poniedziałek, 4 sierpnia 2014

.7 "chcesz być takim moim... londyńskim bratem?"


******

 - Dzięki za pomoc. - Szatynka uśmiechnęła się lekko do Nialla. Właśnie razem ogarniali zmywanie po obiedzie. Dziewczyna zmywała, a blondyn siedział na blacie obok niej i wycierał naczynia, które potem chował do odpowiednich szafek.
 - Nie ma sprawy. A powiedz mi, masz rodzeństwo? - Niall kontynuował swoje małe przesłuchanie, które zaczął w trakcie gotowania obiadu. Ivy trzymała się bezpiecznego zakresu i odpowiadała, gdy pytania były nieszkodliwe, takie jak ulubiony kolor czy rodzaj muzyki albo próbowała wykręcić się ogólnikami, gdy pytania były problematyczne. Niall najwyraźniej próbował wyciągnąć od dziewczyny trochę szczegółów dotyczących jej byłego i jej ucieczki od niego.
 - Nie... - pokręciła głową uśmiechając się delikatnie. - Ale praktycznie wychowywałam się z kuzynami, więc tak właściwie to było jakbym miała braci.
 - A masz z nimi kontakt? - Ivy znieruchomiała na moment, próbując przypomnieć sobie jak dawno nie rozmawiała z nikim z rodziny. - Ivy?
 - Co...? Nie... nie, od jakiegoś czasu nie.
 - To przez niego?
 - Ja... Co? Przez kogo?
 - Przez tego twojego faceta... Ale w takim razie nie rozumiem dlaczego nie wróciłaś do rodziny, jak od niego uciekłaś? Przecież widać, że jesteś związana z rodziną.
Blondyn był spostrzegawczy. Była mocno związana z rodziną, dopóki nie pojawił się on i nie wyjechała z nim. Od tego czasu nie zamieniła nawet słowa z kimkolwiek z rodziny. Niall nie mógł mieć pojęcia jak bardzo dziewczyna chciałaby wrócić do rodziny, ale wiedziała, że jej dom to pierwsze miejsce, które on sprawdzi, jeśli zacznie jej szukać. Zanim była w stanie odpowiedzieć blondynowi musiała zrobić głębszy wdech i zamrugać kilka razy dla odpędzenia zbierających się łez.
 - Niall, proszę cię... masz rację, jestem blisko z rodziną, ale... nie pytaj mnie o to... proszę cię... nie jestem ci tego w stanie wytłumaczyć w tej chwili... - Szatynka zamilkła płucząc ostatni talerz.
 - Hej, ja nie chciałem... nie wiedziałem... - zaczął się tłumaczyć widząc nagły smutek dziewczyny. - Wiesz... mam trochę podobnie... mam siostrzyczkę... - chłopak uśmiechnął się najwyraźniej wspominając własną rodzinę. - Teraz praktycznie nie mam z nią kontaktu. - Zamilkł jakby nad czymś się zastanawiał. - Słuchaj, a może jak już tu jesteś, to może ty wykorzystasz moje ramię do wypłakania się czy tam jakiejś walki na poduchy, a ja będę wyżalał się tobie na Harry'ego, który wyjada mi czerwone żelki albo Zayna, który czepia się jak przestaję go słuchać, gdy jestem głodny. Co ty na to? Taki bratersko-siostrzany układ...
 - Chcesz być takim moim... londyńskim bratem? - Na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech.
 - Pewnie. Tylko pod warunkiem, że nie doniesiesz Zaynowi, że się na niego skarżę. - Blondyn puścił do niej oczko.
 - Jestem bardzo lojalna względem rodziny. - zaśmiała się dziewczyna.
Całe popołudnie i wieczór spędzone z blondynem przekonały Ivy, że Niall bardzo dobrze nadaje się na przyszywanego brata. Ciągle opowiadał jej jakieś śmieszne historie, zamiast wypytywać o jej przeszłość. Pokazał jej nawet zdjęcia siostry, które gdzieś udało mu się przechować. A na koniec nawet odprowadził do pokoju i życzył słodkich snów. Ostatnią osobą, która tak robiła była jej mama. Dzięki chłopakowi pierwszy raz od bardzo długiego czasu położyła się spać z lekkim uśmiechem na ustach.
Gdy rano obudziła się dosyć wcześnie, wstała cicho i zeszła na dół, żeby nalać sobie szklankę wody. Wracając do pokoju zerknęła do salonu czy przypadkiem któryś z chłopaków już nie wstał. W pomieszczeniu nikogo nie zastała, ale odwracając się zahaczyła kątem oka rurę w głębi salonu. Już jak dzień wcześniej ją zobaczyła, gdy była montowana i używana przez tancerki, zrobiło się jej tak jakoś... sentymentalnie. Całe rano rura siedziała w jej myślach i tak ją kusiła, ale nawet jej nie dotknęła. Starała się wręcz omijać ją wzrokiem. Ale podświadomość nie dawała jej spokoju. Przecież mogło być jak wcześniej. Mogłaby wrócić do tych słodkich małych przyjemności, które często ukrywała nawet przed rodziną. W jej otoczeniu od czasu do czasu pojawiał się ktoś warty uwagi. I taką właśnie osobą była Lucy. Ivy nawet nie wiedziała jak to się stało, że wpadły na siebie gdzieś, ale zrodziła się z tego spotkania ciekawa znajomość. Okazało się bowiem, że pod dosyć przeciętnym wyglądem, Lucy jest diabłem jeśli chodzi o akrobacje na rurze. I tak pod najróżniejszymi pretekstami dziewczyna wymykała się z domu i uczyła się od mistrzyni. Na myśl o Lucy szatynka się uśmiechnęła. „Mogło by być jak dawniej... zanim on się pojawił. Wiesz, że tego chcesz jak niczego innego”. Tego rodzaju myśli nie odstępowały jej. W dodatku nadarzała się tak dobra okazja. Miała na trochę zostać tylko z Niallem. Blondyn po wczorajszym dniu wydawał się jej taki fajny, że mogłaby mu zaufać. Reszta chłopaków miała na kilka godzin pojechać załatwiać „sprawy”, ale nikt nie kwapił się, żeby powiedzieć dziewczynie o co chodzi.
 - Niall.... pomożesz mi? - zaczęła trochę nieśmiało Ivy, gdy zobaczyła odjeżdżające auto.
 - Pewnie, co tam? - zapytał blondyn.
 - Ale musisz mi coś obiecać... nie powiesz żadnemu z chłopaków, ok? - chłopak mocno się zdziwił, ale po chwili powoli skinął głową.
 - To co się dzieje?
 - Pamiętasz te części, które były dołączone do rury? Wiesz może gdzie one są? Widziałam, że Harry odbierał je razem z instrukcją od tych facetów, ale potem zniknęły...
 - Po co ci części do rury? - zapytał lekko skołowany blondyn. Dziewczyna lekko wzruszyła ramionami.
 - No wiesz, części są po to żeby ich używać...
 - Poczekaj, któryś z chłopaków gdzieś je wkładał, tak mi się wydaje. - wyszedł i po paru minutach wrócił, trzymając pudełko. - To chyba to...
 - Super... pomożesz? - Chłopak był lekko zdziwiony, ale wysłuchał instrukcji dziewczyny i w szybkim tempie zmienili statyczną rurę na obrotową.
 - Dzięki. - uśmiechnęła się szatynka.
 - Ivy, a może powiesz mi teraz po co to wszystko? - ona tylko uśmiechnęła się jeszcze trochę szerzej, ale nic nie odpowiedziała. Spojrzała na swoje spodnie i szybko z nich wyskoczyła. Stała w samych majtkach przed chłopakiem, ale najwyraźniej nie było to dla niej problemem. Gdy podciągała nieco koszulkę, odsłaniając brzuch, złapała już mocno zdziwione spojrzenie Nialla.
 - Nie patrz tak. Nie mam krótkich spodenek. - powiedziała lekko się uśmiechając. Następnie spojrzała na rurę i powoli do niej podeszła. Przyłożyła bosą nogę do zimnego metalu, wsparła się na niej i podciągnęła, wspinając wyżej. Gdy już była bliżej sufitu niż podłogi, zacisnęła mocniej uda wokół rurki i zaczęła powoli odchylać się w tył, aż głową wisiała w dół, ale jej nogi były wyprostowane, mniej więcej prostopadle do rury. Po chwili odchyliła się jakby jeszcze mocniej, a nogi owinęła u góry wokół metalu. Ręce rozłożyła szeroko na boki i zaczęła się śmiać. To było dokładnie to czego potrzebowała poczuć. Potrzebowała poczuć się jak... jak stuknięty ptak, któremu wydaje się, że leci. Tak określała tę figurę Lucy. Zadowolona dziewczyna delikatnie zsunęła się aż do podłogi i wstała z wdziękiem.
 - Co to było?! - usłyszała za sobą zszokowany głos Nialla, chociaż była w nim też wyczuwalna nutka podziwu.
 - Potrzebowałam powspominać stare, dobre czasy... - uśmiechnęła się.
 - Ale co to to było? Przecież nawet tancerki nie potrafiły niczego takiego.
 - Mówiłam, że jest różnica pomiędzy tańcem na rurze, a przy rurze...
 - Ale... to jest... pokażesz coś jeszcze? - zaczął się jąkać. Ivy tylko uśmiechnęła się i chwyciła się rury robiąc lekki zamach nogą i zrobiła sekwencję figur kręcąc się wokół osi rury. - Może to ty powinnaś zatańczyć na imprezie, co? - szok w końcu ustąpił miejsca uśmiechowi.
 - Taaaa... nie wiem czy to jest dobry pomysł... Dziewczyny, które wybraliście byłyby smutne... Poza tym strasznie dawno nie ćwiczyłam.
Przez te kilka godzin, gdy w domu był tylko Niall, Ivy przypominała sobie różne figury pod czujnym okiem zadowolonego blondyna, dopóki nie poinformował jej, że reszta wraca. Wtedy dziewczyna z powrotem zablokowała rurę, żeby się nie obracała i dołączyła do chłopaka siedzącego na kanapie.
 - Ale nie mów im, ok? - poprosiła cicho, z półuśmiechem na ustach.
 - Co tylko chcesz, ale myślę, że spodobałoby im się. - odparł także uśmiechnięty Niall chwytając pilota, którym włączył telewizor. Po jakimś czasie usłyszeli odgłos silnika ogłaszający powrót reszty chłopaków. Drzwi trzasnęły i do salonu wszedł Zayn, a za nim gadający przez telefon Harry. Brunet podszedł do kanapy i rzucił się na miejsce obok Ivy.
 - ... Pewnie.... Zadzwonisz do nich, czy ja mam to zrobić?... Super.... A Emma?... Ok... Nie, nie, to już załatwione... ok... no, do jutra. - Harry chodził po salonie na zmianę mówiąc i wsłuchując się w głos w telefonie. - Czy ja miałem jeszcze gdzieś dzwonić? - zapytał się trochę sam siebie, a trochę chłopaków. - Andy... mam do niego dzwonić? - zapytał, na co Zayn pokręcił głową.
 - Andy ma teraz własne... problemy.
 - Ok, to chyba wszyscy w takim razie. - uśmiechnął się szatyn i opadł na krzesło.

******

1 komentarz:

  1. czdzisko po prosu petarda podoba mi się hah lovciam lovciam lovciam czekam nn

    OdpowiedzUsuń