Minął
ponad tydzień od kiedy Zayn zniknął.
Dom
bez niego stał się dziwny. Jakby zamierał bez swojego właściciela.
Wydawał się ciemny i bez życia, chociaż wewnątrz krążyła
czwórka lekko zagubionych osób. Każda z nich na inny sposób, ale
nie mogli nic zaradzić na tę przygnębiającą atmosferę.
Dziesięć
długich dni, przez które nie odezwał się do nikogo ani słowem.
Liam,
Niall i Harry tak naprawdę pewnie nie martwiliby się tak bardzo
nieobecnością Zayna, gdyby nie Ivy. Chłopakowi zdarzało się
znikać. Taki był. Jak miał coś do załatwienia rzadko prosił o
pomoc, chyba, że była niezbędna. Wiedzieli, że wróci. Na
początku byli tylko trochę zdziwieni i źli na bruneta, że tak po
prostu olał dziewczynę nic jej nie mówiąc, ale z upływem dni
zaczęli się poważnie o nią martwić. Tęsknota, która zaczęła
ją dręczyć, gdy już przeszła jej faza zdziwienia i złości,
pogłębiała się, a oni nie mogli nie zauważać jak ich dobry duch
odpływa. Jakby bojąc się, żeby nie zrobiła czegoś, czego ani
oni sami, ani tym bardziej Zayn by im nie wybaczył, starali się
ściągać Ivy do swojego towarzystwa. Wciąż powtarzali, że jest
głupi, ale wróci, żeby się nie przejmowała. Trochę nieświadomie
sprawiali, że czuła się w tej sytuacji jeszcze gorzej. Wiedziała,
że cała trójka patrzyła na nią ze współczuciem. To, że
tęskniła było odruchem bezwarunkowym jej organizmu na brak Zayna.
Nie potrafiła tego wyłączyć, a wiedziała, że gdyby nie ona, to
wszystko wyglądałoby normalnie, a oni nie musieliby chodzić po
domu jak w żałobie. Każdy na swój sposób próbował ją
pocieszyć, ale w końcu przestała nawet odpowiadać na zaczepki
Harry'ego, który tak naprawdę chciał ją rozśmieszyć i oderwać
od rozmyślania o Zaynie i wreszcie nie wiedzieli co mogą powiedzieć
i pozostały im tylko współczujące spojrzenia.
Dziesięć
prawie bezsennych nocy.
Wiedziała,
że to irracjonalne. Kiedy o tym myślała nie mogła przestać sobie
wyrzucać jaka jest głupia, że tak to przeżywa. Wiedziała, że
wszyscy mówią, że wróci. On
też czasem znikał na kilka dni, ale nawet na początku znajomości,
gdy była w nim zakochana nie miało to takiego znaczenia. Wiedziała
to i coraz bardziej się bała. Od kiedy brunet wyjechał, nie mogła
znaleźć sobie miejsca. Obecność chłopaka była tak intensywna,
że teraz nie dawała sobie rady z jej brakiem. Byłaby
prawdopodobnie szczęśliwa, gdyby Zayn wszedł nagle wściekły do
domu i pchnął ją na ścianę wkurzony na cały świat. Ale jego
nie było. Po tych pierwszych dniach, kiedy targały nią różne
emocje, teraz chciała tylko, żeby wrócił. Nie liczyło się już
to, czy ją okłamał. Tylko chciała, żeby wrócił.
Dwieście
czterdzieści godzin nieustannego czekania na powrót chłopaka.
Miała
wrażenie, że to zniknięcie bruneta miało tylko bardzo boleśnie
uświadomić jej jak bardzo zależy jej na nim. Wiedziała czym jest
tęsknota za bliskimi, ale to co zrobił Zayn swoim zniknięciem było
dużo gorsze niż tęsknota, którą znała. Było dla niej jasne, że
zakochała się w nim, ale nie zdawała sobie sprawy, że może to
być aż tak silne. Nie wiedziała, czy nawet gdyby jej powiedział,
że wyjeżdża, to czy byłoby lepiej. Potrzebowała go tak bardzo,
że czuła się jakby brakowało jej powietrza, jakby ktoś ją
przyduszał nie pozwalając zrobić pełnego wdechu. Coraz trudniej
było jej wierzyć w zapewnienia chłopaków, że lada dzień brunet
wróci.
Tysiąc
czterysta czterdzieści minut ponurych myśli, rozpaczliwych głosów
w głowie i spływających ukradkiem łez.
Każdy
jej nerw jakby się skręcał w oczekiwaniu na chłopaka. Nie miała
pojęcia kiedy to się stało. Od kiedy reaguje na czyjąś
nieobecność jakby miała kaca i to takiego wyjątkowo złośliwego?
Nie wiedziała dlaczego tak jest, ale czuła się jak jakiś narkoman
bez działki. Jakby uzależniła się od jego głosu, zapachu i
czekoladowego spojrzenia.
Osiemset
sześćdziesiąt cztery tysiące uderzeń jej serca, które jakby nie
miało dla kogo bić.
Miała
ochotę wcisnąć się w jakiś kąt i rozpłakać jak dziecko.
***
Tego
dnia dom był jeszcze bardziej cichy niż zwykle, bo Liam z Harrym
gdzieś wyszli, a Niall ściągnął dziewczynę do kuchni, gdzie od
jakiegoś czasu regularnie próbował wmusić w Ivy jakiekolwiek
słodycze poczynając od czekolady w każdej dostępnej formie, przez
lody aż do pianek i żelków, ale nie odnosił na tym polu sukcesów,
bo dziewczyna kończyła ze szklanką wody, a on sam zjadał to, co
przygotował. Siedziała trochę nieprzytomna obracając szklankę w
dłoniach i chociaż była raczej milcząca odkąd stwierdziła, że
i tak nikt nie ma informacji o Zaynie, skierowała lekko spuchnięte
oczy na blondyna.
-
Niall... - Zaczęła prawie płaczliwym głosem. Chłopak spojrzał
na nią zmartwiony. Starał się pocieszać dziewczynę, ale widział,
że za bardzo zależy jej na brunecie, żeby miała się nie
przejmować i że argumenty, które uporczywie powtarzali nie
przynoszą jej żadnej ulgi. Chciał, żeby ten kretyn wrócił i
zaopiekował się dziewczyną, bo mimo najlepszych chęci, żaden z
pozostałych domowników po prostu nie mógł go zastąpić.
- Co
się dzieje mała?
-
Myślisz... jakby coś mu się stało to...
-
Ivy... wiedzielibyśmy... na pewno... - Westchnął cicho i
kontynuował. - Wiesz, że nie wiem kiedy wróci... naprawdę... może
dzisiaj, może za dwa dni... może za dwa tygodnie... wróci... to
mogę ci obiecać, ale kiedy... sam nie mam pojęcia. Nadal się nie
odzywał... - Blondyn był świadomy, że nie było to wielce
pocieszające dla dziewczyny, która czuła się coraz gorzej, ale
potrzebował powtórzyć jej to jeszcze raz.
-
Minęły prawie dwa tygodnie... Skąd wiesz, czy on...? - Czy
wróci?
Nie
wiedział. Po prostu Zayn zawsze jakoś sobie radził, niezależnie o
co chodziło i wracał. Chciał coś powiedzieć, co mogło by ją
pocieszyć, ale nie miał pojęcia co, więc tylko cicho westchnął
i znowu spojrzał na dziewczynę. Minęło niewiele czasu, a ona
wyglądała jakby spotkało ją coś bardzo złego. Prawie jakby ktoś
się nad nią znęcał. Była blada, z zapuchniętymi, załzawionymi
oczami, które przez większość czasu trzymała spuszczone. Gdyby
nie to, że wszystko spowodowane było zniknięciem właśnie Zayna
to Niall założyłby się, że brunet obdarłby ich ze skóry za to
w jakim stanie była Ivy.
-
Skoro jego nie ma... i nie wiadomo kiedy... - Usłyszał nagle jej
głos łamiący się głos. - ... mogę spać w jego łóżku? -
Zapytała cicho nie mając żadnej pewności, że brunet nie zakazał
wchodzenia do jego pokoju pod swoją nieobecność. Wiedziała, że
drzwi są zamknięte. Pamiętała, że chłopak mówił, że gdyby
nie chciał, żeby ktoś wchodził do jego pokoju to by go zamknął.
Tylko, że to czekanie tak ją wykańczało, że to co Zayn mówił
przestawało mieć znaczenie. Chciała zakopać się w jego pościeli,
która musiała wciąż nim pachnieć i przynajmniej przez chwilę
móc udawać, że za chwilę się zjawi. Nawet, gdyby potem miał
mieć pretensje.
-
Eeee.... myślę, że to nie będzie problemem.
- Na pewno? Bo drzwi...
- Nie wiem, czy Zayn je za sobą zamykał... Pewnie Liam je zamknął z przyzwyczajenia... Na pewno ma klucz od pokoju Zayna, a nie sądzę, żeby miał coś przeciwko. W końcu normalnie tam śpisz, nie? - Być może Liam miałby coś przeciwko grzebaniu po jego szufladach, ale Nialla w tym momencie to nie obchodziło
- No, ale Zayn zawsze był...
- To nie ma znaczenia. Zaraz pójdę do pokoju Liama i otworzę ci pokój tego kretyna.
- Na pewno? Bo drzwi...
- Nie wiem, czy Zayn je za sobą zamykał... Pewnie Liam je zamknął z przyzwyczajenia... Na pewno ma klucz od pokoju Zayna, a nie sądzę, żeby miał coś przeciwko. W końcu normalnie tam śpisz, nie? - Być może Liam miałby coś przeciwko grzebaniu po jego szufladach, ale Nialla w tym momencie to nie obchodziło
- No, ale Zayn zawsze był...
- To nie ma znaczenia. Zaraz pójdę do pokoju Liama i otworzę ci pokój tego kretyna.
Tak,
Zayn zdążył nabyć tytuł „tego kretyna” między chłopakami.
Ivy zachowywała się, jakby nie mogła wypowiedzieć jego imienia,
ale pozostali całkiem celowo przestawili się i zamierzali
powiedzieć Zaynowi, co uważają o jego eskapadzie bez żadnego
znaku życia. Wiedzieli, że prawdopodobnie nie da im znać, chyba,
że będzie działo się coś naprawdę ważnego, ale to, że nie
wysłał Ivy nawet drobnego „żyję” po tym jak całkowicie
przemilczał sprawę wyjazdu, było nie w porządku. Blondyn wziął
dziewczynę za rękę i, zadowolony z myśli, że może coś dla niej
zrobić, powoli pociągnął w stronę schodów. Zostawił ją tylko
na moment, gdy wtargnął do pokoju Liama i po chwili pojawił się z
powrotem na korytarzu z lekkim uśmiechem pokazując dziewczynie
klucz.
-
Proszę bardzo. Pokój jest do twojej dyspozycji. Mogłaś powiedzieć
wcześniej, że chcesz się tu dostać. Myślałem... myślałem, że
może nie chcesz tu być...
- Nie wiem. Ale u siebie nie mogę w ogóle zasnąć... chyba tu nie będzie gorzej... - Dziewczyna nieśmiało zajrzała do pokoju i powoli zbliżyła się do jego łóżka, na którym usiadła.
- Zostać z tobą?
- Możesz przez chwilę?
- Jasne.
Gdy tylko zakopała się w jego pościeli ogarnął ją spokój albo przynajmniej jego namiastka. Jej mózg wiedział, że chłopaka nie ma, ale jego zapach działał kojąco na jej podświadomość.
- Wróci, prawda? - Szepnęła ledwo słyszalnie.
- Wróci.
- Nie wiem. Ale u siebie nie mogę w ogóle zasnąć... chyba tu nie będzie gorzej... - Dziewczyna nieśmiało zajrzała do pokoju i powoli zbliżyła się do jego łóżka, na którym usiadła.
- Zostać z tobą?
- Możesz przez chwilę?
- Jasne.
Gdy tylko zakopała się w jego pościeli ogarnął ją spokój albo przynajmniej jego namiastka. Jej mózg wiedział, że chłopaka nie ma, ale jego zapach działał kojąco na jej podświadomość.
- Wróci, prawda? - Szepnęła ledwo słyszalnie.
- Wróci.
Blondyn
położył się obok dziewczyny, która z przymkniętymi oczami
odszukała jego dłoń i lekko ją złapała.
- Dziękuję, Ni.
- Dziękuję, Ni.
Zasnęła.
Jej oddech nieco zwolnił, a palce obejmujące dłoń blondyna
rozluźniły się. Ucieszył się, że przynajmniej chwilę spokojnie
prześpi. Trochę miał nadzieję, że Zayn męczy się przynajmniej
w połowie tak jak ona. I że wróci jak najszybciej, jeśli miało
to pomóc dziewczynie. Leżał tak jeszcze jakiś czas, ale gdy
stwierdził, że jest szansa, że Ivy będzie spać w jego łóżku,
ostrożnie wstał i powoli wycofał się z pomieszczenia. Delikatnie
zamknął drzwi, a klucz odłożył na miejsce w pokoju Liama. W
ciągu dnia co jakiś czas zerkał do pokoju Zayna, żeby sprawdzić
czy wszystko w porządku, ale dziewczyna spokojnie spała. Gdy Liam i
Harry wrócili późnym wieczorem, wewnętrznie zadowolony z drobnego
sukcesu powiedział im tylko, żeby uważali na górze, bo zasnęła,
jakoś nawet nie wspominając o całej sytuacji z pokojem Zayna, tym
bardziej, że musiałby tłumaczyć Liamowi, że grzebał w jego
pokoju, a jak Ivy wstanie wyspana, to przynajmniej będzie go bronić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz