był to czas, kiedy mogła zacząć spodziewać się któregoś z pozostałych mieszkańców domu. Serce najbardziej wyczekiwało na tego jednego, ale cieszyła się obecnością każdego z nich. Siedziała sama ponieważ ostatnimi dniami Zayn odpuścił trochę z traktowaniem jej jak dziecka, więc wszyscy wychodzili wtedy kiedy musieli, a Ivy spędzała część dnia samotnie, chociaż od kiedy Liam udostępnił jej swoją biblioteczkę, a Zayn przywrócił rurę miała się czym zająć, biorąc też pod uwagę fakt, że została samozwańczym szefem kuchni. Cały czas trochę ją korciło, żeby gdzieś wyjść, ale jej zapał ostudziły nieco ulewy, które ostatnio dawały się wszystkim we znaki. Z westchnieniem zrzuciła z siebie kołdrę, zgasiła światło i podreptała na dół, żeby tam ulokować się na kanapie w salonie i przy telewizji poczekać na któregoś z domowników. Wpatrzona w ekran nawet nie zwróciła uwagi na szczęk kluczy w drzwiach, ale całkiem dobrze usłyszała głos tuż przy uchu:
- Cześć mała. – Odwróciła głowę dokładnie w momencie, w którym brunet nachylił się bardziej, żeby pocałować lekko jej szyję, przez co trafił na usta dziewczyny. Zayn uśmiechnął się, jeszcze przez moment nie odrywając się od szatynki. Zanim którekolwiek z nich zdążyło pogłębić pocałunek, chłopak wyprostował się i z lekkim uśmiechem czającym się na ustach obszedł kanapę i usiadł obok dziewczyny przygarniając ją do siebie. Tym razem poza swoim zapachem wniósł do mieszkania również woń deszczu i zimna. Jeszcze przez moment dziewczyna czuła pod swoim policzkiem chłód, zanim przez materiał jego ubrania doszło do niej ciepło jego ciała. Ostatnio było miedzy nimi tak dobrze. Zayna nikt nie denerwował przez parę dni, więc wracał do domu nie tak późno i w całkiem niezłym nastroju. Miał czas, żeby posiedzieć z Ivy i nawet opowiedział jej parę rzeczy o sobie i chociaż nie była to ta część historii życia chłopaka, na której najbardziej jej zależało, to dziewczyna była bardzo zadowolona, że brunet sam z siebie zaczął jej o czymś mówić. Zachowywali się zupełnie jak para, chociaż nie padła odnośnie tego żadna deklaracja, a pozostali mieszkańcy domu nie robili żadnych uwag w stosunku do zachowań wpatrzonej w siebie dwójki. Zupełnie jakby tak po prostu miało być. Siedzieli tak w półmroku dobre pół godziny rozmawiając po cichu, aż usłyszeli trzask drzwi i wołanie Nialla z korytarza:
- Ivy?! Jesteś tu?
- Pewnie, że jestem.
- Fajnie, bo wiesz... – Niall na chwilę zamilkł wchodząc do salonu. - ... o Zayn, wróciłeś? To jeszcze lepiej... chodzi o to, że Louis załatwił bilety na dzisiejszy mecz i właśnie do mnie dzwonił, czy chcemy iść. Nie wiem czasami jak on to robi, serio... – Blondyn był w zdecydowanie dobrym nastroju i wpatrywał się z jakby radosnym oczekiwaniem w dwójkę przyjaciół.
- Na mnie nawet nie patrz. Wiem, że mówiłam, że jestem znudzona, ale nie aż tak, żeby wychodzić na deszcz i to tylko po to, żeby oglądać piłkę. – Mruknęła dziewczyna.
- Ale boisko jest pod dachem.
- Niall... wiesz, niby tak, ale nie mamy przejścia z kuchni na stadion, a tam jest tak bardzo... – dziewczyna machnęła w stronę okna, za którym czaiły się wszechobecna wilgoć i ciemne chmury i mimowolnie się wzdrygnęła.
- Marudzisz, przecież pojedziemy autem. – Jęknął blondyn.
- Jak będziesz miał bilety na mistrzostwa świata w tańcu na rurze to daj mi znać. Piłka nożna – raczej nie. Ni, serio, ja tam prędzej zasnę...
- No dobra, kapuję. – Westchnął wreszcie i zwrócił wzrok w stronę bruneta. – Mamy godzinę, żeby się tam dostać, więc trzeba się zbierać. Harry i Liam też już powinni tam być.
- Wiesz, Niall, myślę, że spasuję tym razem. Miałem trochę roboty poza biurem, więc raczej zostanę w domu. – Mruknął Zayn wzruszając lekko ramionami.
- Serio? Ale Zayn... wiesz jakie miejsca potrafi załatwić Lou... Pamiętasz ostatni mecz? I też wstrząsnął bilety w ostatnim momencie..
- Wiem, wiem... jedź, bo nie zdążysz... serio Niall... nie chce mi się...
- Ale... ech... no dobra, to ja lecę, ale żeby nie było potem do mnie pretensji o coś, ok?
- Spoko, na prawdę, jedź. – Zayn uspokoił blondyna kiwając przy okazji głową w stronę drzwi.
- Ok, to widzimy się wieczorem. – Uśmiechnął się i zniknął w korytarzu.
- Baw się dobrze, Ni! – Krzyknęła za nim Ivy.
- Będę, dzięki!
Usłyszeli tylko trzask drzwi i jakby przytłumiony dźwięk silnika.
- Wiesz, że my też możemy się dobrze bawić w domu? – Brunet odezwał się nagle po dłuższej chwili ciszy spoglądając na dziewczynę z ukosa.
- Chcesz oglądać ten mecz w telewizji? - Jęknęła dziewczyna. Chłopak roześmiał się słysząc zrezygnowany ton w głosie Ivy.
- Właściwie to nie... – Mruknął jej do ucha. - ...właściwie to miałem na myśli coś bardziej... – Zmienił pozycję i pchnął szatynkę na kanapę i zawisnął nad nią tak, że ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. - ...takiego. - Chwycił ją za podbródek i pociągnął, rozchylając lekko jej usta. Czuła ciepło jego oddechu, tuż nad swoimi ustami, ale jej nie pocałował. Zaraz potem chłopak ledwo muskając jej usta przesunął językiem po jej wardze. Droczył się z nią. Nie pocałował jej tak jak tego chciała. Jeszcze raz ledwo musnął jej usta, ale tym razem chciała go zatrzymać na dłużej, więc gdy język bruneta musnął jej, głowa dziewczyny uniosła się podążając za jego oddalającymi się ustami. Zayn uśmiechnął się, widząc jej reakcję. Chciał ją podrażnić, ale w gruncie rzeczy chciał tego samego, co dziewczyna. Chciał jej bliżej. Chciał ją czuć bardziej. Ale równocześnie nie chciał jej do niczego zmuszać, przynajmniej nie teraz. Nie wiedział, czy jest na to gotowa. Jakoś dziwnie mu zależało, żeby ona też tego chciała. Wiedział, że było miedzy nimi dobrze, mimo, że trwali w pewnym zawieszeniu nie wykonując żadnych ruchów. Ona nie uciekała, a on cierpliwie czekał, kiedy będzie gotowa. Nie mógł zaprzeczyć sam przed sobą, że cały czas liczył, że dziewczyna da mu jakiś znak, jakiś drobny gest pozwalający mu posunąć się dalej. Wiedział, że ciężko jej było zapomnieć o byłym. Nie znał, co prawda zbyt wielu faktów dotyczących tamtego chłopaka, a dziewczyna nadal bardzo niechętnie rozmawiała z nim na ten temat, ale Zayn jako jedno z ważniejszych zadań na liście rzeczy do zrobienia ciągle miał odegranie się za krzywdy dziewczyny. Nie znalazł jeszcze sposobu na wyciągnięcie z niej danych takich jak imię, nazwisko czy adres, ale był pewien, że to tylko kwestia czasu. Już długo nie dawało mu to spokoju. Może miał nadzieję, że gdy Ivy zobaczy, że przy nim jej były nie ma szansy nic jej zrobić przestaną ją nękać wspomnienia.
- Zayn? Wszystko w porządku? – Ivy delikatnie przejechała palcami po szorstkim policzku bruneta, który ze zdziwieniem otrząsnął się. Od dobrych kilku minut wpatrywał się w dziewczynę, a jego myśli błądziły gdzieś obok. Skupił się na jej dużych oczach przyglądających się mu z ciekawością i uśmiechnął się lekko. Jej dłoń nadal błądziła po jego skórze, tak że przymknął na moment powieki. Lubił tę jej delikatność. Rzadko kiedy ktokolwiek bywał taki w stosunku do niego. Właściwie to nikt nie bywał delikatny. On sam też nie traktował tak innych ludzi. Tylko dla niej robił ten drobny wyjątek. Mimo tego, że dla komfortu dziewczyny utrzymywał pewien dystans, zrezygnował z niego gdy ręce dziewczyny przeniosły się na jego kark i przygniótł ją swoim ciałem, tak, że jedynie ich twarze dzieliła niewielka przestrzeń. Wplątał dłonie w jej ciemne włosy, wysunął lekko język zwilżając usta i nachylił się nad nią, składając powolny pocałunek na jej ustach.
- Będę delikatny. - Szepnął niespodziewanie jej do ucha i musnął wargami jej szyję. Nie miał pojęcia jak dziewczyna zareaguje, ale coś mu kazało spróbować. - Wiesz, że nic ci nie zrobię, prawda?
- Wiem, ale Zayn...
- Sprawię, że zapomnisz o nim. - Znowu wpił się w jej usta.
- Tak? - Gdy oderwał się od niej szepnęła to jedno słowo tak bezbronnym tonem, że chłopak wiedział, że już jest jego. Teraz zależało mu tylko, żeby dziewczyna naprawdę przestała myśleć o tamtym śmieciu.
- Obiecuję. - Mruknął składając drobne całusy na jej dekolcie, jakby miał pewność, że tym razem dziewczyna pozwoli mu pójść dalej. I chyba miał rację, bo Ivy nie wykonała żadnego gestu, żeby go odepchnąć, przesunęła tylko dłonie z jego szyi kładąc je na barkach chłopaka. Westchnęła lekko, ale jej wydech został zagłuszony przez trzask.
- Cześć! – Krzyk Harry'ego rozległ się po korytarzu. Zayn oderwał się od szyi dziewczyny i z cichym przekleństwem spojrzał w jej zdziwione oczy.
- Harry, czy ty kurwa nie miałeś być na meczu? - Warknął brunet siadając, gdy szatyn pojawił się w zasięgu wzroku.
- Taaa... miałem, ale byłem w innej części Londynu i zanim dojechałem mecz się zaczął, a nie mogłem się dodzwonić do chłopaków, więc wyszło, że nie mam biletów i rozumiecie... ale leci w telewizji, nie? Czemu nie oglądacie?
Ivy, która również podniosła się do pozycji siedzącej przyglądała się na zmianę niczego nieświadomej twarzy Harry'ego i zmarszczonym brwiom Zayna i uśmiechnęła się szeroko.
- To przeze mnie. Wiesz jak mnie to nudzi. Ale jak chcecie oglądać to posiedzę z wami. - Powiedziała próbując się nie roześmiać, wdrapała się na kolana Zayna i położyła głowę na jego ramieniu.
- Ok, to fajnie. - Mruknął Harry łapiąc pilota i zaczął szukać odpowiedniego kanału.
- No, kurwa, świetnie. - Mruknął koło ucha Ivy brunet. Dziewczyna podniosła głowę i pocałowała chłopaka lekko w usta uśmiechając się delikatnie.
 

_________________________________________________________________________________
 

 
Nie ma słów, które wyrażą jak bardzo jest mi przykro i jak bardzo winna się czuję przez to wszystko. Mówię oczywiście o moim, delikatnie mówiąc, zniknięciu. Wiecie, miałam takie nastawienie, że jak tylko skończę pisać pracę i się obronię to siądę i napiszę całą górę nowych rozdziałów i w ogóle... ale potem JAK ZWYKLE mi nie wyszło... jakoś tak całkiem nie wiem kiedy wakacje minęły i oto jestem tu, zupełnie jak Ivy, w Londynie, i powiem Wam szczerze, że co najmniej dobre trzy tygodnie próbuję napisać rozdział i tak mi ciężko. Ani nie mam czasu ani pomysłu (no i dotychczas nie dysponowałam komputerem z polskimi znakami! - a co mogłoby być bardziej deprymujące niż pisanie „zrob mi laske i zamknij sie”). No, także ostatecznie wyszedł mi rozdział o niczym... Mieszkam u takiej dziwnej rodziny i psychicznie tak mi jakoś źle... Chcę do domu, ale trochę głupio mi zrezygnować, bo tak chciałam pomieszkać przez rok w Anglii... no, dosyć narzekania... więc chciałam dać Wam znać, że żyję i że bardzo mi głupio i przykro, że tak Was zostawiłam. Nie obiecuję tym razem żadnych rozdziałów, bo po prostu nie wiem... absolutnie nie mówię o zakańczaniu mojej „kariery pisarskiej” czy któregokolwiek z opowiadań, ale chcę być całkowicie szczera jeżeli chodzi o szansę, że coś wstawię... nie mam bladego pojęcia... od stycznia mam nadzieję przenieść się gdzieś indziej i może tam będę miała więcej czasu i jakieś pozytywniejsze otoczenie, ale w tej chwili... jakoś nie mogę się za to zabrać... zanim w ogóle się za to wzięłam musiałam przeczytać jeszcze raz całe opowiadanie i nie zdziwcie się, jak kiedyś Wam oznajmię, że muszę ten cały tekst przeredagować i wprowadzić poprawki, bo trochę się śmiałam sama z siebie w pewnych momentach podczas czytania :P

PRZEPRASZAM

6 komentarzy:

  1. Witaaam! Zostawiłam komentarz na wattpadzie więc nie będę się tu zbytnio rozpisywać ;)
    Ale powiem Ci, że w żadnym wypadku nie pozwalam Ci niczego zmieniać! Przecież to opowiadanie jest IDEALNE! Nieskazitelne. I moje ulubione :)
    No, ale wiem o co Ci chodziło:)
    A miałam się nie rozpisywać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaaam! Zostawiłam komentarz na wattpadzie więc nie będę się tu zbytnio rozpisywać ;)
    Ale powiem Ci, że w żadnym wypadku nie pozwalam Ci niczego zmieniać! Przecież to opowiadanie jest IDEALNE! Nieskazitelne. I moje ulubione :)
    No, ale wiem o co Ci chodziło:)
    A miałam się nie rozpisywać...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Wczoraj przeczytałam ten rozdział kilka razy i byłam miło zaskoczona, że go dodałaś. No i moja radość zniknęła po notce. Może trochę dramatyzuję, ale po twoim określeniu "dziwnej rodziny" sama się "dziwnie" czuję. To według mnie zabrzmiało tak, jakby Cię bili i głodzili, albo w ogóle się nie odzywali. Bardzo mi się podoba pomysł na historię Ivy oraz opisane tu wydarzenia. Urzekło mnie wejście Harry'ego do domu ^^ Myślę, że nie musisz zmieniać ani poprawiać treści poprzednich numerków :) Dla mnie są bez zarzutu c: Może kiedyś coś dodasz, ale wiedz, że będę czekać na Ciebie, kochana :**

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM!!!!!!!!!!!!!! to opowiadanie tak mi poprawia humor :D Rozdział git zresztą jak całe opowiadanie :D Trzymam kciuki :) Będzie dobrze - nie łam sie :) BUZIAKI

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział jest idealny, Te opowiadanie jest całe genialne odwalasz kawał dobrej roboty, czytam te opowiadanie już kolejny raz i nadal mi się nie nudzi, mam nadzieje że gdy nie długo wejde na twojego bloga to zobacze kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział jest idealny, Te opowiadanie jest całe genialne odwalasz kawał dobrej roboty, czytam te opowiadanie już kolejny raz i nadal mi się nie nudzi, mam nadzieje że gdy nie długo wejde na twojego bloga to zobacze kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń