niedziela, 21 października 2018

.50

- Więcej stąd nie wyjdzie. - Warknął po względnie spokojnym wysłuchaniu nieskładnych wyjaśnień Nialla na temat stanu dziewczyny, ale jego zaciśnięta szczęka i lód w oczach zdradzały jego złość. - Nawet jakbym miał to pieprzone ogrodzenie podpiąć do prądu. Będzie tu siedzieć i nie obchodzi mnie, czy chce sobie spacery urządzać. A jeżeli któryś z was pozwoli jej się stąd wydostać to pożałuje.
- Zayn... nie zatrzymasz jej.
- Kurwa, Niall milcz. Zamknę ją niedługo w tym pieprzonym pokoju.
- I nic jej nie powiesz? Nic nie wyjaśnisz?
- Nie mam jej czego wyjaśniać. Mieszka w moim domu i jest, kurwa, moja.
- Ona cię kocha, a ty za wszelką cenę starasz się zmienić to uczucie w nienawiść... Dlaczego?
Zayn rzucił blondynowi ostatnie zimne spojrzenie spod zmarszczonych brwi i odwrócił się opuszczając pomieszczenie. Niall wypuścił sfrustrowany powietrze i opadł na krzesło. Zaledwie moment siedział sam w kuchni, zanim drzwi ponownie się nie uchyliły, a we framudze pojawił się Liam.
- Co się stało?
- Ten idiota. Ivy...
- Co z nią? - Blondyn westchnął.
- Nie widziałeś jej? - Szatyn pokręcił głową.
- Słyszałem tylko parę ostatnich zdań waszej rozmowy.
- Kurde... bo wyszła z domu...
- Wyszła?
- Uciekła... ale na spacer... tylko ktoś ją uderzył i Zayn akurat wszedł, gdy przykładaliśmy lód...
- No to rozumiem, czemu się tak rzucał...
- Ale Liam... słyszałeś co mówił? Że ją zamknie tutaj... przecież on to coraz bardziej niszczy...
- Mówi tak, bo jest wkurzony...
- On nie jest normalny. Dlaczego jej to robi?
- Nie wiem... ale zgadzam się, że to nie może tak trwać. Oboje cierpią na swój sposób, ale przecież nie mogli ot tak przestać się kochać...
- Ona na pewno nie... ale ile może czekać, aż ten debil zacznie z nią rozmawiać? Minęło już tyle czasu odkąd przestali się do siebie odzywać... Liam... mógłbyś z nim porozmawiać? Może ciebie posłucha... Nie chcę, żeby odeszła, ale jak to będzie tak dłużej trwało to sam jej pomogę uciec. Nie chcę patrzeć jak cierpi.
- Kurde... on potrafi robić takie głupie rzeczy jak mu zależy... pamiętam co wyczyniał, jak wrócił i dowiedział się o swoim bracie...
- Myślisz, że on nie widzi co jej robi?
- Nie wiem... myślałem, że będzie lepiej... już z nim rozmawiałem zaraz po tej akcji, ale... pójdę spróbować jeszcze raz... tylko wiesz jak jest, jak się zatnie na czymś... trudno mu coś powiedzieć...
Blondyn ze zniechęceniem pokiwał głową. Liam już zaczął się odwracać w stronę drzwi, ale jeszcze na chwilę się zatrzymał.
- A nie wiesz, kto ją pobił?
- Nie... nie chciała powiedzieć.
- Nie chciała? Czy nie wiedziała kto?
- Nie chciała... - Liam zmarszczył lekko brwi i skierował się na korytarz. Dziwił się, że dziewczyna nie chciała powiedzieć Niallowi o tym, kto ją pobił, więc mimo że miał iść do Zayna, skręcił na piętrze w lewo i po cichym pukaniu uchylił drzwi.
- Hej, Ivy... jak się czujesz? - Szatynka leżała na łóżku, ale gdy usłyszała chłopaka, podniosła się i usiadła. Dopiero, gdy skierowała na niego wzrok, zakładając włosy za ucho, zobaczył zaczerwieniony, opuchnięty policzek.
- Średnio. Coś się stało?
- Mogę wejść? - Dziewczyna tylko skinęła głową. - Kto ci to zrobił?
- Nie wiem... jacyś faceci mnie zaczepili...
- Ale... uderzyli cię i zostawili? Zrobili ci coś innego?
- Nie, jeden z nich mnie uderzył i sobie poszli... - Dziewczyna na chwilę zamilkła, ale stwierdziła, że może powinna powiedzieć Liamowi o tym, że wiedzieli, gdzie mieszka. Jeśli mieli coś do Zayna to mogli zagrażać wszystkim mieszkańcom tego domu. - Oni chyba... wiedzieli, że mieszkam z wami...
- Co? Jak to?
- No, założyli, że jestem czyjąś... dziewczyną..
- Używali nazwisk?
- No... Jego. Powiedział... że to ma być wiadomość dla niego... - Wskazała lekko na swoją twarz.
- To uderzenie? - Skinęła głową. Chłopak spiął się i skupił jeszcze bardziej na dziewczynie. - Ivy, powiedz mi, zapamiętałaś jak wyglądali? Albo, czy jakoś się przedstawiali, używali jakichś imion? Trzeba... trzeba to zgłosić na policję...
- Nie sądzę, żeby to miało sens.
- Ivy, proszę. Powiedz co pamiętasz... jakby kręcili się w okolicy domu, to może ich zauważymy i będziemy wiedzieć, że to oni.
- Nie wiem, Liam... Byli w miarę wysocy, chyba wszyscy byli szatynami... jeden miał kaptur na głowie, więc nie widziałam... Tylko ten, który mnie uderzył... miał kolczyk w wardze i tatuaż... chyba węża... na szyi i chyba schodził na klatkę... nie wiem, czy coś jeszcze... Nie słyszałam, żeby używali jakichś imion czy nazwisk...
- Ok... - Powiedział powoli. - Jakbyś ich kiedyś zobaczyła kręcących się w pobliżu domu, to od razu daj znać. - Dziewczyna tylko pokiwała głową. - Słuchaj... wiem... wiem, że jego zachowanie jest idiotyczne i może wkurzać, ale nie rób mu tego...
- Czego?
- Nie uciekaj. Już nawet nie mówię, że takie śmiecie się tu mogą kręcić... ale...
- Liam... mówiłam to już Niallowi... nie rozumiem, co się dzieje. Ale jak tu siedzę, to mam wrażenie, że zwariuję. Już nie wiem, o co mu chodzi. Ale to jego wina. Naprawdę mu ufałam, a on... myślałam, że będzie próbował to jakoś wyjaśnić, ale teraz nawet nie zauważa, że ciągle tu jestem... dlaczego to zrobił?
- Wiem, że na nic ci usprawiedliwianie jego zachowania. Chciałbym, żeby wreszcie odpuścił, ale nie wiem dlaczego tak się zaciął... Tylko jak uciekasz to to go raczej prowokuje do zamknięcia cię jeszcze bardziej...
- Jak spróbuje mnie zamknąć, to wierz mi, że doczekam odpowiedniej chwili i zniknę całkiem.
- Nie pozwolimy na to. To znaczy, żeby coś ci zrobił. Chodzi mi tylko o to, że jak się wkurza to bardziej uparcie nic nie zrobi...
- Przez ten cały czas też nic nie zrobił, więc jakie to ma znaczenie?
- Mówiłem kiedyś, że będzie ci z nim cholernie trudno? Właśnie widzisz...
- Nie wiem, czy jeszcze tego chcę... - Szepnęła.
- Co?
- Może lepiej by było, gdybyśmy się nie spotkali.... chyba po moim ostatnim związku powinnam była wiedzieć, żeby nie pakować się w nic innego...
- Nie mów tak. On jest trudny, ale kocha cię.
- Zabawne, bo ostatnio na to nie wygląda.
- Ivy... Zayn...
- Nie potrzebuję, żebyś go bronił. Powinien to robić sam, a najwyraźniej nie ma to dla niego znaczenia. Chyba jestem głupia. Znowu popełniłam ten sam błąd i najwyraźniej znowu będę przez to cierpieć...
- Nie mów tak. On cię kocha, tylko daj mu jeszcze trochę czasu.
- A jak nie to mnie zamknie, żeby mieć odpowiednio dużo czasu? Fajnie. - Liam westchnął zmartwiony, powoli wstał i wyszedł. Jego samego też frustrowała ta sytuacja. Współczuł dziewczynie, ale zależało mu na szczęściu przyjaciela. Tylko, że Zayn nie współpracował. Był denerwująco uparty w swoim ignorowaniu sprawy. Tak jakby naprawdę miał nieograniczony czas na naprawianie sytuacji. A tak nie było i Liam obawiał się, że Ivy zrobi coś, co wywoła niepożądaną reakcję ze strony bruneta i będą tylko wzajemnie pogarszać ich relację. Chwilę po opuszczeniu pokoju dziewczyny naciskał klamkę w drzwiach przyjaciela, który zaczynał go coraz bardziej irytować.
- Zayn, tobie do reszty odwaliło? Ile to będzie trwać?
- Czego, kurwa, chcesz? - Brunet warknął nieprzyjemnym tonem, odwracając się do nowo przybyłego.
- Idź do niej i przestań zachowywać się jak dupek.
- I co? Co mam jej powiedzieć? Skoro tak bardzo chce się stąd wydostać, to raczej ma to w dupie.
- To daj jej odejść. - Chciał powiedzieć, że brunet bardzo się myli, ale zdenerwowanie zachowaniem Zayna podkusiło go do powiedzenia czego innego.
- Nie.
- Czemu?
- Bo nie. Nie wyjdzie stąd.
- Wiesz, mogłem zrozumieć, że nic nie powiedziałeś zaraz po tej akcji. Ale przez ten cały czas? Nie bądź tchórzem. Może się wkurzy, może nic nie zrobi, ale chyba nie spodziewasz się, że to ona będzie ciebie przepraszać. To twoja wina, tylko i wyłącznie twoja, więc zachowaj się jak dorosły i zmierz się z konsekwencjami. Zamierzasz unikać jej do końca życia trzymając ją tutaj?
- Kurwa, Liam, zostaw mnie. Nie będę jej nic tłumaczyć. Powinna się cieszyć, że ma spokój, bo mógłbym ją mieć tutaj. Posłuchałem cię i nie zmuszałem jej, żeby ze mną spała. Tatuaż był moją decyzją i ona nie ma prawa, nie ma żadnego jebanego prawa, go odrzucać po tym co mi zrobiła.
- Zayn, to jest jej ciało, więc ma...
- Jest moja, więc jeżeli będę miał ochotę, to pokryję każdy milimetr jej ciała tuszem.
- Zayn...
- Liam, odejdź, kurwa, zostaw mnie. - W głosie bruneta narastała irytacja.
- Idioto, słyszysz się? Wystarczyłoby, żebyś do niej poszedł i jej powiedział dlaczego. Nie wiem, w co grasz, ale robisz krzywdę i sobie i jej.
- Mówiłem, żebyś mnie zostawił. - Zayn podszedł do szatyna mierząc go rozdrażnionym spojrzeniem lekko podkrążonych oczu.
- Jeszcze jedna rzecz, którą może byś wiedział, gdybyś nie zachowywał się jak kutas. Wiem, kto ją uderzył. To człowiek od tego skurwiela, który ostatnio próbował wbić się na spotkanie z pretensjami, że przez nas stracił jakąś kasę, zlecenie czy klienta...
- Kurwa mać. Dopiero teraz to mówisz? Myślałem, że na darciu mordy się skończy... Skąd wiedział, że tu mieszka?
- Nie wiem, może obserwowali dom...
- Zabiję gnoja.
- Czyli nie masz problemu z konfrontacją z nim, a z Ivy już tak?
- Liam. Chcesz pomóc czy będziesz dalej pieprzyć? Jak się gdzieś tu pokaże to nie ręczę za siebie, więc lepiej by było, gdybyś znalazł mi jakiś adres, pod którym mógłbym złożyć wizytę.- Szatyn tylko przewrócił oczami, ale skinął głową i wycofał się z pokoju bruneta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz