sobota, 17 lutego 2018

.43

Minął ponad tydzień od kiedy Zayn zniknął.
Dom bez niego stał się dziwny. Jakby zamierał bez swojego właściciela. Wydawał się ciemny i bez życia, chociaż wewnątrz krążyła czwórka lekko zagubionych osób. Każda z nich na inny sposób, ale nie mogli nic zaradzić na tę przygnębiającą atmosferę.
Dziesięć długich dni, przez które nie odezwał się do nikogo ani słowem.
Liam, Niall i Harry tak naprawdę pewnie nie martwiliby się tak bardzo nieobecnością Zayna, gdyby nie Ivy. Chłopakowi zdarzało się znikać. Taki był. Jak miał coś do załatwienia rzadko prosił o pomoc, chyba, że była niezbędna. Wiedzieli, że wróci. Na początku byli tylko trochę zdziwieni i źli na bruneta, że tak po prostu olał dziewczynę nic jej nie mówiąc, ale z upływem dni zaczęli się poważnie o nią martwić. Tęsknota, która zaczęła ją dręczyć, gdy już przeszła jej faza zdziwienia i złości, pogłębiała się, a oni nie mogli nie zauważać jak ich dobry duch odpływa. Jakby bojąc się, żeby nie zrobiła czegoś, czego ani oni sami, ani tym bardziej Zayn by im nie wybaczył, starali się ściągać Ivy do swojego towarzystwa. Wciąż powtarzali, że jest głupi, ale wróci, żeby się nie przejmowała. Trochę nieświadomie sprawiali, że czuła się w tej sytuacji jeszcze gorzej. Wiedziała, że cała trójka patrzyła na nią ze współczuciem. To, że tęskniła było odruchem bezwarunkowym jej organizmu na brak Zayna. Nie potrafiła tego wyłączyć, a wiedziała, że gdyby nie ona, to wszystko wyglądałoby normalnie, a oni nie musieliby chodzić po domu jak w żałobie. Każdy na swój sposób próbował ją pocieszyć, ale w końcu przestała nawet odpowiadać na zaczepki Harry'ego, który tak naprawdę chciał ją rozśmieszyć i oderwać od rozmyślania o Zaynie i wreszcie nie wiedzieli co mogą powiedzieć i pozostały im tylko współczujące spojrzenia.
Dziesięć prawie bezsennych nocy.
Wiedziała, że to irracjonalne. Kiedy o tym myślała nie mogła przestać sobie wyrzucać jaka jest głupia, że tak to przeżywa. Wiedziała, że wszyscy mówią, że wróci. On też czasem znikał na kilka dni, ale nawet na początku znajomości, gdy była w nim zakochana nie miało to takiego znaczenia. Wiedziała to i coraz bardziej się bała. Od kiedy brunet wyjechał, nie mogła znaleźć sobie miejsca. Obecność chłopaka była tak intensywna, że teraz nie dawała sobie rady z jej brakiem. Byłaby prawdopodobnie szczęśliwa, gdyby Zayn wszedł nagle wściekły do domu i pchnął ją na ścianę wkurzony na cały świat. Ale jego nie było. Po tych pierwszych dniach, kiedy targały nią różne emocje, teraz chciała tylko, żeby wrócił. Nie liczyło się już to, czy ją okłamał. Tylko chciała, żeby wrócił.
Dwieście czterdzieści godzin nieustannego czekania na powrót chłopaka.
Miała wrażenie, że to zniknięcie bruneta miało tylko bardzo boleśnie uświadomić jej jak bardzo zależy jej na nim. Wiedziała czym jest tęsknota za bliskimi, ale to co zrobił Zayn swoim zniknięciem było dużo gorsze niż tęsknota, którą znała. Było dla niej jasne, że zakochała się w nim, ale nie zdawała sobie sprawy, że może to być aż tak silne. Nie wiedziała, czy nawet gdyby jej powiedział, że wyjeżdża, to czy byłoby lepiej. Potrzebowała go tak bardzo, że czuła się jakby brakowało jej powietrza, jakby ktoś ją przyduszał nie pozwalając zrobić pełnego wdechu. Coraz trudniej było jej wierzyć w zapewnienia chłopaków, że lada dzień brunet wróci.
Tysiąc czterysta czterdzieści minut ponurych myśli, rozpaczliwych głosów w głowie i spływających ukradkiem łez.
Każdy jej nerw jakby się skręcał w oczekiwaniu na chłopaka. Nie miała pojęcia kiedy to się stało. Od kiedy reaguje na czyjąś nieobecność jakby miała kaca i to takiego wyjątkowo złośliwego? Nie wiedziała dlaczego tak jest, ale czuła się jak jakiś narkoman bez działki. Jakby uzależniła się od jego głosu, zapachu i czekoladowego spojrzenia.
Osiemset sześćdziesiąt cztery tysiące uderzeń jej serca, które jakby nie miało dla kogo bić.
Miała ochotę wcisnąć się w jakiś kąt i rozpłakać jak dziecko.

***

Tego dnia dom był jeszcze bardziej cichy niż zwykle, bo Liam z Harrym gdzieś wyszli, a Niall ściągnął dziewczynę do kuchni, gdzie od jakiegoś czasu regularnie próbował wmusić w Ivy jakiekolwiek słodycze poczynając od czekolady w każdej dostępnej formie, przez lody aż do pianek i żelków, ale nie odnosił na tym polu sukcesów, bo dziewczyna kończyła ze szklanką wody, a on sam zjadał to, co przygotował. Siedziała trochę nieprzytomna obracając szklankę w dłoniach i chociaż była raczej milcząca odkąd stwierdziła, że i tak nikt nie ma informacji o Zaynie, skierowała lekko spuchnięte oczy na blondyna.
- Niall... - Zaczęła prawie płaczliwym głosem. Chłopak spojrzał na nią zmartwiony. Starał się pocieszać dziewczynę, ale widział, że za bardzo zależy jej na brunecie, żeby miała się nie przejmować i że argumenty, które uporczywie powtarzali nie przynoszą jej żadnej ulgi. Chciał, żeby ten kretyn wrócił i zaopiekował się dziewczyną, bo mimo najlepszych chęci, żaden z pozostałych domowników po prostu nie mógł go zastąpić.
- Co się dzieje mała?
- Myślisz... jakby coś mu się stało to...
- Ivy... wiedzielibyśmy... na pewno... - Westchnął cicho i kontynuował. - Wiesz, że nie wiem kiedy wróci... naprawdę... może dzisiaj, może za dwa dni... może za dwa tygodnie... wróci... to mogę ci obiecać, ale kiedy... sam nie mam pojęcia. Nadal się nie odzywał... - Blondyn był świadomy, że nie było to wielce pocieszające dla dziewczyny, która czuła się coraz gorzej, ale potrzebował powtórzyć jej to jeszcze raz.
- Minęły prawie dwa tygodnie... Skąd wiesz, czy on...? - Czy wróci?
Nie wiedział. Po prostu Zayn zawsze jakoś sobie radził, niezależnie o co chodziło i wracał. Chciał coś powiedzieć, co mogło by ją pocieszyć, ale nie miał pojęcia co, więc tylko cicho westchnął i znowu spojrzał na dziewczynę. Minęło niewiele czasu, a ona wyglądała jakby spotkało ją coś bardzo złego. Prawie jakby ktoś się nad nią znęcał. Była blada, z zapuchniętymi, załzawionymi oczami, które przez większość czasu trzymała spuszczone. Gdyby nie to, że wszystko spowodowane było zniknięciem właśnie Zayna to Niall założyłby się, że brunet obdarłby ich ze skóry za to w jakim stanie była Ivy.
- Skoro jego nie ma... i nie wiadomo kiedy... - Usłyszał nagle jej głos łamiący się głos. - ... mogę spać w jego łóżku? - Zapytała cicho nie mając żadnej pewności, że brunet nie zakazał wchodzenia do jego pokoju pod swoją nieobecność. Wiedziała, że drzwi są zamknięte. Pamiętała, że chłopak mówił, że gdyby nie chciał, żeby ktoś wchodził do jego pokoju to by go zamknął. Tylko, że to czekanie tak ją wykańczało, że to co Zayn mówił przestawało mieć znaczenie. Chciała zakopać się w jego pościeli, która musiała wciąż nim pachnieć i przynajmniej przez chwilę móc udawać, że za chwilę się zjawi. Nawet, gdyby potem miał mieć pretensje.
- Eeee.... myślę, że to nie będzie problemem.
- Na pewno? Bo drzwi...
- Nie wiem, czy Zayn je za sobą zamykał... Pewnie Liam je zamknął z przyzwyczajenia... Na pewno ma klucz od pokoju Zayna, a nie sądzę, żeby miał coś przeciwko. W końcu normalnie tam śpisz, nie? - Być może Liam miałby coś przeciwko grzebaniu po jego szufladach, ale Nialla w tym momencie to nie obchodziło
- No, ale Zayn zawsze był...
- To nie ma znaczenia. Zaraz pójdę do pokoju Liama i otworzę ci pokój tego kretyna.
Tak, Zayn zdążył nabyć tytuł „tego kretyna” między chłopakami. Ivy zachowywała się, jakby nie mogła wypowiedzieć jego imienia, ale pozostali całkiem celowo przestawili się i zamierzali powiedzieć Zaynowi, co uważają o jego eskapadzie bez żadnego znaku życia. Wiedzieli, że prawdopodobnie nie da im znać, chyba, że będzie działo się coś naprawdę ważnego, ale to, że nie wysłał Ivy nawet drobnego „żyję” po tym jak całkowicie przemilczał sprawę wyjazdu, było nie w porządku. Blondyn wziął dziewczynę za rękę i, zadowolony z myśli, że może coś dla niej zrobić, powoli pociągnął w stronę schodów. Zostawił ją tylko na moment, gdy wtargnął do pokoju Liama i po chwili pojawił się z powrotem na korytarzu z lekkim uśmiechem pokazując dziewczynie klucz.
- Proszę bardzo. Pokój jest do twojej dyspozycji. Mogłaś powiedzieć wcześniej, że chcesz się tu dostać. Myślałem... myślałem, że może nie chcesz tu być...
- Nie wiem. Ale u siebie nie mogę w ogóle zasnąć... chyba tu nie będzie gorzej... - Dziewczyna nieśmiało zajrzała do pokoju i powoli zbliżyła się do jego łóżka, na którym usiadła.
- Zostać z tobą?
- Możesz przez chwilę?
- Jasne.
Gdy tylko zakopała się w jego pościeli ogarnął ją spokój albo przynajmniej jego namiastka. Jej mózg wiedział, że chłopaka nie ma, ale jego zapach działał kojąco na jej podświadomość.
- Wróci, prawda? - Szepnęła ledwo słyszalnie.
- Wróci.
Blondyn położył się obok dziewczyny, która z przymkniętymi oczami odszukała jego dłoń i lekko ją złapała.
- Dziękuję, Ni.
Zasnęła. Jej oddech nieco zwolnił, a palce obejmujące dłoń blondyna rozluźniły się. Ucieszył się, że przynajmniej chwilę spokojnie prześpi. Trochę miał nadzieję, że Zayn męczy się przynajmniej w połowie tak jak ona. I że wróci jak najszybciej, jeśli miało to pomóc dziewczynie. Leżał tak jeszcze jakiś czas, ale gdy stwierdził, że jest szansa, że Ivy będzie spać w jego łóżku, ostrożnie wstał i powoli wycofał się z pomieszczenia. Delikatnie zamknął drzwi, a klucz odłożył na miejsce w pokoju Liama. W ciągu dnia co jakiś czas zerkał do pokoju Zayna, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku, ale dziewczyna spokojnie spała. Gdy Liam i Harry wrócili późnym wieczorem, wewnętrznie zadowolony z drobnego sukcesu powiedział im tylko, żeby uważali na górze, bo zasnęła, jakoś nawet nie wspominając o całej sytuacji z pokojem Zayna, tym bardziej, że musiałby tłumaczyć Liamowi, że grzebał w jego pokoju, a jak Ivy wstanie wyspana, to przynajmniej będzie go bronić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz