******
- Dzięki za pomoc. - Szatynka
uśmiechnęła się lekko do Nialla. Właśnie razem ogarniali
zmywanie po obiedzie. Dziewczyna zmywała, a blondyn siedział na
blacie obok niej i wycierał naczynia, które potem chował do
odpowiednich szafek.
- Nie ma sprawy. A powiedz mi, masz
rodzeństwo? - Niall kontynuował swoje małe przesłuchanie, które
zaczął w trakcie gotowania obiadu. Ivy trzymała się bezpiecznego
zakresu i odpowiadała, gdy pytania były nieszkodliwe, takie jak
ulubiony kolor czy rodzaj muzyki albo próbowała wykręcić się
ogólnikami, gdy pytania były problematyczne. Niall najwyraźniej
próbował wyciągnąć od dziewczyny trochę szczegółów
dotyczących jej byłego i jej ucieczki od niego.
- Nie... - pokręciła głową
uśmiechając się delikatnie. - Ale praktycznie wychowywałam się
z kuzynami, więc tak właściwie to było jakbym miała braci.
- A masz z nimi kontakt? - Ivy
znieruchomiała na moment, próbując przypomnieć sobie jak dawno
nie rozmawiała z nikim z rodziny. - Ivy?
- Co...? Nie... nie, od jakiegoś
czasu nie.
- To przez niego?
- Ja... Co? Przez kogo?
- Przez tego twojego faceta... Ale w
takim razie nie rozumiem dlaczego nie wróciłaś do rodziny, jak od
niego uciekłaś? Przecież widać, że jesteś związana z rodziną.
Blondyn był spostrzegawczy. Była
mocno związana z rodziną, dopóki nie pojawił się on i nie
wyjechała z nim. Od tego czasu nie zamieniła nawet słowa z
kimkolwiek z rodziny. Niall nie mógł mieć pojęcia jak bardzo
dziewczyna chciałaby wrócić do rodziny, ale wiedziała, że jej
dom to pierwsze miejsce, które on sprawdzi, jeśli zacznie
jej szukać. Zanim była w stanie odpowiedzieć blondynowi musiała
zrobić głębszy wdech i zamrugać kilka razy dla odpędzenia
zbierających się łez.
- Niall, proszę cię... masz rację,
jestem blisko z rodziną, ale... nie pytaj mnie o to... proszę
cię... nie jestem ci tego w stanie wytłumaczyć w tej chwili... -
Szatynka zamilkła płucząc ostatni talerz.
- Hej, ja nie chciałem... nie
wiedziałem... - zaczął się tłumaczyć widząc nagły smutek
dziewczyny. - Wiesz... mam trochę podobnie... mam siostrzyczkę...
- chłopak uśmiechnął się najwyraźniej wspominając własną
rodzinę. - Teraz praktycznie nie mam z nią kontaktu. - Zamilkł
jakby nad czymś się zastanawiał. - Słuchaj, a może jak już tu
jesteś, to może ty wykorzystasz moje ramię do wypłakania się
czy tam jakiejś walki na poduchy, a ja będę wyżalał się tobie
na Harry'ego, który wyjada mi czerwone żelki albo Zayna, który
czepia się jak przestaję go słuchać, gdy jestem głodny. Co ty
na to? Taki bratersko-siostrzany układ...
- Chcesz być takim moim...
londyńskim bratem? - Na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech.
- Pewnie. Tylko pod warunkiem, że
nie doniesiesz Zaynowi, że się na niego skarżę. - Blondyn puścił
do niej oczko.
- Jestem bardzo lojalna względem
rodziny. - zaśmiała się dziewczyna.
Całe popołudnie i wieczór spędzone
z blondynem przekonały Ivy, że Niall bardzo dobrze nadaje się na
przyszywanego brata. Ciągle opowiadał jej jakieś śmieszne
historie, zamiast wypytywać o jej przeszłość. Pokazał jej nawet
zdjęcia siostry, które gdzieś udało mu się przechować. A na
koniec nawet odprowadził do pokoju i życzył słodkich snów.
Ostatnią osobą, która tak robiła była jej mama. Dzięki
chłopakowi pierwszy raz od bardzo długiego czasu położyła się
spać z lekkim uśmiechem na ustach.
Gdy rano obudziła się dosyć
wcześnie, wstała cicho i zeszła na dół, żeby nalać sobie
szklankę wody. Wracając do pokoju zerknęła do salonu czy
przypadkiem któryś z chłopaków już nie wstał. W pomieszczeniu
nikogo nie zastała, ale odwracając się zahaczyła kątem oka rurę
w głębi salonu. Już jak dzień wcześniej ją zobaczyła, gdy była
montowana i używana przez tancerki, zrobiło się jej tak jakoś...
sentymentalnie. Całe rano rura siedziała w jej myślach i tak ją
kusiła, ale nawet jej nie dotknęła. Starała się wręcz omijać
ją wzrokiem. Ale podświadomość nie dawała jej spokoju. Przecież
mogło być jak wcześniej. Mogłaby wrócić do tych słodkich
małych przyjemności, które często ukrywała nawet przed rodziną.
W jej otoczeniu od czasu do czasu pojawiał się ktoś warty uwagi. I
taką właśnie osobą była Lucy. Ivy nawet nie wiedziała jak to
się stało, że wpadły na siebie gdzieś, ale zrodziła się z tego
spotkania ciekawa znajomość. Okazało się bowiem, że pod dosyć
przeciętnym wyglądem, Lucy jest diabłem jeśli chodzi o akrobacje
na rurze. I tak pod najróżniejszymi pretekstami dziewczyna wymykała
się z domu i uczyła się od mistrzyni. Na myśl o Lucy szatynka się
uśmiechnęła. „Mogło by być jak dawniej... zanim on
się pojawił. Wiesz, że tego chcesz jak niczego innego”. Tego
rodzaju myśli nie odstępowały jej. W dodatku nadarzała się tak
dobra okazja. Miała na trochę zostać tylko z Niallem. Blondyn po
wczorajszym dniu wydawał się jej taki fajny, że mogłaby mu
zaufać. Reszta chłopaków miała na kilka godzin pojechać
załatwiać „sprawy”, ale nikt nie kwapił się, żeby powiedzieć
dziewczynie o co chodzi.
- Niall....
pomożesz mi? - zaczęła trochę nieśmiało Ivy, gdy zobaczyła
odjeżdżające auto.
- Pewnie, co
tam? - zapytał blondyn.
- Ale musisz mi
coś obiecać... nie powiesz żadnemu z chłopaków, ok? - chłopak
mocno się zdziwił, ale po chwili powoli skinął głową.
- To co się
dzieje?
- Pamiętasz te
części, które były dołączone do rury? Wiesz może gdzie one
są? Widziałam, że Harry odbierał je razem z instrukcją od tych
facetów, ale potem zniknęły...
- Po co ci
części do rury? - zapytał lekko skołowany blondyn. Dziewczyna
lekko wzruszyła ramionami.
- No wiesz,
części są po to żeby ich używać...
- Poczekaj,
któryś z chłopaków gdzieś je wkładał, tak mi się wydaje. -
wyszedł i po paru minutach wrócił, trzymając pudełko. - To
chyba to...
- Super...
pomożesz? - Chłopak był lekko zdziwiony, ale wysłuchał
instrukcji dziewczyny i w szybkim tempie zmienili statyczną rurę
na obrotową.
- Dzięki. -
uśmiechnęła się szatynka.
- Ivy, a może
powiesz mi teraz po co to wszystko? - ona tylko uśmiechnęła się
jeszcze trochę szerzej, ale nic nie odpowiedziała. Spojrzała na
swoje spodnie i szybko z nich wyskoczyła. Stała w samych majtkach
przed chłopakiem, ale najwyraźniej nie było to dla niej
problemem. Gdy podciągała nieco koszulkę, odsłaniając brzuch,
złapała już mocno zdziwione spojrzenie Nialla.
- Nie patrz tak.
Nie mam krótkich spodenek. - powiedziała lekko się uśmiechając.
Następnie spojrzała na rurę i powoli do niej podeszła.
Przyłożyła bosą nogę do zimnego metalu, wsparła się na niej i
podciągnęła, wspinając wyżej. Gdy już była bliżej sufitu niż
podłogi, zacisnęła mocniej uda wokół rurki i zaczęła powoli
odchylać się w tył, aż głową wisiała w dół, ale jej nogi
były wyprostowane, mniej więcej prostopadle do rury. Po chwili
odchyliła się jakby jeszcze mocniej, a nogi owinęła u góry
wokół metalu. Ręce rozłożyła szeroko na boki i zaczęła się
śmiać. To było dokładnie to czego potrzebowała poczuć.
Potrzebowała poczuć się jak... jak stuknięty ptak, któremu
wydaje się, że leci. Tak określała tę figurę Lucy.
Zadowolona dziewczyna delikatnie zsunęła się aż do podłogi i
wstała z wdziękiem.
- Co to było?!
- usłyszała za sobą zszokowany głos Nialla, chociaż była w nim
też wyczuwalna nutka podziwu.
- Potrzebowałam
powspominać stare, dobre czasy... - uśmiechnęła się.
- Ale co to to
było? Przecież nawet tancerki nie potrafiły niczego takiego.
- Mówiłam, że
jest różnica pomiędzy tańcem na rurze, a przy rurze...
- Ale... to
jest... pokażesz coś jeszcze? - zaczął się jąkać. Ivy tylko
uśmiechnęła się i chwyciła się rury robiąc lekki zamach nogą
i zrobiła sekwencję figur kręcąc się wokół osi rury. - Może
to ty powinnaś zatańczyć na imprezie, co? - szok w końcu ustąpił
miejsca uśmiechowi.
- Taaaa... nie
wiem czy to jest dobry pomysł... Dziewczyny, które wybraliście
byłyby smutne... Poza tym strasznie dawno nie ćwiczyłam.
Przez te kilka
godzin, gdy w domu był tylko Niall, Ivy przypominała sobie różne
figury pod czujnym okiem zadowolonego blondyna, dopóki nie
poinformował jej, że reszta wraca. Wtedy dziewczyna z powrotem
zablokowała rurę, żeby się nie obracała i dołączyła do chłopaka siedzącego na
kanapie.
- Ale nie mów
im, ok? - poprosiła cicho, z półuśmiechem na ustach.
- Co tylko
chcesz, ale myślę, że spodobałoby im się. - odparł także
uśmiechnięty Niall chwytając pilota, którym włączył telewizor. Po jakimś czasie usłyszeli odgłos silnika
ogłaszający powrót reszty chłopaków. Drzwi trzasnęły i do
salonu wszedł Zayn, a za nim gadający przez telefon Harry. Brunet
podszedł do kanapy i rzucił się na miejsce obok Ivy.
- ... Pewnie....
Zadzwonisz do nich, czy ja mam to zrobić?... Super.... A Emma?...
Ok... Nie, nie, to już załatwione... ok... no, do jutra. - Harry
chodził po salonie na zmianę mówiąc i wsłuchując się w głos
w telefonie. - Czy ja miałem jeszcze gdzieś dzwonić? - zapytał
się trochę sam siebie, a trochę chłopaków. - Andy... mam do
niego dzwonić? - zapytał, na co Zayn pokręcił głową.
- Andy ma teraz
własne... problemy.
- Ok, to chyba
wszyscy w takim razie. - uśmiechnął się szatyn i opadł na
krzesło.
******
czdzisko po prosu petarda podoba mi się hah lovciam lovciam lovciam czekam nn
OdpowiedzUsuń