Hej ^^
Właśnie wróciłam z krótkich rodzinnych wakacji, w związku z czym byłam odcięta od internetu przez ostatni tydzień. Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam, że jest dwa razy więcej wyświetleń, niż było w momencie, gdy wyjeżdżałam :) Na razie wrzucam taki krótki rozdział, bo jestem jeszcze nieco nieogarnięta po przyjeździe, ale postaram się w miarę szybko dodać coś więcej ^^
_____________________________________________________________
Wyglądało na to,
że impreza, którą chłopcy organizowali miała być jedną z
większych. Po tym, jak Harry skończył zapraszać gości, zaczął
planować ile alkoholu i jedzenia muszą przywieźć. To, ile tego
wszystkiego było potrzeba trochę przeraziło Ivy, która wiedziała
jaki tłum pijanych ludzi to oznacza.
- To z jakiego
powodu organizujecie imprezę? - zapytała patrząc na
zielonookiego, który z uśmiechem bazgrał po kartce coś, co miało
być zdaje się listą zakupów.
- Aaa...
wiesz... jakoś ostatnio byliśmy wszyscy trochę zajęci i w końcu
każdy skończył to, co miał i mamy trochę luzu, co się rzadko
zdarza, więc na dobry początek wolnego przyda się dobra impreza.
- odpowiedział zadowolony Harry. - Tobie chyba też przyda się
trochę rozrywki. Dostaniesz własną butelkę wódki, upijesz się
i wypłaczesz na moim ramieniu. Co ty na to? Dziewczyny chyba tak
zwykle robią jak zrywają z chłopakiem, nie? Czekaj, wezmę dla
ciebie coś specjalnego. - Szatyn pochylił się nad swoją listą i
entuzjastycznie dopisał coś na dole. Ivy zmrużyła oczy i zanim
Harry podniósł na nią wzrok znalazła się obok niego i zwinęła
mu kartkę sprzed nosa. Przyjrzała się ostatniej pozycji. Drobne
literki układały układały się w napis: „Ulubiona wódka Zayna
– Ivy”. Najpierw skrzywiła się, bo wcale nie przepadała za
alkoholem, ale zaraz na jej twarz wpłynął zaciekawiony uśmiech.
- Dlaczego
Zayna? - zapytała spoglądając najpierw na Harry'ego, a potem na
chwilę zerknęła na bruneta, który gdy usłyszał swoje imię
skupił swoją uwagę na dziewczynie.
- Bo zawsze ją
bierze. Jest najdroższa ze wszystkich. - puścił do niej oko i uśmiechnął się tak, że pokazały się jego dołeczki.
- Chcesz mnie
upić najdroższą wódką? - zaśmiała się szatynka i sięgnęła
po długopis, który leżał na stole. - Alkohol mnie nie
uszczęśliwia. - mruknęła pod nosem i skreśliła ostatnią
linijkę.
- Ej, to moja
lista! - oburzył się Harry, gdy zobaczył modyfikacje na kartce.
Ivy tylko słodko się uśmiechnęła do szatyna i nachyliła, żeby
coś dopisać i po chwili oddała mu kartkę. Chłopak przeczytał
dopisek dziewczyny i uśmiechnął się szeroko. Była prawie pewna,
że szatyn coś sobie dopowie do jej prośby, ale dzięki temu była
szansa, że ona dostanie to czego chciała. W związku z tym swój
postulat sformułowała w ten sposób: „Harry skarbie, jak chcesz
mnie uszczęśliwić to załatw mi zapas lodów owocowych i dużo
sosu czekoladowego.”
- Ale jesteś
świadoma, że trudno się go potem pozbyć? Wiesz, jest wszędzie:
we włosach, pod ubraniami... no chyba, że już nie masz na sobie
niczego. - Wzrok chłopaka oderwał się od jej twarzy i zjechał
niżej. - Ale możesz liczyć na moją pomoc. A wódkę też wezmę,
tak na wszelki wypadek.
- Harry, musisz
zacząć spinać włosy gdy jesz i przestać robić to jak świnia.
- Dziewczyna udała powagę, ale długo nie wytrzymała i jak tylko
skończyła mówić na jej twarz wpłynął uśmiech. Z całkiem
niewinnym wyrazem twarzy przyglądała się szatynowi, któremu
chyba w końcu zabrakło dobrej odpowiedzi. Ivy w końcu powoli odwróciła się napotykając
uśmiechnięte twarze Zayna i Nialla.
- Za takie
załatwienie Hazzy załatwimy ci co tylko chcesz. - wyszczerzył się
blondyn. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i ziewnęła lekko.
- Dzięki Niall.
- powiedziała i zawahała się przez chwilę. - Ymm... ja chyba
pójdę spać. - Zrobiło się późno, a ona sporo energii włożyła
w ćwiczenia, więc nic dziwnego, że czuła się śpiąca. Jeszcze
raz ziewnęła i uśmiechnęła się lekko do chłopaków. -
Dobranoc. - pożegnała się krótko i skierowała się w stronę
przedpokoju. Tam powoli wdrapała się na górę i odnalazła drzwi
do pokoju. Wzięła ciepły prysznic i dosyć szybko, po tym jak
znalazła się w łóżku, zasnęła.
******
Przyszedł dzień
imprezy, a Ivy czuła się trochę jak intruz. Odniosła wrażenie,
że na imprezie ma być sporo osób, których ona oczywiście nie
będzie znać. Nigdy do końca nie przepadała za spędzaniem czasu w
akompaniamencie ryku zbyt głośnej muzyki, która była zupełnie
nie w jej stylu i pomiędzy tłumem spoconych ciał. Delikatnie
wykręcała się, ale jej próby ucieczki spotkały się ze
zdecydowanym sprzeciwem mieszkańców domu i komentarzami pod
tytułem:
- Będzie
fajnie, zobaczysz! - entuzjastycznie powtórzył po raz kolejny
Niall, w reakcji na kolejną próbę wycofania się dziewczyny.
- Ostatnio nie
mieliśmy okazji do zabawy, bo mieliśmy małe problemy z... -
zaczął Harry, ale zanim skończył zamyślił się - w pracy. -
ostatecznie skończył.
Jakoś wyjątkowo
szybko nadszedł wieczór i zaczęli się schodzić kolejni ludzie.
Ivy próbowała nie rzucać się w oczy, nawet miała plan po cichu
wymknąć się do pokoju albo na zewnątrz, ale trochę korciło ją,
żeby zobaczyć czy tancerki pokażą coś ciekawego. Musiała jednak
poczekać, aż zejdą się wszyscy goście, bo dopiero wtedy
dziewczyny miały zacząć tańczyć. Z prawie dwudziestu kandydatek
chłopcy wybrali w miarę zgodnie cztery dziewczyny, które miały na
zmianę tańczyć. Gdy już impreza rozpoczęła się na dobre,
większość gości, a w szczególności męska ich część wyraziła
żywe zainteresowanie nowym wyposażeniem domu chłopaków. Wiele
spojrzeń skierowanych było na rurę i tancerki, które co chwilę
zmieniały się, a od czasu do czasu tańczyły po dwie. Ivy
opierała się o ścianę i uśmiechała się porozumiewawczo do
Nialla, który stał obok niej obserwując taniec.
- Myślę, że
nie potrzebowalibyśmy tych dziewczyn, jakbyś zgodziła się coś
pokazać. - powiedział cicho blondyn.
- Taaa...
specjalnie dla ciebie Niall przemyślę to przy następnej okazji.
- Czyli mówisz,
że będzie jeszcze okazja? - zaśmiał się jej do ucha.
- Kto wie? Ale
jakbyś resztę chłopaków zniknął na jakiś czas to wiedz, że
mogę przy tobie jeszcze poćwiczyć. - spojrzała w górę na
zadowolonego blondyna.
- Przy
tylu ludziach w domu nie jest to takie proste niestety, ale kto wie?
Jak odgrzebię moją czarodziejską różdżkę to dam ci znać i
ich znikniemy. - zaśmiał się szturchając ją lekko w bok.
Szatynka tylko pokiwała głową z rozbawieniem i wróciła do
oglądania tancerek, odpływając jednak myślami do kwestii sposobu
wymknięcia się z imprezy.
Koooooooooooooooochaaaaaaaaaaaaaam
OdpowiedzUsuńTo jesst zajekurwabiste! Jestem tak podjarana kiedy czytam Twoje opowiadanie, że whohoho! /Pisz dalej. Dużo. Szybko :D
OdpowiedzUsuń