Liam wiedział, że
Zayn wrócił po gwałtownej pobudce, którą ten mu zgotował.
Wiedział też, że przyjaciel był naprawdę zdenerwowany tym, że
nie znalazł od razu dziewczyny. To go upewniło w przekonaniu, że
brunet bardzo się do niej przywiązał. Gdyby pół roku temu ktoś
przyszedł i powiedział, że coś takiego może nastąpić, Liam
postukałby się w głowę. Właściwie chyba nie wierzył, że
istnieje taka dziewczyna, chociaż w głębi serca miał taką cichą
nadzieję. Obawiał się jednak o trwałość tych intensywnych
relacji i musiał z nim porozmawiać, żeby chociaż trochę zwrócić
uwagę chłopaka na uczucia dziewczyny i to, co spowodował swoim
wyjazdem. Zayn i Ivy nie pokazywali się przez dłuższy czas i
szatyn nie zamierzał wyrywać ich z łóżka, bo oboje zasługiwali
na odespanie chociaż trochę, ale wiedział, że prędzej czy
później będzie musiał ich rozdzielić i pogadać z przyjacielem.
Ivy przespała
przyklejona do bruneta do wczesnego popołudnia. Nawet, gdy zaczęła
się wybudzać, nie potrafiła go puścić. Jakby bała się, że
zniknie.
- Czyli co?
Tęskniłaś za mną? - Usłyszała jego zachrypnięty głos nad
uchem.
- Jeżeli nie
chcesz, żebym musiała przytulać się do twoich zwłok, to nie
zadawaj głupich pytań... - Mruknęła sennie, nawet nie próbując
odkleić policzka od jego ramienia.
- Same z tobą
problemy... Niedługo nie będę potrafił się bez ciebie nigdzie
ruszyć.
- Nie mam nic
przeciwko. - Na chwilę zapadła cisza i chociaż dziewczyna nie
chciała ani się rozklejać ani burzyć nastroju, musiała zadać mu
to pytanie.
- Dlaczego mi nie
powiedziałeś? - Zayn chwilę milczał nie patrząc na dziewczynę,
potem westchnął i nadal unikając jej wzroku mruknął:
- Ja... nie
wiem... Myślałem, że tak będzie łatwiej... że zaśniesz, a
potem..
- …
będę się jak głupia martwić?
- Mała, nie
chciałem tego. Nie myślałem, że to aż tak...
- …
będę przeżywać? Wiesz, chyba to normalne, że...
- Boli. Nie
wiedziałem, że to tak cholernie boli. - Przerwał jej i przebiegł
palcami po głowie.
- Myślałam, że
zwariuję. - Szepnęła.
- Ja też.
- Zayn, ja cię
zabiję, jak mi tak jeszcze raz zrobisz. - Po tej rozmowie znowu
ucichli i leżeli tak jeszcze jakiś czas nie mogąc zdecydować się
na utratę kontaktu między swoimi ciałami. Wstali dopiero, gdy za
drzwiami zaczęli słyszeć przyciszone głosy chłopaków, którzy
niepokoili się, co działo się z dziewczyną i czy z Zaynem
wszystko w porządku. Zeszli akurat w momencie, gdy do domu została
dostarczona pizza, w ramach obiadu i dopiero wtedy, gdy Ivy wdała
się w rozmowę z Niallem, Liam znalazł okazję, żeby porozmawiać
z brunetem.
- Zayn? Możemy
pogadać? - Gdy chłopak skinął głową poszli do pokoju Liama.
- Wiesz, cieszę
się, że cię widzę, ale mam ochotę cię zabić za to co jej
zrobiłeś.
- Ivy? Co
zrobiłem?
- Kurwa, Zayn. Już
myśleliśmy, że coś sobie zrobi, bo ty nawet jej nie napisałeś
głupiego smsa, że wszystko z tobą ok. Mogłeś jej powiedzieć.
Już myślała, że może nie wrócisz, że coś się stało..
- Nie wiem, czy to
by jej pomogło...
- Bo?
- Wiem co czuła.
Liam, wiesz, że musiałem jechać. I kurwa, wiem co czuła, bo
czułem to samo. Jakby ktoś powalił mnie na ziemię i przyduszał
przez ten cały czas. Wiesz, powinienem ją zabić, zapomnieć,
usunąć, bo niedługo nie będę mógł niczego zrobić bez niej w
pobliżu. Jakby była narkotykiem... - Chłopak westchnął i
przetarł twarz rękami. - Widzę jak wygląda. Płakała kupę
czasu, gdy mnie zobaczyła. Jest mi jej cholernie żal, ale ja sam...
bez niej... nie mogę. Kocham ją i musi być moja. Chcę, żeby całe
to pieprzone miasto o tym wiedziało. Jak ktoś ją tknie, jeśli
zniknie, odejdzie to nie wiem co zrobię. - Liam milczał dłuższą
chwilę zaszokowany tym wyznaniem. Z jednej strony cieszył się, że
skoro brunet już to powiedział, to znaczy, że było mu naprawdę
ciężko, bo praktycznie nigdy nie mówił o uczuciach. Z drugiej
jednak strony martwił się, czy na pewno sobie poradzą. Ivy
wydawała się taka delikatna i podatna na uszkodzenie, a on był
niedoświadczony w bliskich relacjach i zbyt brutalny.
- Wiesz, jakby
tobie coś się stało to ona też tego nie przeżyje. - Mruknął w
końcu i powoli wyszedł.
Wszyscy, nawet
Harry, patrzyli na Zayna trochę spode łba. Liam, co prawda, trochę
mniej, bo po rozmowie z nim wiedział, że Zaynowi zależy i tak samo
się męczył jak ona, ale z drugiej strony bardzo im ulżyło, że
Ivy zachowuje się normalniej. Naprawdę się martwili, ale wyglądało
na to, że powoli wszystko wracało do normy. Poza tym, że teraz
prawie nie było momentu, żeby nie trzymali się za ręce, albo Zayn
nie obejmował uda dziewczyny, albo nie siedzieli po prostu całkiem
przyklejeni do siebie nie zwracając uwagi na pozostałych
domowników. Cały dzień nie potrafili trzymać rąk z dala od
siebie dłużej niż parę chwil.
Ciągle upewniała
się czy jest. Czy znowu jej nie zniknął. Czy nie wydawało jej się
tylko, że wrócił. Gdy znikał z jej oczu opanowywał ją lekki
niepokój, zupełnie bezwarunkowo. Ale był. Sam nie chciał tracić
jej z pola widzenia. Potrzebowała go. Przynajmniej usłyszeć.
Zobaczyć jego cień. Mieć świadomość, że ma go na wyciągnięcie
ręki. Gdy weszła do jego pokoju usłyszała szum wody dobiegający
z łazienki. Nogi bezwiednie poniosły ją w stronę drzwi, a gdy już
była blisko, lekko pociągnęła za klamkę, która natychmiast się
poddała. Wślizgnęła się do środka i lekko uśmiechnęła widząc
zarys sylwetki chłopaka za zaparowaną szybą prysznica. Wskoczyła
na szafkę przy okazji lekko obijając o nią nogami.
- Ivy? To ty? - Usłyszała głos bruneta, który najwyraźniej usłyszał stukot.
- Tak. - Mruknęła na tyle głośno, żeby miał szansę ją usłyszeć.
- Coś się stało?
- Nie... po prostu zostawiłeś otwarte drzwi...
Po chwili wypełnionej tylko szumem wody zaległa cisza, w ciągu której drzwi prysznica rozsunęły się i oczom dziewczyny ukazał się Zayn, w pełnej krasie, cały ociekający wodą. Z lekkim uśmiechem zbliżył się do niej, zostawiając za sobą mokre ślady bosych stóp na kafelkach. Przyciągnął ją bliżej stając między jej nogami i leniwie pocałował.
- Wiesz, że nie miałbym nic przeciwko jakbyś do mnie dołączyła?
- Dlatego zostawiasz otwarte drzwi?
- Czyli się domyśliłaś... - Uśmiechnął się zadowolony i wsunął wilgotne dłonie pod jej koszulkę. - W sumie to teraz już nie masz wyboru. I tak cię nie wypuszczę. Idziesz ze mną pod prysznic, żebym mógł przypomnieć sobie każdą krzywiznę twojego ciała. Bo te wszystkie dni, kiedy cię nie było...
- Ivy? To ty? - Usłyszała głos bruneta, który najwyraźniej usłyszał stukot.
- Tak. - Mruknęła na tyle głośno, żeby miał szansę ją usłyszeć.
- Coś się stało?
- Nie... po prostu zostawiłeś otwarte drzwi...
Po chwili wypełnionej tylko szumem wody zaległa cisza, w ciągu której drzwi prysznica rozsunęły się i oczom dziewczyny ukazał się Zayn, w pełnej krasie, cały ociekający wodą. Z lekkim uśmiechem zbliżył się do niej, zostawiając za sobą mokre ślady bosych stóp na kafelkach. Przyciągnął ją bliżej stając między jej nogami i leniwie pocałował.
- Wiesz, że nie miałbym nic przeciwko jakbyś do mnie dołączyła?
- Dlatego zostawiasz otwarte drzwi?
- Czyli się domyśliłaś... - Uśmiechnął się zadowolony i wsunął wilgotne dłonie pod jej koszulkę. - W sumie to teraz już nie masz wyboru. I tak cię nie wypuszczę. Idziesz ze mną pod prysznic, żebym mógł przypomnieć sobie każdą krzywiznę twojego ciała. Bo te wszystkie dni, kiedy cię nie było...
- To ciebie nie
było. - Przypomniała mu z lekkim przekąsem. Nachylił się nad nią
tak, że czuła jego oddech na swoich wargach.
- Tęskniłem. -
Mruknął i wpił się w jej usta.
Ciągle im siebie
brakowało. Nie wiedzieli, co zrobić, żeby ich mózgi zaczęły
zachowywać się normalnie. Nawet, gdy tak zachłannie się całowali
było im mało. Brunet nie musiał jej prosić albo zastanawiać się,
czy będzie chciała. Wiedział, że chce. Poza tym, nie zniósłby
odmowy. Błądził dłońmi po jej plecach powoli odkrywając coraz
więcej ciała szatynki. Chciał się tylko pozbyć tego, co mu
przeszkadzało. Potrzebował dotyku jej miękkiej skóry pod palcami.
Ivy, chociaż dotychczas ramiona owinięte miała wokół jego szyi,
podniosła je do góry pozwalając mu łatwiej ściągnąć materiał.
- Też tęskniłam.
- Mruknęła oblizując wargi.
- To chodź. -
Pociągnął ją do siebie, pomagając zeskoczyć z szafki. Poczuła
jeszcze jego palce łapiące ją od tyłu za biodra i wkradające się
za brzeg jej spodni. Zatrzymał ją na chwilę pozbawiając reszty
rzeczy zakrywających jej ciało i popchnął w stronę kabiny. Nie
pozwolił jej obrócić się do siebie tylko złapał ją od tyłu
splatając dłonie na jej brzuchu i znowu zbliżył usta do
delikatnej skóry za uchem. Schodził z pocałunkami na jej kark,
zmuszając ją jednocześnie do powolnego zniżania klatki
piersiowej.
-
Zostań tak, mała. - Mruknął i wyprostował się jednocześnie
wpychając kolano między jej uda, sprawiając, że stanęła
szerzej. Dziewczyna pozwalała mu na wszystko z coraz szybszym
oddechem, chcąc poczuć go jeszcze bliżej i intensywniej. Czuła
coraz większą potrzebę i miauknęła tylko ciche „Zayn”, zanim
nie poczuła, że jest już gotowy, gdy dotknął jej wrażliwej,
wilgotnej z podniecenia skóry przez ułamek sekundy i bardzo
gwałtownie wypełnił ją, nie dając jej żadnej szansy na
przyzwyczajenie się. Oddechy, coraz szybsze i bardziej urywane,
opuszczały jej usta, a ruchy chłopaka stawały się mocniejsze i
bardziej gwałtowne. Ale wreszcie czuła zaspokojenie. I fizyczne i
jakieś inne... potrzebę bliskości, wreszcie miała go tak blisko,
że ich ciała tworzyły jedność. Stała jeszcze tylko dzięki jego
dłoniom mocno zaciśniętym na jej biodrach i już prawie odpływała,
gdy nagle poczuła pustkę. Nie zdążyła nawet odwrócić głowy,
zanim jej ciało zostało całe zmuszone do zwrócenia się w stronę
bruneta i prawie jednocześnie przyszpilone do zaparowanych,
wilgotnych kafelek. Znowu poczuła go w sobie, ale tym razem mogła
obserwować jego ciemne oczy, trochę zamglone i nieobecne, ale z
jakimiś iskierkami szaleństwa czającymi się w ich ciemnej barwie.
- Jeżeli
jeszcze raz cię zostawię, to weź nóż kuchenny i wbij mi go w
serce. - Mruknął, a jego szybkie oddechy wbijały dziewczynę
jeszcze mocniej w ścianę i mocno utrudniały nabranie powietrza.
- Zayn...
- Znowu zaczął się w niej poruszać uniemożliwiając jej mówienie
i sprawiając, że jej głowa opadła do tyłu opierając się o
kafelki. Spod lekko przymrużonych powiek obserwowała jego oczy.
Było w nich coś dziwnego, nietypowego. Wyglądał tak
nieprzytomnie, jakby się naćpał.
Nie pozwolę ci zniknąć.
Powiedział to, albo to była jej myśl? Jej mózg nie potrafił
analizować żadnych informacji. Czuła, że jest na skraju i zaczęła
jak w gorączce powtarzać jego imię. Chciała, potrzebowała, żeby
coś zrobił, ale była kompletnie pozbawiona zdolności ubrania tego
w słowa. Brakowało jej powietrza, mimo tego jak przyspieszony był
jej oddech. Potrzebowała go jeszcze bliżej, chciała, żeby
przestała dzielić ich nawet ich skóra. Miała wrażenie, że
płacze, chociaż wszystko było dobrze. Poczuła jak uścisk na jej
pośladkach się zwiększa jeszcze bardziej i jest jeszcze mocniej
przypierana do ściany, aż po jej udach zaczęło spływać powoli
spełnienie chłopaka i...
… poczuła
chłodną wodę spływającą po jej karku i rozprzestrzeniającą
się na jej plecy, nogi, piersi i brzuch. Jęknęła cicho i powoli
podniosła głowę. Zayn nadal trzymał ją w ramionach, tylko, że
już nie przyciskał jej do ściany, a stał na środku kabiny
pozwalając, aby chłodna woda orzeźwiła dziewczynę. Spojrzała na
niego pytającym wzrokiem.
-
Zemdlałaś. - Mruknął ciągle badawczo się jej przyglądając. -
Pamiętasz coś?
- No,
było tak dobrze...
-
Mówiłaś coś chwilę przed tym jak zemdlałaś...
-
Nie... nie wiem, a co mówiłam? - Chłopak patrzył na nią jakby
skonsternowany, a potem westchnął i pokręcił głową uśmiechając
się lekko.
- Nie
wiem dokładnie... A potem trochę mnie wystraszyłaś. Trochę...
bałem się, że to za dużo dla ciebie, że coś ci zrobiłem...
-
Przepraszam. - Mruknęła trochę niezadowolona, że urwał jej się
film akurat wtedy.
- Ty
mnie? Kurwa, za co? Za zajebisty seks? To ja powinienem cię
przepraszać, że nie potrafię się powstrzymać i... chciałbym być
delikatniejszy, ale... tak na mnie działasz, że nie kontroluje
tego, jak mocno...
-
Było niesamowicie... przynajmniej dopóki nie odpłynęłam... -
Przygryzła wargę i westchnęła. - Możemy przenieść się do
wanny? Takiej z ciepłą wodą? Już się rozbudziłam od tej zimnej
i chyba mi wystarczy. - Czekała, patrząc jak twarz chłopaka się
rozluźnia, a na jego usta wpływa uśmiech. Zakręcił wodę i nie
przejmując się, że zostawia więcej mokrych śladów na posadzce
przeniósł dziewczynę do wanny.
-
Dobrze, możemy zrobić sobie przerwę. Ale nie myśl, że to koniec
na dziś.
- Jak
następnym razem zemdleję, to nie rób mi zimnego prysznica, tylko
zanieś do łóżka i daj spać. - Uśmiechnęła się figlarnie w
odpowiedzi na jego wzrok, który od jej oczu zaczął schodzić
niżej, przez szyję aż na piersi. Jej oddech lekko przyspieszył,
na co dziewczyna fuknęła pod nosem i delikatnie odepchnęła
chłopaka. - Miała być przerwa.
- Ale
ty jej nie chcesz...
-
Chcę. - Chłopak przyłożył dłoń na środek jej klatki
piersiowej czując przyspieszające tempo rytmu wybijanego przez jej
niemądre serce, a jego uśmiech poszerzył się.
-
Bardzo nie chcesz. - Jego zawadiacki uśmiech poszerzał, gdy
obserwował jej zmarszczone brwi i wkradające się na twarz
sfrustrowanie, a potem to jak przygryzła lekko zdezorientowana wargę
i spojrzała mu prosto w oczy. Jego śmiech wypełnił pomieszczenie
sprawiając, że jej oczy rozszerzyły się ukazując jeszcze więcej
zdziwienia. - Widzisz, jak dobrze cię znam?
-
Wcale nie, to wszystko przez ciebie. - Wzięła głęboki oddech,
chwilę przytrzymała go w płucach i powoli wypuściła powietrze. -
Chcę kąpiel. Nie możesz mną tak paskudnie manipulować. - Zayn,
ciągle uśmiechnięty, lekko spoważniał i chwycił jej dłoń,
przykładając ją do swojej klatki piersiowej. Poczuła pod palcami
mocne, szybkie uderzenia, prawie tak pędzącego serca jak jej
własne.
- To
działa w dwie strony, kochanie. - Mrukną jej do ucha i sięgnął
obok niej do kurka z ciepłą wodą, nalewając wodę do wanny.
__________________________________________________________
cześć cześć drodzy anonimowi czytający i komentujący
chciałam Wam podziękować (nawet, jeżeli są to podziękowania dosyć spóźnione), bo nie odpisuje i w ogóle, ale czytam komentarze. Chodzi też o to, że już od dłuższego czasu ten kontakt z czytającymi mam bardziej na wattpadzie, gdzie publikuję równocześnie moje opowiadania i po prostu na te bloggerowe blogi rzadko zaglądam, a poza tym wydaje mi się, że na wattpadzie jest jakoś łatwiej o "promocję" opowiadań, a jeśli chodzi o bloggera, to jeszcze jakiś czas temu był jaki taki ruch na spisach opowiadań o one direction, a teraz np. z dwóch spisów, na których byłam jeden w ogóle nie istnieje, a drugi jest zdaje się od dłuższego czasu przywieszony trochę, chociaż jest. Tak więc, jeżeli wolicie to oczywiście nie likwiduję bloga i wstawiam rozdziały, tak jak na wattpada, ale prawdopodobnie jeżeli chciałybyście coś do mnie napisać, to jest większa szansa, że przeczytam i odpiszę w rozsądnym czasie na wattpadzie. Także tam też zapraszam, bo ogólnie jest dużo fajnych rzeczy do czytania w jednym miejscu ^^ linki do wattpada z tym opowiadaniem są gdzieś na górze strony tak jakby co :)
dzięki i trzymajcie się :)
Świetne opowiadane. Masz talent dziewczyno! <3 Nie marnuj go i pisz dalej bo juz nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!!! ;* Buziaki
OdpowiedzUsuńMia xoxo