środa, 13 sierpnia 2014

.8 "Ulubiona wódka Zayna i dużo sosu czekoladowego."

 Hej ^^
Właśnie wróciłam z krótkich rodzinnych wakacji, w związku z czym byłam odcięta od internetu przez ostatni tydzień. Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam, że jest dwa razy więcej wyświetleń, niż było w momencie, gdy wyjeżdżałam :) Na razie wrzucam taki krótki rozdział, bo jestem jeszcze nieco nieogarnięta po przyjeździe, ale postaram się w miarę szybko dodać coś więcej ^^

_____________________________________________________________

Wyglądało na to, że impreza, którą chłopcy organizowali miała być jedną z większych. Po tym, jak Harry skończył zapraszać gości, zaczął planować ile alkoholu i jedzenia muszą przywieźć. To, ile tego wszystkiego było potrzeba trochę przeraziło Ivy, która wiedziała jaki tłum pijanych ludzi to oznacza.
 - To z jakiego powodu organizujecie imprezę? - zapytała patrząc na zielonookiego, który z uśmiechem bazgrał po kartce coś, co miało być zdaje się listą zakupów.
 - Aaa... wiesz... jakoś ostatnio byliśmy wszyscy trochę zajęci i w końcu każdy skończył to, co miał i mamy trochę luzu, co się rzadko zdarza, więc na dobry początek wolnego przyda się dobra impreza. - odpowiedział zadowolony Harry. - Tobie chyba też przyda się trochę rozrywki. Dostaniesz własną butelkę wódki, upijesz się i wypłaczesz na moim ramieniu. Co ty na to? Dziewczyny chyba tak zwykle robią jak zrywają z chłopakiem, nie? Czekaj, wezmę dla ciebie coś specjalnego. - Szatyn pochylił się nad swoją listą i entuzjastycznie dopisał coś na dole. Ivy zmrużyła oczy i zanim Harry podniósł na nią wzrok znalazła się obok niego i zwinęła mu kartkę sprzed nosa. Przyjrzała się ostatniej pozycji. Drobne literki układały układały się w napis: „Ulubiona wódka Zayna – Ivy”. Najpierw skrzywiła się, bo wcale nie przepadała za alkoholem, ale zaraz na jej twarz wpłynął zaciekawiony uśmiech.
 - Dlaczego Zayna? - zapytała spoglądając najpierw na Harry'ego, a potem na chwilę zerknęła na bruneta, który gdy usłyszał swoje imię skupił swoją uwagę na dziewczynie.
 - Bo zawsze ją bierze. Jest najdroższa ze wszystkich. - puścił do niej oko i uśmiechnął się tak, że pokazały się jego dołeczki.
 - Chcesz mnie upić najdroższą wódką? - zaśmiała się szatynka i sięgnęła po długopis, który leżał na stole. - Alkohol mnie nie uszczęśliwia. - mruknęła pod nosem i skreśliła ostatnią linijkę.
 - Ej, to moja lista! - oburzył się Harry, gdy zobaczył modyfikacje na kartce. Ivy tylko słodko się uśmiechnęła do szatyna i nachyliła, żeby coś dopisać i po chwili oddała mu kartkę. Chłopak przeczytał dopisek dziewczyny i uśmiechnął się szeroko. Była prawie pewna, że szatyn coś sobie dopowie do jej prośby, ale dzięki temu była szansa, że ona dostanie to czego chciała. W związku z tym swój postulat sformułowała w ten sposób: „Harry skarbie, jak chcesz mnie uszczęśliwić to załatw mi zapas lodów owocowych i dużo sosu czekoladowego.”
 - Ale jesteś świadoma, że trudno się go potem pozbyć? Wiesz, jest wszędzie: we włosach, pod ubraniami... no chyba, że już nie masz na sobie niczego. - Wzrok chłopaka oderwał się od jej twarzy i zjechał niżej. - Ale możesz liczyć na moją pomoc. A wódkę też wezmę, tak na wszelki wypadek.
 - Harry, musisz zacząć spinać włosy gdy jesz i przestać robić to jak świnia. - Dziewczyna udała powagę, ale długo nie wytrzymała i jak tylko skończyła mówić na jej twarz wpłynął uśmiech. Z całkiem niewinnym wyrazem twarzy przyglądała się szatynowi, któremu chyba w końcu zabrakło dobrej odpowiedzi. Ivy w końcu powoli odwróciła się napotykając uśmiechnięte twarze Zayna i Nialla.
 - Za takie załatwienie Hazzy załatwimy ci co tylko chcesz. - wyszczerzył się blondyn. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i ziewnęła lekko.
 - Dzięki Niall. - powiedziała i zawahała się przez chwilę. - Ymm... ja chyba pójdę spać. - Zrobiło się późno, a ona sporo energii włożyła w ćwiczenia, więc nic dziwnego, że czuła się śpiąca. Jeszcze raz ziewnęła i uśmiechnęła się lekko do chłopaków. - Dobranoc. - pożegnała się krótko i skierowała się w stronę przedpokoju. Tam powoli wdrapała się na górę i odnalazła drzwi do pokoju. Wzięła ciepły prysznic i dosyć szybko, po tym jak znalazła się w łóżku, zasnęła.


******


Przyszedł dzień imprezy, a Ivy czuła się trochę jak intruz. Odniosła wrażenie, że na imprezie ma być sporo osób, których ona oczywiście nie będzie znać. Nigdy do końca nie przepadała za spędzaniem czasu w akompaniamencie ryku zbyt głośnej muzyki, która była zupełnie nie w jej stylu i pomiędzy tłumem spoconych ciał. Delikatnie wykręcała się, ale jej próby ucieczki spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem mieszkańców domu i komentarzami pod tytułem:
 - Będzie fajnie, zobaczysz! - entuzjastycznie powtórzył po raz kolejny Niall, w reakcji na kolejną próbę wycofania się dziewczyny.
 - Ostatnio nie mieliśmy okazji do zabawy, bo mieliśmy małe problemy z... - zaczął Harry, ale zanim skończył zamyślił się - w pracy. - ostatecznie skończył.

Jakoś wyjątkowo szybko nadszedł wieczór i zaczęli się schodzić kolejni ludzie. Ivy próbowała nie rzucać się w oczy, nawet miała plan po cichu wymknąć się do pokoju albo na zewnątrz, ale trochę korciło ją, żeby zobaczyć czy tancerki pokażą coś ciekawego. Musiała jednak poczekać, aż zejdą się wszyscy goście, bo dopiero wtedy dziewczyny miały zacząć tańczyć. Z prawie dwudziestu kandydatek chłopcy wybrali w miarę zgodnie cztery dziewczyny, które miały na zmianę tańczyć. Gdy już impreza rozpoczęła się na dobre, większość gości, a w szczególności męska ich część wyraziła żywe zainteresowanie nowym wyposażeniem domu chłopaków. Wiele spojrzeń skierowanych było na rurę i tancerki, które co chwilę zmieniały się, a od czasu do czasu tańczyły po dwie. Ivy opierała się o ścianę i uśmiechała się porozumiewawczo do Nialla, który stał obok niej obserwując taniec.
 - Myślę, że nie potrzebowalibyśmy tych dziewczyn, jakbyś zgodziła się coś pokazać. - powiedział cicho blondyn.
 - Taaa... specjalnie dla ciebie Niall przemyślę to przy następnej okazji.
 - Czyli mówisz, że będzie jeszcze okazja? - zaśmiał się jej do ucha.
 - Kto wie? Ale jakbyś resztę chłopaków zniknął na jakiś czas to wiedz, że mogę przy tobie jeszcze poćwiczyć. - spojrzała w górę na zadowolonego blondyna. 
 - Przy tylu ludziach w domu nie jest to takie proste niestety, ale kto wie? Jak odgrzebię moją czarodziejską różdżkę to dam ci znać i ich znikniemy. - zaśmiał się szturchając ją lekko w bok. Szatynka tylko pokiwała głową z rozbawieniem i wróciła do oglądania tancerek, odpływając jednak myślami do kwestii sposobu wymknięcia się z imprezy.

2 komentarze:

  1. Koooooooooooooooochaaaaaaaaaaaaaam

    OdpowiedzUsuń
  2. To jesst zajekurwabiste! Jestem tak podjarana kiedy czytam Twoje opowiadanie, że whohoho! /Pisz dalej. Dużo. Szybko :D

    OdpowiedzUsuń