-
Więcej stąd nie wyjdzie. - Warknął po względnie spokojnym
wysłuchaniu nieskładnych wyjaśnień Nialla na temat stanu
dziewczyny, ale jego zaciśnięta szczęka i lód w oczach zdradzały
jego złość. - Nawet jakbym miał to pieprzone ogrodzenie podpiąć
do prądu. Będzie tu siedzieć i nie obchodzi mnie, czy chce sobie
spacery urządzać. A jeżeli któryś z was pozwoli jej się stąd
wydostać to pożałuje.
-
Zayn... nie zatrzymasz jej.
-
Kurwa, Niall milcz. Zamknę ją niedługo w tym pieprzonym pokoju.
- I
nic jej nie powiesz? Nic nie wyjaśnisz?
- Nie
mam jej czego wyjaśniać. Mieszka w moim domu i jest, kurwa, moja.
- Ona
cię kocha, a ty za wszelką cenę starasz się zmienić to uczucie w
nienawiść... Dlaczego?
Zayn rzucił
blondynowi ostatnie zimne spojrzenie spod zmarszczonych brwi i
odwrócił się opuszczając pomieszczenie. Niall wypuścił
sfrustrowany powietrze i opadł na krzesło. Zaledwie moment siedział
sam w kuchni, zanim drzwi ponownie się nie uchyliły, a we framudze
pojawił się Liam.
- Co się stało?
- Ten idiota.
Ivy...
- Co z nią? -
Blondyn westchnął.
- Nie widziałeś
jej? - Szatyn pokręcił głową.
- Słyszałem
tylko parę ostatnich zdań waszej rozmowy.
- Kurde... bo
wyszła z domu...
- Wyszła?
- Uciekła... ale
na spacer... tylko ktoś ją uderzył i Zayn akurat wszedł, gdy
przykładaliśmy lód...
- No to rozumiem,
czemu się tak rzucał...
- Ale Liam...
słyszałeś co mówił? Że ją zamknie tutaj... przecież on to
coraz bardziej niszczy...
- Mówi tak, bo
jest wkurzony...
- On
nie jest normalny. Dlaczego jej to robi?
- Nie
wiem... ale zgadzam się, że to nie może tak trwać. Oboje cierpią
na swój sposób, ale przecież nie mogli ot tak przestać się
kochać...
- Ona
na pewno nie... ale ile może czekać, aż ten debil zacznie z nią
rozmawiać? Minęło już tyle czasu odkąd przestali się do siebie
odzywać... Liam... mógłbyś z nim porozmawiać? Może ciebie
posłucha... Nie chcę, żeby odeszła, ale jak to będzie tak dłużej
trwało to sam jej pomogę uciec. Nie chcę patrzeć jak cierpi.
-
Kurde... on potrafi robić takie głupie rzeczy jak mu zależy...
pamiętam co wyczyniał, jak wrócił i dowiedział się o swoim
bracie...
-
Myślisz, że on nie widzi co jej robi?
- Nie wiem...
myślałem, że będzie lepiej... już z nim rozmawiałem zaraz po
tej akcji, ale... pójdę spróbować jeszcze raz... tylko wiesz jak
jest, jak się zatnie na czymś... trudno mu coś powiedzieć...
Blondyn ze
zniechęceniem pokiwał głową. Liam już zaczął się odwracać w
stronę drzwi, ale jeszcze na chwilę się zatrzymał.
- A nie wiesz, kto
ją pobił?
- Nie... nie
chciała powiedzieć.
- Nie chciała?
Czy nie wiedziała kto?
- Nie chciała...
- Liam zmarszczył lekko brwi i skierował się na korytarz. Dziwił
się, że dziewczyna nie chciała powiedzieć Niallowi o tym, kto ją
pobił, więc mimo że miał iść do Zayna, skręcił na piętrze w
lewo i po cichym pukaniu uchylił drzwi.
- Hej, Ivy... jak
się czujesz? - Szatynka leżała na łóżku, ale gdy usłyszała
chłopaka, podniosła się i usiadła. Dopiero, gdy skierowała na
niego wzrok, zakładając włosy za ucho, zobaczył zaczerwieniony,
opuchnięty policzek.
- Średnio. Coś
się stało?
- Mogę wejść? -
Dziewczyna tylko skinęła głową. - Kto ci to zrobił?
- Nie wiem...
jacyś faceci mnie zaczepili...
- Ale... uderzyli
cię i zostawili? Zrobili ci coś innego?
- Nie, jeden z
nich mnie uderzył i sobie poszli... - Dziewczyna na chwilę
zamilkła, ale stwierdziła, że może powinna powiedzieć Liamowi o
tym, że wiedzieli, gdzie mieszka. Jeśli mieli coś do Zayna to
mogli zagrażać wszystkim mieszkańcom tego domu. - Oni chyba...
wiedzieli, że mieszkam z wami...
- Co? Jak to?
- No, założyli,
że jestem czyjąś... dziewczyną..
- Używali
nazwisk?
- No... Jego.
Powiedział... że to ma być wiadomość dla niego... - Wskazała
lekko na swoją twarz.
- To uderzenie? -
Skinęła głową. Chłopak spiął się i skupił jeszcze bardziej
na dziewczynie. - Ivy, powiedz mi, zapamiętałaś jak wyglądali?
Albo, czy jakoś się przedstawiali, używali jakichś imion?
Trzeba... trzeba to zgłosić na policję...
- Nie sądzę,
żeby to miało sens.
- Ivy, proszę.
Powiedz co pamiętasz... jakby kręcili się w okolicy domu, to może
ich zauważymy i będziemy wiedzieć, że to oni.
- Nie wiem,
Liam... Byli w miarę wysocy, chyba wszyscy byli szatynami... jeden
miał kaptur na głowie, więc nie widziałam... Tylko ten, który
mnie uderzył... miał kolczyk w wardze i tatuaż... chyba węża...
na szyi i chyba schodził na klatkę... nie wiem, czy coś jeszcze...
Nie słyszałam, żeby używali jakichś imion czy nazwisk...
- Ok... -
Powiedział powoli. - Jakbyś ich kiedyś zobaczyła kręcących się
w pobliżu domu, to od razu daj znać. - Dziewczyna tylko pokiwała
głową. - Słuchaj... wiem... wiem, że jego zachowanie jest
idiotyczne i może wkurzać, ale nie rób mu tego...
- Czego?
- Nie uciekaj. Już
nawet nie mówię, że takie śmiecie się tu mogą kręcić...
ale...
- Liam... mówiłam
to już Niallowi... nie rozumiem, co się dzieje. Ale jak tu siedzę,
to mam wrażenie, że zwariuję. Już nie wiem, o co mu chodzi. Ale
to jego wina. Naprawdę mu ufałam, a on... myślałam, że będzie
próbował to jakoś wyjaśnić, ale teraz nawet nie zauważa, że
ciągle tu jestem... dlaczego to zrobił?
- Wiem, że na nic
ci usprawiedliwianie jego zachowania. Chciałbym, żeby wreszcie
odpuścił, ale nie wiem dlaczego tak się zaciął... Tylko jak
uciekasz to to go raczej prowokuje do zamknięcia cię jeszcze
bardziej...
- Jak spróbuje
mnie zamknąć, to wierz mi, że doczekam odpowiedniej chwili i
zniknę całkiem.
- Nie pozwolimy na
to. To znaczy, żeby coś ci zrobił. Chodzi mi tylko o to, że jak
się wkurza to bardziej uparcie nic nie zrobi...
- Przez ten cały
czas też nic nie zrobił, więc jakie to ma znaczenie?
- Mówiłem
kiedyś, że będzie ci z nim cholernie trudno? Właśnie widzisz...
- Nie wiem, czy
jeszcze tego chcę... - Szepnęła.
- Co?
- Może lepiej by
było, gdybyśmy się nie spotkali.... chyba po moim ostatnim związku
powinnam była wiedzieć, żeby nie pakować się w nic innego...
- Nie mów tak. On
jest trudny, ale kocha cię.
- Zabawne, bo
ostatnio na to nie wygląda.
- Ivy... Zayn...
- Nie potrzebuję,
żebyś go bronił. Powinien to robić sam, a najwyraźniej nie ma to
dla niego znaczenia. Chyba jestem głupia. Znowu popełniłam ten sam
błąd i najwyraźniej znowu będę przez to cierpieć...
- Nie mów tak. On
cię kocha, tylko daj mu jeszcze trochę czasu.
- A jak nie to
mnie zamknie, żeby mieć odpowiednio dużo czasu? Fajnie. - Liam
westchnął zmartwiony, powoli wstał i wyszedł. Jego samego też
frustrowała ta sytuacja. Współczuł dziewczynie, ale zależało mu
na szczęściu przyjaciela. Tylko, że Zayn nie współpracował. Był
denerwująco uparty w swoim ignorowaniu sprawy. Tak jakby naprawdę
miał nieograniczony czas na naprawianie sytuacji. A tak nie było i
Liam obawiał się, że Ivy zrobi coś, co wywoła niepożądaną
reakcję ze strony bruneta i będą tylko wzajemnie pogarszać ich
relację. Chwilę po opuszczeniu pokoju dziewczyny naciskał klamkę
w drzwiach przyjaciela, który zaczynał go coraz bardziej irytować.
-
Zayn, tobie do reszty odwaliło? Ile to będzie trwać?
-
Czego, kurwa, chcesz? - Brunet warknął nieprzyjemnym tonem,
odwracając się do nowo przybyłego.
- Idź
do niej i przestań zachowywać się jak dupek.
- I
co? Co mam jej powiedzieć? Skoro tak bardzo chce się stąd
wydostać, to raczej ma to w dupie.
- To
daj jej odejść. - Chciał powiedzieć, że brunet bardzo się myli,
ale zdenerwowanie zachowaniem Zayna podkusiło go do powiedzenia
czego innego.
-
Nie.
-
Czemu?
- Bo
nie. Nie wyjdzie stąd.
-
Wiesz, mogłem zrozumieć, że nic nie powiedziałeś zaraz po tej
akcji. Ale przez ten cały czas? Nie bądź tchórzem. Może się
wkurzy, może nic nie zrobi, ale chyba nie spodziewasz się, że to
ona będzie ciebie przepraszać. To twoja wina, tylko i wyłącznie
twoja, więc zachowaj się jak dorosły i zmierz się z
konsekwencjami. Zamierzasz unikać jej do końca życia trzymając ją
tutaj?
-
Kurwa, Liam, zostaw mnie. Nie będę jej nic tłumaczyć. Powinna się
cieszyć, że ma spokój, bo mógłbym ją mieć tutaj. Posłuchałem
cię i nie zmuszałem jej, żeby ze mną spała. Tatuaż był moją
decyzją i ona nie ma prawa, nie ma żadnego jebanego prawa, go
odrzucać po tym co mi zrobiła.
- Zayn, to jest
jej ciało, więc ma...
- Jest moja, więc
jeżeli będę miał ochotę, to pokryję każdy milimetr jej ciała
tuszem.
- Zayn...
- Liam, odejdź,
kurwa, zostaw mnie. - W głosie bruneta narastała irytacja.
- Idioto, słyszysz
się? Wystarczyłoby, żebyś do niej poszedł i jej powiedział
dlaczego. Nie wiem, w co grasz, ale robisz krzywdę i sobie i jej.
- Mówiłem, żebyś
mnie zostawił. - Zayn podszedł do szatyna mierząc go rozdrażnionym
spojrzeniem lekko podkrążonych oczu.
- Jeszcze jedna
rzecz, którą może byś wiedział, gdybyś nie zachowywał się jak
kutas. Wiem, kto ją uderzył. To człowiek od tego skurwiela, który
ostatnio próbował wbić się na spotkanie z pretensjami, że przez
nas stracił jakąś kasę, zlecenie czy klienta...
- Kurwa mać.
Dopiero teraz to mówisz? Myślałem, że na darciu mordy się
skończy... Skąd wiedział, że tu mieszka?
- Nie wiem, może
obserwowali dom...
- Zabiję gnoja.
- Czyli nie masz
problemu z konfrontacją z nim, a z Ivy już tak?
- Liam. Chcesz
pomóc czy będziesz dalej pieprzyć? Jak się gdzieś tu pokaże to
nie ręczę za siebie, więc lepiej by było, gdybyś znalazł mi
jakiś adres, pod którym mógłbym złożyć wizytę.- Szatyn tylko
przewrócił oczami, ale skinął głową i wycofał się z pokoju
bruneta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz